MALTA: PODRÓŻ PRZEZ SIEDEM TYSIĄCLECI

Podróżą przez siedem tysiącleci był kolejny, w czerwcu, udział „globtroterowców” w dziennikarskiej podróży studyjnej na Maltę. Do kraju, który nie tylko ma liczącą około 70 wieków historię, ale i jej zachowane materialne ślady.

 

Ten tygodniowy wyjazd pod hasłem „Merhba – Welcome to Malta”, czyli w obu używanych tam językach „Witamy na Malcie”, szóstki polskich dziennikarzy, wśród których większość stanowili członkowie naszego stowarzyszenia, a pozostali zapewne wkrótce do nas dołączą, zorganizowało maltańskie Ministerstwo Turystyki.

 

Przy pomocy Ambasady Malty w Polsce, Malta Tourism Authority i jego przedstawicielstwa w naszym kraju oraz maltańskich linii lotniczych Air Malta. A o znaczeniu, jakie kraj ten przywiązuje do tego rodzaju wyjazdów, których celem jest poznanie, a następnie przedstawienie czytelnikom w Polsce jego walorów turystycznych i tym samym zachęcenie naszych rodaków od odwiedzania maltańskich wysp, najlepiej świadczy fakt, że odlatujących osobiście pożegnał w MPL na Okęciu J.E. Ambasador Malty Pan Godwin Montanaro.

 

 

Niemal wszyscy uczestnicy tej podróży byli już w przeszłości na Malcie, chociaż niektórzy dosyć dawno. Pozwoliło to pogłębić oraz zaktualizować o niej wiedzę i wrażenia. Tym skuteczniej, że tym razem zapewniono nam nie tylko polskojęzycznego – podczas poprzednich byli anglojęzyczni – przewodnika, ale wykonującego ten tak bliski nam zawód Polaka, Ireneusza Rostkowskiego.

 

Osiadłego tam od ponad ćwierćwiecza, z maltańską rodziną, pasjonata zarówno budowli megalitycznych, jak i miejscowych, jakże bogatych dziejów, kultury i obyczajów. Podkreślam to, gdyż kompetentny, zaangażowany w swoją pracę przewodnik – a takim jest Irek – znakomicie ułatwia nie tylko poznanie ale i zrozumienie tego, o czym się na temat zwiedzanych miejsc przeczytało oraz odnoszone wrażenia.

 

Niewielki – łącznie 316 km kw. i około 440 tys. stałych mieszkańców – archipelag wysp maltańskich: Malty, Gozo i maleńkiej Comino oraz dwu niezamieszkanych i paru skał sterczących z Morza Śródziemnego jest skarbnicą zabytków, ciekawej architektury z różnych epok, malowniczych wybrzeży oraz formacji skalnych. I one, jako główny cel turystki poznawczej, są magnesem przyciągającym ponad milion gości rocznie – statystycznie niemal trzech na każdego mieszkańca.

 

Malta oferuje turystom również wspaniałe, czyste morze. Ze względu na niewielką liczbę piaszczystych plaż, nie jest jednak pod tym względem szczególnie atrakcyjna, przynajmniej dla Polaków. Chociaż możliwość połączenia zwiedzania z plażowaniem, nie mówiąc już o sportach wodnych, jest ogromną atrakcją. Natomiast drugim, silnym dla polskiej młodzieży magnesem są, a przynajmniej powinny być, angielskie szkoły językowe.

 

Mają bowiem wysoki poziom, a anglojęzyczne otoczenie – w tym języku mówią niemal wszyscy Maltańczycy, a przynajmniej ludzie wykształceni, umożliwia jego doskonalenie również w czasie wolnym od zajęć. Na ulicach, w muzeach, pubach i w niezliczonych kontaktach z gościnnymi i życzliwymi obcym mieszkańcami. W naszym programie znalazło się zwiedzanie ogromnej większości wartych tego budowli, muzeów i miejsc.

 

Szkoda, że zabrakło w nim Hypogeum – podziemnego labiryntu z około 3.000 r. p.n.e., o nie do końca jasnym przeznaczeniu, zapewne był to obiekt sakralny. W Narodowym Muzeum Archeologii w Valletcie mogliśmy obejrzeć tylko jego makietę oraz część znalezionych w nim figurek.

 

 Niestety, ze względu na niewielką ( 80 w grupach 10 – osobowych co godzina ) liczbę osób wpuszczanych dziennie do Hypogeum i ogromnego nim zainteresowania, bilety trzeba rezerwować ze znacznym wyprzedzeniem.

 

Większość innych ciekawych, naszym zdaniem, a pominiętych w programie obiektów zdołaliśmy obejrzeć w czasie wolnym. O najciekawszych miejscach, w których byliśmy w trakcie tej podróży napiszę osobno, gdyż nie sposób zmieścić tej masy faktów i wrażeń w jednej publikacji. Dziś ograniczam się do pobieżnej relacji z tej podróży. Jak już wspomniałem, Malta ma liczącą około 70 wieków historię.

 

Pierwsi osadnicy przybyli na te wyspy z odległej o 93 km Sycylii w okresie neolitu, około 5000 r. p.n.e. Zamieszkali, co potwierdzają badania archeologiczne, w grotach, ale budowali również osady. Jedyna której fundamenty zachowały się, a w niej świątynie Skorba, znajduje się w pobliżu obecnej wsi Mġarr w zachodniej części wyspy Malta. Wzniesione, gdyż było ich kilka, w różnych okresach w ciągu około tysiąca lat, z wysokich megalitycznych bloków.

 

Młodsze i znacznie potężniejsze świątynie Tarxien zbudowano między 4000 i 3000 rokiem p.n.e. zaledwie kilkaset metrów od Hypogeum, w pobliżu obecnej miejscowości Paola. Inne: Mnajdra i Haġar Qim z około 3000 – 2500 r. p.n.e. na wysokim południowym brzegu morza w odległości 500 m jedna od drugiej, które zwiedziliśmy dokładnie, nakryte są obecnie ze względów ochronnych ogromnymi konstrukcjami namiotowymi. 10 lat temu widziałem je jeszcze bez tego zabezpieczenia.

 

Po raz drugi byłem również w, rekonstruowanych obecnie, co tylko trochę przeszkadza w zwiedzaniu, datowanych na 3600 – 3000 r. p.n.e. świątyniach Gġantija na wyspie Gozo, 3 km na wschód od jej głównego miasta – Victoria ( Rabatu ).

 

Według legendy świątynie te zbudowała olbrzymka Gġantija. Niemożliwym wydawało się bowiem, i nadal nie wiadomo w jaki sposób tego dokonano, przenoszenie i ustawianie potężnych bloków skalnych o wysokości do 7,5 m i wadze około 50 ton, przez ludzi.

 

Prawdopodobnie przesuwano je na kamiennych kulach, zachowanych przed Świątynią Południową. Ale jak wielkiej potrzeba było do tego siły i skąd pochodziła? Atrakcyjność tych świątyń, do których wchodzi się z placyku w wiosce z zabytkowymi piętrowymi domami z ozdobnymi balkonami i loggiami, podnosi wspaniała panorama większej części wyspy, roztaczająca się z jej murów otoczonych w wielu miejscach z zewnątrz roślinnością i egzotycznymi kwiatami.

 

Inną pamiątką z odległej przeszłości, z epoki brązu i żelaza tj. około 2500 – 700 r. p.n.e. są tajemnicze, równoległe i głębokie nawet na kilkadziesiąt centymetrów koleiny wyżłobione w wapiennych skałach. Zachowane na terenach stanowiących obecnie stanowiska archeologiczne na Malcie – byliśmy w jednym z nich, Clapham Junction oraz na Gozo.

 

W jaki sposób powstały? Jaki był nacisk na kamienne podłoże i jak długo trwał? To też niewyjaśniona do końca tajemnica. Prawdopodobnie są to ślady transportowania potężnych bloków kamiennych na budowę pobliskich świątyń. Czy jakimiś pojazdami kołowymi, czy też na drewnianych płozach oraz kto i w jaki sposób je zbudował? I dlaczego niektóre z nich prowadzą do krawędzi nadmorskich klifów?

 

Materialne ślady z okresów kolonizacji Malty przez Fenicjan, Kartagińczyków, Rzymian, Wandalów i Bizantyjczyków zachowały się przede wszystkim w Narodowym Muzeum Archeologicznym. Chociaż w przypadku Rzymian, również w terenie. Widzieliśmy nad Zatoką św. Pawła teren dawnej willi wielkorządcy rzymskiego Publiusza, w której według legendy gościł on przez 3 dni apostoła Pawła i został przez niego nawrócony na chrześcijaństwo.

 

Byliśmy również w Domu Rzymskim – Domus Romanus w Rabacie, klasycystycznym budynku – obecnie muzeum, z zachowanymi rzymskimi mozaikami podłogowymi, licznymi rzeźbami i innymi obiektami z wykopalisk. Wspomniałem o apostole Pawle, najbardziej czczonym świętym chrześcijańskim na Malcie. Statek, którym płynął on do Rzymu, rozbił się o skały, prawdopodobnie niezamieszkanej nadal wysepki na północno – zachodnim wybrzeżu Malty. Obecnie stoi na niej kaplica.

 

Nad wspomnianą już Zatoka św. Pawła jest inna kaplica – Rozpalenia Ognia w miejscu, w którym wg. legendy apostoła ukąsiła żmija strącona przez niego do ognia. A na ścianach w podcieniach tej kaplicy znajdują się marmurowe tablice w kilku językach, także polskim, z wyciągiem z Dziejów Apostolskich informacji o jego rozbiciu się na Malcie.

 

Jest na wyspie Grota św. Pawła w której chronił się, z jego posągiem oraz tablicą upamiętniającą wizytę w niej w 1990 roku i modły papieża Jana Pawła II, a także Katakumby św. Pawła w jej pobliżu. I kościoły p.w. tego świętego, w tym anglikańska prokatedra. Chrześcijaństwo, przede wszystkim katolicyzm odegrało i odgrywa nadal ogromną rolę na wyspach maltańskich.

 

Zarówno we wspomnianych już czasach rzymskich i roli apostoła Pawła, później bizantyjskich do podboju Malty w 870 roku przez Arabów i po odebraniu im jej w 1090 r. przez Rogera I, władcę Sycylii. Oraz po niezwykle ważnym w dziejach wysp przekazaniem ich w 1530 roku kawalerom zakonu św. Jana – joannitom, którzy rządzili nimi do końca XVIII w.

 

W tym okresie najważniejszym momentem historycznym było zwycięskie, chociaż krwawo okupione, odparcie w 1565 roku wielkiego oblężenia wysp przez kilkakrotnie liczniejsze wojska i flotę sułtana tureckiego Sulejmana Wspaniałego. Przypominam jedynie najważniejsze wydarzenia w dziejach Malty. Bo później jeszcze podbił ją i splądrował Napoleon, a po nim przez ponad 1,5 wieku była ona kolonią brytyjską mocno doświadczoną w latach II wojny światowej.

 

Nowoczesne państwo maltańskie powstało bowiem dopiero w 1960 roku. W 4 lata później, już jako niepodległe, przystąpiło do brytyjskiej Wspólnoty Narodów i ONZ. Zaś republiką zostało w 1974 r. Z wcześniejszych, historycznych stuleci, zachowało się mnóstwo wspaniałych zabytków i budowli. Wspomnę tylko, że pierwszą siedzibą Zakonu joannitów było od 1530 r. Birgù – obecnie Vittoriosa, a następną pozostającą nadal stolicą La Valletta założona w 1566 r. przez Wielkiego Mistrza o tym nazwisku.

 

Najważniejsze zabytki i inne ciekawe miejsca Malty, której powierzchnia: 27 km długości i 14,5 km szerokości – łącznie 246 km kw., a więc, co warto sobie uświadomić, porównywalna jest pod względem obszaru z Warszawą, poznawaliśmy przez 6 dni. A kilkakrotnie mniejszą wyspę Gozo podczas jednodniowej wycieczki.

 

Poza już wspomnianymi, w Valletcie zwiedziliśmy m.in. część b. pałacu Wielkiego Mistrza, obecnie siedziby prezydenta i parlamentu oraz Zbrojownię pełną średniowiecznej broni łącznie z armatami oraz zbroi rycerskich. A także pełne zabytkowych budowli place, ulice i stromo opadające ku morzu uliczki Starego Miasta.

 

Byliśmy w wielkiej, pełnej wspaniałych ołtarzy, kaplic, malowideł i innych dekoracji oraz wielobarwnych, inkrustowanych marmurowych płyt nagrobnych, XVIII – wiecznej Ko-katedrze św. Jana. Znajduje się w niej, w oratorium, jeden z najsławniejszych obrazów Caravaggia „Ścięcie świętego Jana” oraz dzieła Prettiego, Krypta Wielkich Mistrzów oraz Muzeum Katedralne. Obeszliśmy dookoła, niestety zamkniętą w czasie, gdy tam byliśmy, anglikańską prokatedrę św. Pawła.

 

W forcie św. Elma – obecnie Akademii Policyjnej uczestniczyliśmy w widowisku „In Guardia” – pojedynkach i paradzie kawalerów maltańskich w historycznych strojach i zbrojach. Nie zabrakło w naszym programie również muzeów, m.in. wspomnianego Narodowego Archeologicznego. Pływaliśmy też motorowymi łodziami podobnymi do weneckich gondoli po porcie. To tylko najważniejsze przykłady.

 

Na mnie wrażenie, nie po raz pierwszy, zrobiły też zabytki w innych miejscowościach wyspy. Wiele z nich znajduje tak blisko siebie, zwłaszcza w północno – wschodniej części wyspy, że już się praktycznie pozrastały tworząc aglomeracje Valletty. W miasteczku Mosta należała do nich monumentalna katedra wzorowana na rzymskim Panteonie, z kopułą niewiele mniejszą od Bazyliki św. Piotra w Rzymie.

 

W usytuowanej na wzgórzu Mdinie, która posiada obecnie zaledwie około 400 stałych mieszkańców, obejrzeliśmy fortyfikacje, piękną, o bogatych wnętrzach katedrę oraz Palazzo Falson – muzeum w b. Pałacu Normańskim. W przylegającym do Mdiny Rabacie – w czasach rzymskich były one jednym miastem, rozdzielili je Arabowie wykopując dookoła Mdiny fosę – byliśmy w kościele parafialnym św. Pawła oraz wspomnianej już grocie tego apostoła pod nim.

 

W dalekiej przeszłości znajdowała się w niej jedna z najstarszych na wyspie kaplica chrześcijańska. A także, również o nich już wspomniałem, katakumbach św. Pawła i Domu Rzymskim. Ponadto, oczywiście, poznając place, ulice i zaułki tego miasta, będącego największym ośrodkiem handlowym środkowej części wyspy. Niewielka, ale pełna zabytków Vittoriosa ( Birgu ), do której przypłynęliśmy łodziami z portu w Valletcie, jest spokojnym miasteczkiem na cyplu wrzynającym się w Wielki Port.

 

W czasach krótkiej stołeczności Malty, w XVI w., zbudowano w niej na potrzeby zakonu, a ściślej jego narodowych gałęzi, kilkanaście ich siedzib, a zarazem rycerskich oberży. Byliśmy tam też w barokowym kościele św. Wawrzyńca –Church of St. Lawrence, zobaczyliśmy Oratorium Św. Krzyża, fort St. Angel oraz urocze, wąskie uliczki starej części miasta.

 

W osadzie Mellieħa na północnym zachodzie wyspy zwiedziliśmy słynne Sanktuarium Maryjne w grocie, w którym również był i modlił się, co przypomina poświęcona mu ekspozycja, Jan Paweł II. Przedmiotem szczególnej czci i pielgrzymek jest w nim fresk – ikona Madonny w ołtarzu, namalowany wg. legendy przez św. Łukasza.

 

Na ścianach otaczających sanktuarium znajdują się marmurowe tablice z wykuta na nich w różnych językach, tajkże po polksu, Modlitwą do Matki Boskiej z Mellieħe. Wzniesiony niemal tuż nad nim, piękny barokowy kościół parafialny Pani Zwycięstwa – Church of Our Lady of Victories był, niestety, w południe zamknięty. Ale czynne Muzeum Wojny z wykutymi w skałach długimi korytarzami oraz przylegającymi do nich celami.

 

W pobliżu, na morskim brzegu, znajduje się obudowana trzema hotelami niewielka piaszczysta, najładniejsza na wyspie Złota Plaża. Zawieziono nas również do leżącej po sąsiedzku niewielkiej i dosyć prymitywnej pasieki. Pomysł trochę zaskakujący w przypadku gości z kraju – potęgi pszczelarstwa. Mogliśmy jednak dowiedzieć się, że tutejsze pszczoły zbierają miód m.in. z kwiatów drzew chlebowych, tamaryszku oraz pomarańczy, a tego ostatniego nawet spróbować.

 

Na południowym wybrzeżu Malty, w wiosce Wied Iz-Zurrieg popłynęliśmy łodzią do słynnej Błękitnej Groty i kilku innych w wysokim skalistym klifie. Na północnym, w pobliżu St. George’s Bay, zeszliśmy do Għar Dalam – Jaskini Ciemności, która była jedną z pierwszych siedzib ludzkich na wyspie w okresie neolitu. Z ciekawymi stalagmitami oraz warstwami skamieniałych kości prehistorycznych zwierząt.

 

W pawilonie wejściowym na poziomie ziemi jest też niewielkie muzeum zrekonstruowanych szkieletów oraz pojedynczych kości, zębów i kłów wymarłych gatunków zwierząt odkrytych na wyspie. Na wschodnim wybrzeżu, w rybackiej wiosce i porcie Marsaxlokk odwiedziliśmy niedzielny targ rybny – i nie tylko. Nie mniej ciekawa była jednodniowa wycieczka na wyspę Gozo.

 

Promem z przystani Ċirkewwa, obok wysepki Comino z widoczną od strony morza Wieżą św. Marii – Santa Marija Tower, do gozońskiego portu Mġarr. 30 tysięczne, długie na niespełna 15 i szerokie na około 7 km Gozo nazywane jest też Wyspą Kalipso. To podobno na niej, według legendy, ta piękna nimfa więziła przez 7 lat Odyseusza wracającego z wojny trojańskiej.

 

Jej mieszkańcy podkreślają swoją odrębność od większej części kraju. Różnią się od nich rzeczywiście trochę historią, rodzajem uprawianych zajęć, np. nie zajmowali się handlem, lecz utrzymywali z rolnictwa i rybołówstwa. Uważani są też za oszczędniejszych.

 

Wyspy maltańskie ubogie w wodę – około połowy zużywanej obecnie pochodzi z odsalania morskiej – i żyzne tereny, mają dosyć skromne rolnictwo, mimo iż odgrywa ono, po turystyce przynoszącej 40% wpływów, znaczącą rolę w gospodarce kraju.

 

Na Gozo, gdzie miasta i wioski usytuowane są przeważnie na wzgórzach, których zbocza zajmują niewielkie działki rolne uprawiane nadal, głównie ze względu ich wielkość i ukształtowanie terenu, w dosyć prymitywny sposób, jest sporo cennych zabytków i innych atrakcji turystycznych. O megalitycznych świątyniach Gġantija już wspomniałem.

 

Ważne zabytki znajdują się w stolicy wyspy – Victorii, nazywanej tak od 1897 roku, chociaż potocznie przeważnie nadal Rabat. Czyli po arabsku, bo język maltański pisany dostosowanym do niego alfabetem łacińskim opiera się w znacznym stopniu na średniowiecznym arabskim, podgrodzie, teren u podnóża twierdzy lub przedmieście.

 

Dwie jego budowle: Il-Kastel – potężna Cytadela oraz znajdująca się na jej terenie katedra, widoczne są z daleka. Zwłaszcza ta druga z lat 1697 – 1711 z klasycystyczną fasadą oraz stojącym na szczycie jej schodów po prawej stronie pomnikiem Jana Pawła II z 2006 roku, dłuta Alfa Camillera Cauchiego, ma bardzo bogate, głównie barokowe wnętrza.

 

Z bocznymi kaplicami, licznymi nagrobkami z barwnie inkrustowanych marmurów oraz, co uważane jest za szczególnie interesujące, stropem nawy głównej polichromowanym w taki sposób, że jej punkt centralny stwarza złudzenie iż pokrywa ją kopuła, chociaż dach świątyni jest płaski. Brak tej kopuły jest prozaiczny: zabrakło na nią pieniędzy.

 

Po lewej stronie wejścia w świątyni stoi figura Matki Boskiej sprowadzona z Rzymu i dostosowana, co wiernym spodobało się szczególnie, do noszenia jej w procesjach. Inną wartą zobaczenia świątynią Victorii jest bazylika św. Jerzego. Natomiast atrakcją Nr 1 wyspy, która promuje całą Maltę na plakatach i w wydawnictwach, jest Tieqa Zerqa – Lazurowe Okno.

 

Ogromna wapienna arkada w pobliżu przylądka Dwejra na zachodnim wybrzeżu wyspy. Powstała ona w wyniku erozji skał i działania fal morskich. Nacisk od tysiącleci ogromnej masy poddawanego działaniu sił przyrody kamienia jej części stropowej grozi podobno zawaleniem. Nie powstrzymuje to jednak niektórych nieodpowiedzialnych turystów od wchodzenia na nią.

 

Większość, na szczęście, zadowala się tylko fotografowaniem tego cudu przyrody. Natomiast w pobliżu północnego wybrzeża jedną z atrakcji stanowi Grota Kalipso – Calypso’ Cave opisana w Odysei przez Homera. To w niej, jak już napisałem, miał być więziony przez tę nimfę Odyseusz. Od czasów homeryckich zmieniła się ona jednak bardzo. Trzęsienia ziemi i ruchy skał zasypały kamieniami wejście do tej groty i obecnie miejsce to stanowi tylko wspaniały punkt widokowy na zatokę i dolinę.

 

W miasteczku Xlendi pobliżu niewielkiej zatoki na południu wyspy moją uwagę zwróciła stara publiczna pralnia przypominająca dużą grotę. Mieszkanki, mając na miejscu wodę, mogły w niej prać w kamiennych korytach i rozkładać bieliznę na kamiennych ławach. Na Gozo zajrzeliśmy również do kilku sklepów, w tym popularnego, chyba w potężnej pieczarze w zboczu góry, z lokalnymi alkoholami i przysmakami.

 

Byliśmy też w jednym z zabytkowych, ciekawie urządzonych domów, które można wynająć na urlop. Na wyspie jest bowiem sporo starych gospodarstw, chętnie kupowanych także przez cudzoziemców. Którzy po ich odnowieniu oraz modernizacji stają się ich letnimi rezydencjami, lub przeznaczane są na wynajem turystom. Interesujących obiektów na Gozo jest oczywiście więcej.

 

M.in. portowe miasto Mġarr; neoromańskie sanktuarium i centrum pielgrzymek Ta’Pinu z bazyliką; duży, zbudowany w latach 1951-1971 kościół – wzorowana na weneckim kościele Santa Maria Della Salute rotunda z ogromną kopułą w maleńkiej, zaledwie 4-tysięcznej Xewkiji. Ponadto Muzeum Archeologiczne, ale podobno znacznie mniej ciekawe od Narodowego w Valletcie, malownicza i zaciszna wieś Għarb czy niewielka rybacka wioska Marsalforn i kilka innych.

 

Podczas jednodniowej wycieczki, a takie przeważają, chyba, że ktoś zdecyduje się na dłuży pobyt w jednym z luksusowych hoteli, trudno jednak zobaczyć wszystko. Nasza podróż studyjna nie ograniczyła się tylko do zwiedzania zabytków, świątyń, ciekawych miast, muzeów itp. Mieliśmy również okazję posmakowania maltańskiej kuchni. Zwłaszcza podczas obiadów oraz dwu kolacji w różnych regionalnych tawernach i restauracjach.

 

Do przysmaków tych należą potrawy z królików oraz, oczywiście, ryby i owoce morza. Niezłe są również maltańskie wina i piwo. Poznaliśmy też trochę maltańską gościnność i życzliwość dla zagranicznych turystów. Jak już wspomniałem, co najmniej kilka miejsc i obiektów które mieliśmy okazję zwiedzić lub poznać, zasługuje na osobną prezentację. Obiecuję je pisać i publikować sukcesywnie. Bo ten reportaż jest tylko relacją pisaną na żywo zaraz po powrocie z Malty.

 

Zdjęcia autora

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top