
Jest to częściowo mur przebiegający przez wąskie uliczki miasta, częściowo druty kolczaste którymi owinięto niemal po ich koronę staromiejskie mury w miejscach, np. w okolicy Bramy Pafijskiej (Pafou), gdzie to one stanowią linię demarkacyjną.
Wspomniane muzeum i obserwatorium mieści się na ostatnim, jedenastym piętrze Shacolas Tower zajmującego narożnik ulic Ledras (Lidras) i Arsione (Arsinois). Najwyższego budynku na Starym Mieście Nikozji, otoczonym Murami Weneckimi.

Zaś po stronie greckiej tuż obok, na dole, kościół św. Archanioła Michała – Triopitis, nieco dalej m.in. minaret i meczet Omara – Őmeriye Camii oraz wieżę katedry św. Jana Teologa wystającą ponad dachy Nowego Pałacu Arcybiskupów. Gdy popatrzeć na obie części miasta przez lunetę lub nawet teleobiektyw, to widać sporo zaniedbanych budynków po stronie okupowanej.

Po stronie greckiej widać zadbane miasto oraz pnące się w górę gmachy i wieżowce nowej części Nikozji. O tym, jak wielką ranę stanowi dla Cypryjczyków ten podział ich stolicy, można przekonać się oglądając ekspozycję muzealną i historyczne zdjęcia oraz powiększenia pocztówek z widokami miasta z lat 1922 – 1955 na ścianach Obserwatorium.

Później znajdowała się pod panowaniem rzymskim i bizantyjskim. Ptolomeusze jego nazwę zmienili na Lefkothea. Obecną zaś: Nikozja – po grecku Lefkosia, zaś turecku Lefkoşia, otrzymało w początkach ery chrześcijańskiej. W okresie bizantyjskim była stolicą wyspy, a jej patronem został Ayios Tryfyllios, pierwszy tutejszy chrześcijański biskup, później święty.

A w 1960 r. została stolicą niepodległego już, od 16.8.1959 roku, Cypru. Nie na długo jednak jako całe miasto. W wyniku tureckiej rebelii w 1963 roku podzielone ono zostało „zieloną linią” na części grecką i turecką. A podział ten ugruntowała turecka inwazja w 1974 r. i okupacja północnej części wyspy trwająca dotychczas.
Dziś współczesna Nikozja – piszę o części greckiej, bo turecką tylko oglądałem dwukrotnie „z lotu ptaka” – jest nowoczesnym, chociaż niewielkim, około 270 tys. miastem, w którym mieszka blisko co trzeci Cypryjczyk. Głównym ośrodkiem politycznym, gospodarczym i kulturalnym kraju. Większość najważniejszych zabytków i obiektów interesujących turystów znajduje się w obrębie dawnych murów miejskich lub w ich pobliżu.

Są nadal piękne i znakomicie zachowane. Zbudowano je na planie koła o średnicy zaledwie niespełna 1,5 km. W murach o łącznej długości 4,5 km są tylko trzy bramy i 11 bastionów w kształcie wysuniętych na zewnątrz trójkątów przypominających serca. W części okupowanej jest ich obecnie 5, jeden dzieli „zielona linia”, pozostałe 5 są w części greckiej.

Za zbudowanie tych Weneckich Murów, które wskutek nieudolnego dowodzenia obroną nie na wiele się przydały, gdyż miasto i tak wpadło w tureckie ręce, Nikozja zapłaciła ogromną cenę. Nie tylko w pieniądzu, ale przede wszystkim w zabytkach. Polska przewodniczka mieszkająca tu od 17 lat opowiadała nam, że Wenecjanie bardzo spieszyli się z budową.
A nie mając na nią materiałów – płyt z żółtego piaskowca, który nadal tak zachwyca ludzi oglądających te mury starczyło tylko na okładziny – rozbierali wszystko co miało znaleźć się na zewnątrz miasta – twierdzy. Pałace, stare bizantyjskie klasztory i kościoły, budynki użyteczności publicznej. Z ponad 50 kościołów oraz wielu innych cennych budowli jakie były w Nikozji w czasach lusignańskiej królowej Cateriny Cornaro, zachowało się w obrębie murów zaledwie kilka.

Bo XIV-wieczny kościół przy klasztorze augustianów Turcy przebudowali na wspomniany już meczet Omara. W okupowanej części zaś fragmenty XII-wiecznego kościoła św. Jerzego przebudowanego na kryty bazar. Byłą. katedrę Hagia Sophia z lat 1208-1326 zamieniono w meczet Selima. Zaś b. kościół św. Katarzyny z XIV w meczet Haydarpaşa.

Wzniesiona z żółtego piaskowca w 1662 roku, a więc już w czasach jarzma tureckiego, na ruinach średniowiecznego klasztoru benedyktynów, z wieżą, jest z zewnątrz raczej niepozorna. Prawdziwe skarby kryje jednak wewnątrz. Niestety obowiązuje absolutny zakaz ich fotografowania.

Niemal vis a vis niej, po drugiej stronie ulicy stoi prestiżowe Gimnazjum Pancypryjskie z początku XIX w. zbudowane w stylu neogreckim. Zaś w zespole Nowego Pałacu Arcybiskupiego z lat 1956 – 1960 znajduje się m.in. przeszklony garaż z dwoma luksusowymi Mercedesami którymi jeździł pierwszy prezydent Cypru arcybiskup Makarios III.

Jedno z najciekawszych na wyspie. Obejrzeć w nim można około 500 ikon powstałych od IX do XVIII wieku i innych eksponatów o charakterze sakralnym lub kościelnym. Niestety i w nim fotografowanie jest zabronione. Musiałem więc ograniczyć się do notowania wrażeń i informacji o najciekawszych eksponatach.

Źle zachowana, z poobijanym drewnem, mocno uszkodzonym wizerunkiem, bo podobno poprzedni właściciel próbował oczyścić ją…spirytusem. Sporo jest ikon z XII – XIV wieku. Wśród nich przedstawiająca proroka Eliasza karmionego przez kruka. A także ikony z nabijanymi na nie metalowymi ozdobami.

Interesujące są fragmenty fresków i mozaik z VI wieku zdjętych ze ścian świątyń. M.in. przedstawiający św. Mamasa – świętego od podatków – jadącego na lwie z ludzką twarzą. W sumie takich uratowanych, a może tylko po barbarzyńsku zdjętych ze ścian dzieł dawnej sztuki bizantyjskiej, obejrzeć można tu kilkadziesiąt.

Rządowi cypryjskiemu udało się je jednak odzyskać na drodze sądowej jako dzieła skradzione. „Świadectwo pochodzenia” ze świątyni w okupowanej miejscowości sąd uznał za nieważne, a zdjęcie tych mozaik ze ścian za rabunek. Podobnych eksponatów widziałem w tym muzeum kilka. Państwo cypryjskie ściga, także na forum międzynarodowym, złodziei dzieł sztuki.

W muzeum tym wystawione są również stare święte księgi kościelne w srebrnych oprawach, kielichy i inne naczynia liturgiczne, srebrne i żelazne korony biskupie, rzeźbione carskie wrota i detale ikonostasów bądź biskupich tronów itp. Wartych zwiedzenia w Nikozji muzeów i obiektów jest jeszcze kilka.

Z tym tematem związany jest także, wspomniany już przeze mnie, Pomnik Wolności wzniesiony na bastionie Podocataro. Przedstawia on scenę wypuszczania z za krat przez cypryjskich żołnierzy więźniów politycznych okresu panowania na wyspie Brytyjczyków. Dzieło chyba nie tylko mnie kojarzące się artystycznie i kompozycyjnie z… Pomnikiem Powstania Warszawskiego przy ul. Miodowej w naszej stolicy.

Przekraczać tę linię mogą również cudzoziemcy. Naszym obywatelom polskie MSZ odradza to, gdyż po tureckiej stronie tej linii pozbawieni są oni opieki konsularnej oraz w razie potrzeby zdrowotnej. W pobliżu przejść i punktów kontrolnych w dzień jest zazwyczaj sporo ludzi. Cudzoziemcy jednak, podobnie jak ja, ograniczają się na ogół tylko do ich zobaczenia.
I
zrobienia sobie w pobliżu zdjęcia na pamiątkę. Byle nie na tle tego przejścia. Bo to jest zabronione. O czym dowiedziałem się – bo żadnej tablicy z zakazem nie zauważyłem – gdy wyskoczył na mnie z krzykiem jeden z funkcjonariuszy. Było jednak już po „pstryknięciu”, szybko odszedłem, mogę więc to zdjęcie opublikować.

Zdjęcia autora