We współczesnej sakralnej architekturze islamu nie ma wspanialszych i słynniejszych budowli, jak dwa meczety. Wielki Meczet Szejka Zajida w Abu Zabi, stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich i również Wielki Meczet Hassana II w Casablance, w Maroku. Oba są pomnikami fundatorów, a raczej inicjatorów budowy, nosząc ich imiona. Obaj doczekali zakończenia ich wznoszenia. A także, co w świecie muzułmańskim jest rzadkością, a na arabskim Maghrebie – Zachodzie wyjątkiem, również oba dostępne są do zwiedzania przez „niewiernych”.
DWA WSPÓŁCZESNE, NAJSŁYNNIEJSZE MECZETY
Pierwszy z nich, oszałamiający pięknem i kunsztem architektów oraz rzemieślników, jest młodszy. Wzniesiono go w latach 1996-2007 z inicjatywy szejka Zajida ibn Sultana Al Nahajjana (1918-2004), pierwszego prezydenta Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wśród wielu wspaniałości ma najwyższą na świecie kopułę o wysokości 85 m i średnicy 32,8 m. Główną salę modłów na ponad 7 tys. osób, a łącznie z dziedzińcem o powierzchni 17 tys. m² na 42 tysiące. Cały ten meczet zajmuje 22,4 tys. m² . Byłem w nim dwukrotnie podczas kolejnych podróży po ZEA i na pewno, o ile będzie następna okazja, ponownie do niego przyjdę, gdyż jest to piękno, które oglądać można bez końca.
Meczet Hassana II w Casablance, w którym jestem właśnie już po raz trzeci w ciągu ćwierćwiecza i chciałbym, aby nie był on z tego samego powodu ostatnim w nim pobytem, jest starszy od meczetu Zajida o kilkanaście lat oraz większym. Największy w Maroku, drugi pod względem wielkości w Afryce i znajduje się w pierwszej „10” największych meczetów na świecie. Główna sala modłów w nim może pomieścić 25 tys. wiernych, a rozległy dziedziniec dodatkowe 80 tysięcy. Zaś wysoki na 210 m jego minaret jest pod tym względem drugim na świecie oraz nadal najwyższą budowlą w Maroku.
OD STRONY OCEANU I FRONTU
W nocy z jego szczytu wysyłana jest w kierunku Mekki wiązka laserowego światła, widoczna przy dobrej pogodzie z odległości nawet 30 kilometrów. Tym razem najpierw, po raz pierwszy, meczet oglądam z drugiej strony niewielkiej atlantyckiej zatoki, sprzed popularnej restauracji rybnej i owoców morza, znajdującej się w pobliżu tutejszej latarni morskiej. I jestem nieco… rozczarowany. Bryła meczetu, a zwłaszcza jego minaret stojące na brzegu oceanu, częściowo zaś na wysuniętej weń sztucznie usypanej ze skał wysepce okazuje się, ze względu na odległość, nie aż tak wspaniała, jak oglądane od frontu, strony lądu.
Dojeżdżamy tam po pysznym obiedzie i w pierwszej chwili nie mamy nawet czasu na podziwianie słynnej budowli. Czeka na nas bowiem przewodnik po niej i określona godzina wejścia. Oprowadza po głównej sali modłów podzielonej na trzy nawy, której rozsuwany dach, aby w dni pogodne, a te przecież w Maroku, nawet na wybrzeżu atlantyckim dominują, modlący się mogli lepiej poczuć swoją jedność z niebem i Allahem, jest do połowy otwarty. Nawa główna ma wysokość 40, boczne po 27 metrów. Znane mi już z poprzednich tu pobytów wspaniale dekorowane detale okazują się jeszcze ciekawsze w pełniejszym oświetleniu.
NA STYKU TRZECH ŻYWIOŁÓW
Wysunięte w kierunku oceanu fragmenty meczetu mają szklane podłogi, przez które widać morskie fale. Projektantowi, którym był Francuz Michael Pinseau, nadworny architekt króla Hassana II (1929-1999), który zbudował w Maroku też kilka innych, pięknych i prestiżowych gmachów, udało się spełnić jego oczekiwanie, aby świątynia, a zarazem pomnik władcy wzniesiony na stulecia, stanęła na styku trzech żywiołów: ziemi, wody i powietrza. Tych, spełnionych, oczekiwań i wymagań, jest tu mnóstwo. Zwraca na nie uwagę nasz przewodnik pokazując również miejsca, z których jego zdaniem są najciekawsze ujęcia fotograficzne.
Zarówno głównej sali modłów o rozmiarach 200 na 100 metrów i jej detali, jak i pomieszczeń bocznych. Miejsca np. dla kobiet znajdują się na oddzielonych od reszty sali galeriach na wysokości piętra, z pięknie rzeźbionymi w szlachetnych gatunkach drewna dekoracjami, a zarazem ażurowymi… kratami. Aby ich widok nie rozpraszał mężczyzn w trakcie modłów. Oglądać i fotografować jest naprawdę co. Chyba nie wszyscy zdają sobie sprawę, że we wnętrzu tego meczetu zmieściłaby się wygodnie np. Bazylika św. Piotra w Rzymie lub katedra Notre Dame w Paryżu.
WNĘTRZA GŁÓWNE I PODZIEMIA
Potężne metalowe drzwi do wnętrza umieszczone są w marmurowych, bogato zdobionych portalach. Niezliczone kolumny i łuki podtrzymujące sklepienie mają bogato dekorowane kapitele. Widoczna od wewnątrz kopuła meczetu górująca nad główną salą wyłożona jest rzeźbionym i polichromowanym drewnem cedrowym. Prowadzące do babińca – pomieszczeń dla kobiet schody są kamienno – drewniane. Fontanny, a jest ich ponad 40, także w ścianach, ozdobiono ceramicznymi płytkami az-zulajdż. Zachwycają żyrandole. W rozległych podziemiach znajdują się sale obowiązkowych ablucji przed modlitwą.
A także hammam, czyli tradycyjna łaźnia czynna w różne dni dla mężczyzn i kobiet oraz toalety. Wszystko wyłożone jest marmurami i innymi kamieniami najwyższej klasy oraz szkłem, sprowadzanymi zarówno z najlepszych krajowych zasobów, jak i z zagranicy. Chociażby to ostatnie słynne z weneckiej wyspy Murano. Budowa tego meczetu trwała 7 lat, w dzień, kiedy pracowało na niej 1400 robotników i o około 300 mniej w nocy. Zaś przy pracach dekoracyjnych ponad 10 tysięcy (!) najlepszych rzemieślników poszczególnych specjalności z całego kraju.
KOSZTOWNY, ALE WYJĄTKOWY POMNIK POPRZEDNIEGO KRÓLA
Kosztowało to ogromne pieniądze, chyba do końca nigdy nie będzie wiadomo ile. Złożyły się na to środki z, podobno nie do końca dobrowolnej, zbiórki publicznej, budżetu królestwa, darowizn od bogatszych krajów arabskich jak Arabia Saudyjska czy Kuwejt. No i zagranicznych kredytów. Kilka lat temu rozeszły się pogłoski, że pod wpływem ciężaru zaczyna osiadać sztuczny półwysep, na którym wznosi się część budowli. Ale umilkły, nie widać w niej, ani nie słychać o jakichś pęknięciach, czy innych szkodach. Do meczetu Hassana II ciągną tłumy wiernych, zwłaszcza liczne w piątki i dni muzułmańskich świąt.
I odwiedzają go, w czasie przeznaczonym na zwiedzanie, turyści zagraniczni. Dla wielu z nich jest to tylko krótki przystanek na trasie szlakiem zabytków i innych atrakcji Maroka. Uważa się bowiem, że poza tym meczetem, w 4-milonowej metropolii, jaką jest Casablanka, nie ma niczego innego wartego oglądania. Nie zgadzam się z tym, czemu dałem wyraz w jednej z poprzednich korespondencji. Chociaż trudno zaprzeczyć, że nie w niej znajdują się najważniejsze zabytki i turystyczne perły Maroka. Kiedy więc, z braku czasu, trzeba wybierać, do tego miasta „wpada się” tylko po to, aby zwiedzić ten meczet.
Zdjęcia: © Cezary Rudziński
Autor uczestniczył w wyjeździe prasowym na zaproszenie Marokańskiej Organizacji Turystycznej.