ABU ZABI: TAKIE BYŁY POCZĄTKI

Wąska, piaszczysta łacha o szerokości niewiele ponad stu metrów i długości około półtora kilometra połączona jest groblą z główną wyspą, na której leży Abu Zabi (Abu Dhabi, Abu Dabi), stolica emiratu o tej samej nazwie, a zarazem Zjednoczonych Emiratów Arabskich nad Zatoką Perską Oceanu Indyjskiego. Od reprezentacyjnej promenady – bulwaru nadmorskiego Corniche zabudowanego wysokimi budynkami i wieżowcami XXI wieku oddziela ją niespełna kilometrowej szerokości pas wody. Po drugiej stronie zaś znacznie węższy od wysepki bez nazwy, na której znajduje się międzynarodowy port jachtowy klubu sportowego – Abu Dhabi International Marine Sports Club. A obok niego centrum Marina Mall.

 

     Na końcu tej piaszczystej łachy, której zachodnio – północnym skrajem biegnie ulica, na wprost cieśniny między tą bezimienną (nie znalazłem jej nazwy nawet na dokładnym planie miasta) wysepką i kilkakrotnie większą od niej wyspą Lulu, łączącej tę zatoczkę z otwartymi wodami Zatoki Perskiej, stoi budynek teatru – Abu Dhabi Theatre w kształcie rotundy. A przy nim wysoki maszt z ogromnych rozmiarów flagą Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

 

        SKANSEN HERITAGE VILLAGE

 

    Zaś obok nich, bliżej grobli, leży, otoczony niezbyt wysokimi murami od strony lądu, teren Heritage Village. Skansenu – dawnej rybackiej wioski. Nie byłby on wart uwagi, gdyby nie fakt, że pokazuje on, czym jeszcze kilkadziesiąt lat temu była stolica bogatego obecnie kraju.

    Porównanie tego, co znajduje się wewnątrz murów skansenu i stoi na brzegu otwartym od strony wody, z widocznymi po obu stronach wieżowcami, jest trochę szokujące. Wrażenie to jeszcze znacznie pogłębia późniejsze, lub wcześniejsze zwiedzenie miasta. Zobaczenie jego super nowoczesnej architektury oraz największego i najpiękniejszego, słynnego już daleko w świecie, Wielkiego Meczetu Szejka Zajeda zbudowanego przed dziesięciu laty.

    A także innych głównych atrakcji stolicy. Z zewnątrz, bo wstęp jest tylko dla bogatych gości, reklamowanego tu jako najbardziej luksusowy na świecie, hotelu Emirate Palace w dawnym pałacu emira. Parku rozrywki Ferrari World na jednej z sąsiednich wysp – Yas Island – na których leżą inne stołeczne dzielnice i stoją budowle.

 

ZACZĘŁO SIĘ W ROKU 1793

 

    I sąsiadującego z FW słynnego toru samochodowego Formuły 1. Czy zlokalizowanego również na tej samej wyspie wielkiego parku wodnego Yas Waterfront. Nie mówiąc już o takich budowlach, jak siedziba firmy Aldar w kształcie koła o średnicy ponad stu metrów i wielu piętrach.

    Lub falistego kształtu, gdy się nań patrzy z boku, mostu Szejka Zajeda nad kanałem Al Maqta, A to tylko przykłady tego, co robi tu największe wrażenie.

    W porównaniu z nimi Heritage Village rzeczywiście szokuje. Gdyż takie były początki tego miasta i jego rzeczywisty wygląd przez grubo ponad półtora wieku.

    Jedno z beduińskich plemion żyjących na pustyni Półwyspu Arabskiego przeniosło się tu, na wyspę Abu Dhabi, nad Zatoką Perską, w roku 1793. Znaleziono na niej bowiem na źródła wody pitnej. Wśród przybyszów była też rodzina, później ród Al Nahyan, który stanął na czele wioski. I rządzi emiratem po dziś dzień.

    Bo początkowo była to rybacka wioska, chociaż szybko otoczona, ze względów bezpieczeństwa, murami oraz z niewielką wieżą mini – fortecy. Jej mieszkańcy żyli z połowów ryb, ale przede wszystkim pereł.

 

POŁAWIANE PERŁY POCZĄTKIEM ZAMOŻNOŚCI

 

    I korzystnego handlu nimi za pośrednictwem porciku, później portu i miasteczka, w które przekształciła się wioska. Poławiacze pereł nurkowali oczywiście bez żadnych zbiorników tlenu, bo jeszcze ich wówczas nie wynaleziono. Po prostu skacząc do wody wstrzymywali oddech na tak długo, jak potrafili.

    Przeważnie na półtorej – dwie minuty, niektórzy nieco dłużej. Aby było to możliwe, korzystali ze specjalnych zacisków na nosy oraz skórzanych osłon na palcach rąk i nóg, aby je chronić przed skaleczeniami, gdy szukali perłonośnych muszli.  

    Sprzedaż pereł stała się zalążkiem względnej zamożności Abu Zabi. Prawdziwego bogactwa jednak dopiero odkrycie i eksploatacja od lat 60-tych XX wieku ropy naftowej.

    A do tego emiratu należy 86% powierzchni wszystkich tworzących ZEA i ogromna większość złóż. Tutejszy skansen przypominający początki niemal milionowego już obecnie miasta, jest skromniutki. Wchodzi się do niego przez bramę w dawnych murach obronnych, z dwiema niespełna 6 metrowej wysokości wieżami po bokach.

 

STUDNIA, RYNECZEK, WIEŻA OBRONNA

 

    Wewnątrz wyłożone kamieniami uliczki prowadzą do pierwszej odkrytej tu studni zbudowanej nad źródłem wody pitnej. W innej części wioski jest kolejna. Można obejrzeć też coś w rodzaju dawnego ryneczku ze sklepikami pod arkadami, zagrodę otoczoną płotem z gałęzi, samotną kamienną wieżę obserwacyjno – obronną, i jeszcze kilka innych budynków.

    Jest pomniczek lamp naftowych. Na otwartym brzegu łachy od strony zatoczki oddzielającej ją od głównej wyspy stolicy stoją dawne łodzie rybackie i poławiaczy pereł. Na wodzie, przycumowana do brzegu, kołysze się replika starego drewnianego stateczku, współcześnie chyba wycieczkowego. W skansenie jest również ciąg kramów z pamiątkami dla turystów, ewentualnie z czymś do zjedzenia i napojami orzeźwiającymi.

    Chętni, przeważnie kobiety, mogą skorzystać z usług „artystki” nanoszącej na skórę różne wzory zmywalnych, gdyż wykonywanych henną, tatuaży. Po drugiej stronie pasa wody oddzielającej skansen i łachę, na której się on znajduje od głównej stołecznej wyspy, można oglądać gmachy i wieżowce stojące wzdłuż Corniche.

 

WIDOKI Z ODDALI

 

    Ponieważ jest to jednak spora odległość, warto mieć lornetkę lub przynajmniej aparat fotograficzny z długim teleobiektywem. Dopiero wówczas można w pełni dostrzec i zrozumieć skalę przemian, jakie zaszły w tym zakątku świata po odkryciu w nim, oraz przynoszącej ogromne pieniądze ich eksploatacji, złóż ropy naftowej.

    Godne uwagi są również widoki po drugiej, zachodnio – północnej stronie tej piaszczystej łachy, już poza skansenem. Na jachty w ich marinie oraz place budowy kolejnych gmachów.

    W tym dobiegającej już końca wieżowca z ogromnym prześwitem w kształcie wydłużonego łuku i dwiema jego częściami połączonymi na górze kilkupiętrowym łącznikiem.

    Chociaż w tutejszym skansenie niewiele jest naprawdę wartego uwagi, warto tu jednak przyjechać. Po to, aby zobaczyć jak skromniutkie, wręcz biedne, były początki miasta i stolicy kraju przyciągającego obecnie biznesmenów, handlowców i miliony turystów rocznie.

     Zdjęcia autora

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top