Życie pszczół, organizacja rojów, zadania, które wykonują poszczególne kategorie członkiń tej społeczności, w jaki sposób przekazują sobie informacje oraz drogi do miododajnych kwiatów, zbierają oraz gromadzą miód i pyłki kwiatowe itp. mogą być fascynującą opowieścią wciągającą nie tylko dzieci i młodzież. Podobnie jak rola pszczół w przyrodzie, a zwłaszcza życiu ludzi. O ile potrafi się tę wiedzę ciekawie przekazywać innym. A tak jest w Gospodarstwie Pasiecznym „Sądecki Bartnik” w Stróżach koło Grybowa w woj. małopolskim. Jego twórca i szef Janusz Kasztelewicz jest pasjonatem pszczół i pszczelarstwa.
A przewodniczka, która oprowadza nas po tutejszym muzeum, skansenie historycznych uli i pszczelarskich akcesoriów oraz zagrodzie kóz i innych zwierząt hodowlanych, robi to tak znakomicie, że przykuwa uwagę nawet ludzi, którzy, zdawałoby się, już „niemal wszędzie byli i wszystko widzieli.”
Gospodarstwo to członkowie Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter” znają już z kilku dorocznych z nim spotkań w cyklu „Goście Globtrotera”.
NAJWAŻNIEJSZE OWADY NA KULI ZIEMSKIEJ
Ale pierwszy raz jesteśmy – kilkunastoosobowa grupka – w nim z rewizytą. I mamy możliwość porównania tego o czym wcześniej słyszeliśmy, z tym, co widzimy. A wypada to na korzyść oglądanego, chociaż podczas spotkań w Warszawie zarówno pan Janusz Kasztelewicz, jak i przywożeni przez niego goście – specjaliści pszczelarstwa oraz apiterapii też bez problemu potrafili przykuwać uwagę uczestników tych spotkań.
Już kilkakrotnie relacjonowałem na tych łamach ich przebieg, zainteresowanych odsyłam więc na strony archiwalne. Przypomnę jedynie kilka podstawowych faktów. Nasz gospodarz w Stróżach uważa pszczoły – i trudno odmówić mu racji – za najważniejsze owady na kuli ziemskiej.
Przecież bez nich nie byłoby płodów rolnych i leśnych, czyli większości jedzenia niezbędnego do życia ludzi oraz rozwijania się roślin. Pszczołami i pszczelarstwem zafascynował się już w dzieciństwie, zajmując początkowo tylko jednym rodzinnym ulem. Później skończył technikum pszczelarskie i studia i w 1977 r. założył pierwszą własną pasiekę towarową, czyli nastawioną na wytwarzanie miodu na sprzedaż.
JUŻ BLISKO ĆWIERĆWIECZE
Zaś w 1991 roku powstało Gospodarstwo Pasieczne „Sądecki Bartnik” w którym jesteśmy. Ma kilkanaście ha powierzchni i działalność gospodarczą prowadzi w kilku obszarach. Podstawowym są pasieki z łącznie ponad 1500 pszczelich rodzin. Rozmieszczone na ekologicznych wzniesieniach i w dolinach w różnych miejscach w kraju. Najwięcej w woj. małopolskim.
Ale miodu z nich nie wystarczałoby na potrzeby firmy. Większość kupuje więc w innych pasiekach krajowych i zagranicznych. Rocznie rozlewa do słoików od 1,5 do 2 tys. ton miodu różnych rodzajów, z czego około 25% eksportuje.
Ponadto zbiera i dostarcza na rynek inne produkty pszczele, przede wszystkim pyłki kwiatowe, pierzgę, propolis i wosk. Wytwarza też znane z wysokiej jakości miody pitne będące polską specjalnością od wieków.
Ale to nie wszystko. Ważną częścią działalności gospodarstwa jest hodowla matek pszczelich – po 10–12 tys. rocznie – stających się następnie „królowymi” nowych rojów. W sytuacji pogarszającej się ostatnio kondycji i znacznej śmiertelności pszczół na świecie w rezultacie chorób oraz zatruć środkami owadobójczymi, ma to ogromne znaczenie.
Jak już wspomnialem, aby sprostać potrzebom rynku krajowego oraz eksportu, znaczne ilości miodów Gospodarstwo kupuje zarówno w innych polskich pasiekach, jak i zagranicą, Tam, gdzie są one doskonałej jakości. Zwłaszcza na Ukrainie, w Bułgarii, Mołdawii i Rumunii.
NOWOCZESNE LABORATORIUM
Każda partia miodu oraz innych produktów pszczelich, zarówno z własnych pasiek, jak i kupowanych w innych, przed tzw. konfekcjonowaniem, czyli napełnianiem słoików czy innych opakowań, przechodzi skomplikowane laboratoryjne badania fizyko-chemiczne. Nowoczesne laboratorium, a także magazyny oraz linie rozlewcze, po których oprowadza nas ich gospodarz, stanowią przedmiot jego dumy.
To tutaj – informuje p. Janusz Kasztelewicz – po precyzyjnych analizach kwalifikuje się miód do odpowiedniej odmiany oraz uzyskuje absolutną pewność, że odpowiada on najwyższym standardom. To co oglądamy robi wrażenie, chociaż jesteśmy laikami w tej dziedzinie. Ale to tylko jeden, chociaż niesłychanie ważny fragment „Sądeckiego Bartnika”.
Szalenie ciekawe jest, wspomniane już muzeum i skansen pszczelarstwa, o których za chwilę. A także zaplecze noclegowo – gastronomiczno – handlowe dla gości. Którzy przyjeżdżają tu także na sympozja i spotkania pszczelarzy. Jest to stylowa restauracja „Bartna Chata” z dosyć bogatym menu, w tym z daniami i napojami opartymi na miodzie. Ponadto pokoje gościnne z około 50 miejscami o skromnym, ale dobrym standardzie.
MUZEUM PSZCZELARSTWA
Mieszczą się one w dwu budynkach, z zewnątrz wyglądających jak trochę większe wiejskie chaty i nazywają się pokojami gościnnymi „U Babci Marysi”. Zaś sklep z bogatym asortymentem wytwarzanych tu produktów oraz akcesoriów pszczelarskich to „Miodowa Spiżarnia”. Większość tych budynków jest z drewna, a przynajmniej wyłożona nim z zewnątrz.
Otaczają duży, trawiasty plac z udogodnieniami dla gości, m.in. altanką oraz wydzielonymi miejscami dla palaczy – w pokojach i w restauracji palenie jest wzbronione. Dodam, że duża tablica informująca gdzie wolno palić, bynajmniej do tego nie zachęca. Przedstawia bowiem czaszkę kościotrupa i raka zżerającego wnętrzności człowieka.
Muzeum Pszczelarstwa z Historyczną Kolekcją Uli znajduje się po drugiej stronie drogi dojazdowej, w sercu pasieki. Można je zwiedzać tylko z przewodniczką. To słuszna zasada, biorąc pod uwagę wiedzę jaką ona dysponuje i umiejętnie ją przekazuje zwiedzającym.
Kolekcję tę zapoczątkował w 2006 roku nabyty niewielki zbiór zabytkowych uli i narzędzi pszczelarskich. Rozwijany w latach następnych, jest obecnie największym prywatnym w Polsce. Są w nim różnorodne eksponaty oryginalne z poszczególnych regionów kraju, poczynając od XVIII w.
ULE – DZIEŁA SZTUKI LUDOWEJ
A także – w celach poglądowych – rekonstrukcje, np. najstarszego ula z wyjmowanymi ramami. Ale i plastrem miodu za szkłem – fragmentem pszczelego roju – otwieranym aby zwiedzający, a wśród nich jest bardzo dużo młodzieży, mogli zobaczyć wnętrze ula w trakcie jego codziennego życia. Większość uli w tej kolekcji jest szalenie ciekawa.
Przy czym ekspozycja ułatwia zrozumienie, w jaki sposób dawniej bartnicy uprawiali swój zawód podbierając miód pszczołom z rojów żyjących w dziuplach wysoko na drzewach. I jak utrudniali dostęp do nich niedźwiedziom, które, jak wiadomo, są wielkimi amatorami miodu. Ale dobierając się do niego niszczyły zarówno takie ule, jak i pszczele roje. Ule mają rozmaite kształty.
Od poziomych kłód drewna, w których swoje roje założyły pszczoły – niekiedy kilka w jednym pniu, oczywiście z osobnymi otworami wejściowymi dla każdej pszczelej rodziny. Poprzez różnego rodzaju ule w kształcie postaci świętych, ludzi czy niedźwiedzi lub innych rzeźb, aż po budyneczki np. kościołów. Wiele z tych uli, to piękne okazy sztuki ludowej, niektóre barwnie pomalowane.
CIEKAWA KOLEKCJA
Z postaciami ludzkimi i charakterystycznymi scenami oraz tekstami. Np. pod postacią chłopa z butelka wódki i baby z wałkiem do ciasta, można przeczytać stary tekst: „Podobnie jak żonka, bez granic, tak pszczoły nie lubią pijanic. Z żądląc ich gębę całkiem – a żonka dokłada wałkiem.” Kilkakrotnie trafiają się też duże rzeźby św. Ambrożego (340-397), od IV wieku patrona pszczelarzy.
Większość tych uli i rzeźb stoi pod drewnianymi wiatami, niektóre pod otwartym niebem. Są dobrze opisane. Zaraz za tą ekspozycją znajduje się duży zespół uli miejscowej pasieki. Natomiast sprzęty i narzędzia wykorzystywane przez bartników oraz pszczelarzy zgromadzono w budynku muzealnym.
I wśród nich jest sporo ciekawych eksponatów. Świetnym pomysłem było również urządzenie w osobnym pomieszczeniu interaktywnej ekspozycji „Sekrety Ula” – jednej z najbardziej nowoczesnych wystaw tego rodzaju w Polsce. Odpowiada ona – zapewnia informacja na oknie – na najbardziej dociekliwe pytania o życie pszczół.
KOZY, OSŁY I INNA „ŻYWIOŁA”
I rzeczywiście, można się z nich dowiedzieć chyba wszystkiego, zwłaszcza przy pomocy przewodniczki, o życiu tych owadów, podziale między nimi obowiązków w ulu itp. „To miejsce warto odkryć i tym odkryciem podzielić się z innymi” zachęca folder tutejszego Muzeum Pszczelarstwa. Nic dodać, nic ująć. Więc dzielę się informacjami o tym, co w nim widziałem.
Zachęcając i innych do odwiedzin „Sądeckiego Bartnika”. Poza wspomnianymi już obiektami związanymi z pszczelarstwem oraz miodem i towarzyszącymi im produktami, gospodarstwo prowadzi również niewielką hodowlę stada kóz – na mleko i sery. Kózki z którymi, podobnie jak z paroma innymi gatunkami trzymanych tu zwierząt, zapoznała nas również przewodniczka, mają luksusowe warunki bytowe.
Nawet do własnej dyspozycji specjalne schody i kładkę, na których lubią sobie one poskakać. Osiołek przywitał nas serdecznym uśmiechem i rżeniem. Natomiast kury i inne ptactwo domowe okazały swoją obojętność. Ale to już były dodatki do głównego tematu Gospodarstwa Pasiecznego: pszczół, miodu, uli oraz związanych z nimi akcesoriów.
Zdjęcia autora