Zaledwie 35 km od centrum Warszawy, w otulinie Chojnowskiego Parku Krajobrazowego położone jest Rancho pod bocianem. Jego właścicielka, Bożena Domżal oraz dyrektor Marek Lis i zajmująca się marketingiem Katarzyna Jankowska byli gośćmi „Globtrotera” na pierwszym spotkaniu marcowym.
Obecny obiekt hotelowy nawiązujący stylem do staropolskiego dworu, z zapleczem gastronomicznym i konferencyjnym oraz licznymi atrakcjami dla gości, powstał trochę… przypadkiem oraz w rezultacie zainteresowania nim osób, które chciały w nim organizować imprezy bądź trochę odpocząć. Początkowo – mówiła Bożena Domżal – miała to być prywatna stajnia na 25 koni i domek letniskowy. Ich budowa, na powierzchni 15 ha, rozpoczęła się w 2003 roku. Szybko zaczęły się jednak pytania znajomych i innych osób, czy nie można by w nim przenocować, skorzystać z jazdy konnej, organizować spotkania towarzyskie, wesela i inne imprezy. Parokrotnie zmieniała się więc koncepcja, odbywała przebudowa i rozbudowa. Ta druga zresztą jeszcze trwa, gdyż w połowie kwietnia do użytku oddany zostanie kolejny, nowy budynek hotelowy o wysokim standardzie, z 10 pokojami oraz salami: bankietową i konferencyjną.O szczegółach opowiedzieli nam Marek Lis i Katarzyna Jankowska. Zaprojektowane pierwotnie jako prywatny obiekt rekreacyjny, rozwinął się on w ośrodek agroturystyczny działający na zasadach biznesowych, obecne Rancho pod bocianem. Jego nazwa wzięła się od bocianów, które mają gniazdo na najwyższym we wsi drzewie, stojącym przy wjeździe do obiektu i przebywają w nim od wiosny do jesieni wysiadując oraz wychowując młode. W ub. roku całą czwórkę wyklutych, co według ludowych wierzeń zapowiada pomyślność. Ponad 20 ha terenu wokół hotelu przeznaczona jest na różne atrakcje dla gości. Konie przeniesione zostały do stajni w sąsiedniej wsi, skąd przyjeżdżają gdy są potrzebne, a ich pierwszą stajnię na ranczo przebudowano na hotel. – Wyróżnia nas – usłyszeliśmy od naszych gości – przestrzeń, której tak mało jest zwykle na co dzień, widok mgieł snujących się o poranku po rozległych polach i zapach lasu.
W chwili obecnej do dyspozycji gości jest 35 pokoi o wysokim standardzie, utrzymanych w romantycznym stylu. Może w nich nocować równocześnie 86 – 90 osób. Są to 3 apartamenty, 18 pokoi dwuosobowych, 9 trzyosobowych, 3 jednoosobowe oraz 2 czteroosobowe. Jak już wspomniałem, wkrótce przybędzie 10 kolejnych, a pojemność hotelu zwiększy się do 115 – 120 gości. Do ich dyspozycji jest też sala bankietowa nawet na 200 osób z kominkiem. Następna oraz druga konferencyjna znajdą się w nowym obiekcie. Sale konferencyjne mają pełne wyposażenie multimedialne oraz dostosowane są do organizowania w nich różnych imprez szkoleniowych. Większa na 100 osób, mniejsza na 45. Nie brak oczywiście zaplecza gastronomicznego z dobrą kuchnią polską i europejską. Jej próbkę w postaci kanapek przywiezionych przez gości, mieliśmy okazję poznać.
Na ranczo organizowane są zarówno biesiady, wykwintne przyjęcia, uroczyste kolacje, wesela, chrzciny i inne imprezy. Dysponuje ono również trzema terenami grillowymi ze specjalnymi chatami. Dwie znajdują się w pobliżu hotelu w tzw. letnim ogrodzie. Natomiast największa, na 400 osób, ogrzewana – można więc korzystać z niej przez cały rok – oddalona jest od niego o kilkaset metrów. W sumie, jak zapewniają gospodarze, są w stanie organizować imprezy plenerowe i przyjęcia grillowe nawet dla kilku tysięcy osób, przy czym w taki sposób, że przynajmniej dwie mogą odbywać się równocześnie i równolegle, bez wzajemnego przeszkadzania sobie. Hotelowy parking na ogrodzonym terenie dysponuje 150 miejscami.
Nie brak i innych atrakcji zarówno dla uczestników imprez grupowych, jak i gości indywidualnych, także dla dzieci. Wspomniane już konie pod siodło lub do zaprzęgów. Dwa tory squadowe oraz teren dla amatorów jazd w warunkach ekstremalnych na terenie starej, 15-hektarowej żwirowni. Można strzelać z łuku i wiatrówek, wędkować w stawie rybnym, jest teren zabaw dla dzieci. Każdy znajdzie więc tam dla siebie coś, co mu najbardziej odpowiada. Ranczo organizuje także aukcje dzieł sztuki. Dwie już się odbyły, kolejna – na cele charytatywne – jest przygotowywana. Nasi goście odpowiadali również na liczne pytania szczegółowe. M.in. właścicielka, Bożena Domżal stwierdziła, że dają się już odczuć początki kryzysu gospodarczego w kraju. Zdarzają się braki potwierdzeń, lub rezygnacje z wcześniejszych rezerwacji miejsc. W celach promocyjnych wykorzystywane są więc m.in. bilbordy: 25 ich zachęca aktualnie w Warszawie do odwiedzenia Rancho pod bocianem we wsi Przypki w pobliżu Tarczyna. Obiekt oferuje również program integracyjny dla młodzieży „Zieloną szkołę”, zaprasza – także cudzoziemców – na krótkie pobyty przejazdowe z możliwością poznania polskiej kuchni oraz kultury ludowej dzięki zapraszanym zespołom regionalnym. Jest też otwarty na współpracę z biurami podróży.
Cezary Rudziński
Zdjęcia: Grzegorz Micuła i Rancho pod bocianem.