ŁAZIENKI: WYSTAWA KONSERWACJI LWOWSKICH FRESKÓW

Niezwykłą wystawę: „I otworzyło się niebo…” – konserwacji i restauracji iluzjonistycznych fresków Franciszka Ecksteina w dawnym kościele jezuitów we Lwowie, obecnie grekokatolickiej cerkwi garnizonowej św. św. Apostołów Piotra i Pawła, otwarto w dawnych Stajniach Kubickiego, jednym z zabytkowych zespołów architektonicznych Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie.

     Prezentuje ona multimedialnie, w postaci wielkoformatowych wydruków fresków i z bardzo ciekawymi opisami w językach: polskim, angielskim i ukraińskim, przebieg i efekty już ponad 10-letniej pracy polskich, ukraińskich i włoskich konserwatorów zabytków przywracających dawną świetność XVIII wiecznym barokowym, iluzjonistycznym polichromiom namalowanym przez sprowadzonego w tym celu do Lwowa z Moraw malarza Franciszka Ecksteina (Franza Gregora Ignaza Ecksteina).

     Dokończonym po trzyletniej nad nimi pracy i jego śmierci przez syna artysty, również malarza, Sebastiana Ecksteina. Są to, ponownie można użyć czasu teraźniejszego, gdyż udało się je ocalić przed zagładą, niezwykle cenne malowidła. Artysta był bowiem w Polsce, do której wówczas należał Lwów, prekursorem tzw. malarstwa kwadraturowego i iluzjonistycznego, charakterystycznego dla epoki baroku.

      Dr Paweł Boliński z krakowskie ASP, konserwator zabytków, którego zrealizowanym marzeniem była restauracja tych fresków, którą później kierował, a obecnie jest kuratorem tej wystawy, mówił podczas otwierania wystawy, czym było malarstwo Ecksteina. „Polegało na przedłużeniu istniejącej architektury kościoła poprzez namalowanie kolejnych iluzjonistycznych poziomów architektury otwierających się najczęściej na niebo. Było to malarstwo najwyższej klasy…”.

Mówił też, w skrócie o stanie zniszczenia tych fresków przed przystąpieniem do ich konserwacji, trwających od dekady pracach badawczych na nimi oraz konieczność opracowania nowych i zmodyfikowania istniejących metod konserwatorskich. Freski odnawiane w latach 30-tych XX wieku, w sposób daleki od tego, jakiego wymagały, zostały częściowo uszkodzone w trakcie II wojny światowej.

A po niej świątynię zamieniono na magazyn książek lwowskiej biblioteki im. Wasyla Stefanyka. Dopiero w roku 2011 gmach przekazany został Cerkwi grekokatolickiej na świątynię garnizonową. W roku następnym rozpoczęły się w niej prace międzynarodowego zespołu specjalistów z trzech wymienionych już krajów.

Wykonywane na sklepieniu nad prezbiterium sfinansowało polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego i lwowska parafia. Do końca ub. roku wykonano pełną konserwację malowideł o powierzchni około 1300 m² na sklepieniu nawy głównej. Mają jednak być kontynuowane także w innych częściach świątyni.

Jej historia liczy cztery wieki, wspomnę o niej w skrócie korzystając z materiałów prasowych, jakie otrzymałem. „Kościół pw. Św. św. Apostołów Piotra i Pawła we Lwowie w Ukrainie zbudowany został w latach 1610–1635 według projektu Giacoma Briana. W XVIII w. do Lwowa przybył Franciszek Eckstein (1689–1741), który wykonał na kolebkowym sklepieniu kościoła kompozycję malarską poświęconą dwóm apostołom: św. Piotrowi i św. Pawłowi.

      Artysta zmarł w czasie realizacji prac. Ukończył je syn artysty, Sebastian Eckstein. Na sklepieniu w prezbiterium, wśród obłoków i aniołów, przedstawiony został św. Paweł jako apostoł narodów. Poniżej głównej postaci apostoła, na zamykającej prezbiterium od zachodu konsze, ukazano w rozbudowanej wielopostaciowej kompozycji alegorie czterech kontynentów, zgrupowanych wokół globu ziemskiego.

     Dekoracja nawy głównej znajdująca się pomiędzy gurtami, w iluzjonistycznej rozbudowanej architektonicznej ramie, przedstawia trzy samodzielne kompozycje figuralne: od strony prezbiterium ukazany został św. Piotr głoszący w świątyni Ewangelię, pośrodku, na tle nieba, Chrystus przekazujący św. Piotrowi klucze do Królestwa Niebieskiego, w otoczeniu adorujących aniołów i cnót teologicznych.

     Ostatnia scena to uzdrowienie chromego przez św. Piotra. Na sklepieniu nawy zachowała się również sygnatura autora Frantz. Egstein. Civis Brunensis. / Pictor. et Architect: Pinxit. Anno. Dni. 1740. Kościół był remontowany w latach 20. i 30. ubiegłego stulecia. Następnie bardzo podupadł, częściowo na skutek zniszczeń w czasie II wojny światowej, częściowo z uwagi na brak opieki w czasach Związku Sowieckiego.

     Od 1959 roku mieścił się w nim magazyn lwowskiej biblioteki im. Wasyla Stefanyka, która przejęła m.in. zbiory Ossolineum…”. Wystawę „I otworzyło się niebo…” honorowymi patronatami objęli: Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Gliński oraz Ambasador Ukrainy w RP Wasyl Zwarycz. Obaj nadesłali pisma gratulacyjne odczytane podczas jej uroczystego otwarcia.

     Trzeci list, również odczytany przez jego przedstawicielkę, napisał Marszalek Województwa Mazowieckiego. Wystawę otworzyła dyrektorka Instytutu Polonika Dorota Janiszewska-Jakubiak mówiąc m.in., że jest ona swego rodzaju zaproszeniem za kulisy pracy konserwatorów oraz pokazaniem ich kunsztu i efektów działalności.

     P.o. dyrektora Muzeum Łazienki Królewskie Marianna Otmianowska w swoim wystąpieniu podkreśliła znaczenie dla kultury i społeczeństwa zachowanie dziedzictwa i jego popularyzacja. A wystawa ta w sposób kreatywny i inspirujący pokazuje pracochłonny proces odtwarzania zabytkowych malowideł i jego efekty.

     Przypomniała przy okazji, że miejsce, w którym się ona odbywa – Stajnie Kubickiego, również są przykładem zabytkowego obiektu (pisałem o nim w relacji z otwarcia, tekst ten nadal można przeczytać w naszym portalu) otwartego na nowo po długich pracach rewitalizacyjnych i konserwatorskich. Głos zabrał także, zaproszony na uroczystość, proboszcz lwowskiej cerkwi garnizonowej, dziękując za ogrom i efekty pracy wykonanej przez międzynarodowy zespół konserwatorów.

     O pracy tej mówił również, o czym już wspomniałem wcześniej, kierownik tego zespołu, a obecnie kurator wystawy. Autorkami jej opracowania graficznego są: dr hab., prof. ASP Barbara Kowalewska i dr hab. Monika Rzepiejewska-Mroczek. Wystawa, zarówno prezentacja odnawianych fresków, z obrazami ich wyglądu przed kilku laty jak i pracy konserwatorów, robi wrażenie.

     Efekty te staram się pokazać na kilku zrobionych zdjęciach. Ale wszystkich zainteresowanych sztuką, zwłaszcza sakralną i jej konserwacją, zachęcam do obejrzenia tej wystawy. Będzie ona czynna do 28 czerwca br., a następnie ma zostać przeniesiona do Krakowa.

     Organizatorem wystawy jest Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA, a współorganizatorem Muzeum Łazienki Królewskie. Z okazji tej wystawy ukazał się plakat oraz dwie publikacje, które otrzymali zaproszeni na jej otwarcie goście i dziennikarze.

      79-stronicowa, bogato ilustrowana książka – album informujący o lwowskich freskach, ich historii, procesie konserwacji i jego efektach z tekstem i zdjęciami Pawła Bolińskiego, a na okładce Magdaleny Gutowskiej. Jest to dodam, najbardziej zaskakująca mnie okładka książki, pierwsza taka, z jaką spotkałem się, a przeczytałem już, lub przynajmniej widziałem, ich tysiące, raczej dziesiątki tysięcy.

     Na niemal czarnym tle znajduje się niewielki kwadrat, fotografia fragmentu fresku z lewą ręką wznoszącą się do góry. Bez tytułu, ani chociażby jednego słowa, co znajduje się wewnątrz. Trochę jak „Czarny kwadrat na białym tle” Kazimierza Malewicza.

      Drugą, również wydaną przez Instytut Polonika, jest broszurka nazwana notesem, w dwu osobnych wersjach językowych: polskiej i ukraińskiej: „Dawny kościół jezuitów pw. Świętych Piotra i Pawła we Lwowie”. Przeznaczona dla dzieci. Na wewnętrznej stronie okładki znajdują się miejsca na wpisanie kto jest właścicielem tego notesu: Imię, Nazwisko, Wiek, Kolor oczu. Przyjaciele. Ulubione: miesiąc, potrawa, miejsce na ziemi.

     Pozostawię je bez komentarza. Dalej są, przydatne dla dzieci odpowiedzi na pytania: Co to są polonika, zabytki? I po dwie strony „Tajemnice lwowskiego kościoła Jezuitów”. „Fasada kościoła” (czyli jak nazywają się poszczególne, jest ich 8, części frontowej ściany budowli). „Kim są jezuici? Kim byli Eksteinowie? Co to jest fresk?”. „Kim jest konserwator?” – w domyśle zabytków.

     „Historia miejsca. Zobacz, co działo się na świecie w chwilach ważnych dla tej świątyni…”. Te dwie strony budzą moje największe wątpliwości, a częściowo także sprzeciw, jeżeli wziąć pod uwagę fakt, że są przeznaczone również dla dzieci ukraińskich. Uwzględniono okres od roku 1584 – sprowadzenia jezuitów do Lwowa i śmierci Jana Kochanowskiego.

      Później rok 1620 – Bitwę pod Cecorą, w której zginął hetman Stanisław Żółkiewski. Lata 1610-1635 – rozbudowa drewnianej kaplicy misyjnej z budową murowanego kościoła. I…”13 września 1635 r. w Sztumskiej Woli (co to ma wspólnego z odległą Ukrainą i Lwowem?) zawarty został rozejm polsko – szwedzki; zgodnie z jego postanowieniami  Szwedzi wycofali się z miast i portów Pomorza Gdańskiego…”. Ale,że 20 lat po tym „wiekopomnym” rozejmie, o ktorym dzieci polskie i ukraińskie powinny zdaniem autorów i wydawcy wiedzieć, był Potop Szwedzki, już ani słowa.,

     Dalej tak m.in. „ważne” dla polskiej i ukraińskiej historii wydarzenia jak „tulipomania” w Niderlandach (znowu nasuwa się pytanie:dlaczego i po co w roku 2023 polskie oraz ukraińskie dzieci powinny wiedzieć o tamtym odległym w czasie szaleństwie w dalekim kraju?) I trochę dat i faktów dotyczących tego kościoła. Mocno okrojonych, np. „1919:r. – Pocisk wystrzelony przez (wytłuszczone) Ukraińców, spowodował uszkodzenia.”. Ani słowa, że było to podczas wojny polsko – ukraińskiej o Lwów.

      Podobnie o jednym z najważniejszych, także dla Polski, Ukrainy i naszej części Europy, wydarzeniu na początku XVIII wieku, jakim było rozgromienie pod Połtawą w 1709 roku przez wojska cara Piotra I armii szwedzkiej. Ani innych, że wspomnę o rozbiorach Polski (a więc i jej ziem ukraińskich), powstaniu Ukraińskiej Republiki Ludowej i co najmniej jeszcze paru faktów naprawdę ważnych w historii Ukrainy czy Lwowa.

     Jest natomiast na tych dwu stronach portret Jana Dymitra Selikowskiego, bez chociażby jednego słowa wyjaśnienia: kto zacz? Ta broszurka, to oczywiście niewielki margines przy dużej, pięknej i ważnej ekspozycji. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że przeznaczona jest ona również dla dzieci ukraińskich zwiedzających tę wystawę, trudno mi było nie ustosunkować się do niej.

Zdjęcia autora

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top