
To w nich, w Phnom Kulen, twórca zjednoczonego, średniowiecznego Państwa Khmerów Dżajawarman II (802 – 850 r. n.e.) ogłosił w tymże 802 roku jego powstanie, a siebie królem – bogiem. Dając początek przyszłemu imperium Khmerów, które w szczycie potęgi, za panowania króla Dżajawarmana VII ( lata 70-te XII wieku – 1219) obejmowało nie tylko ziemie obecnej Kambodży, ale również Laosu, Tajlandii, Wietnamu, część Birmy oraz Półwyspu Malajskiego.

Wysiłek podróżnych mają łagodzić rozmieszczona co jakiś czas tabliczki z informacjami ile drogi ma się już za i przed sobą. Dochodzę do celu. To tu, w pobliżu źródeł rzeki Siem Reap nad którą, kilkadziesiąt kilometrów dalej w dół jej biegu na południe, powstała później sławna po dziś dzień średniowieczna stolica Państwa Khmerow Angkor i znajdowało się najważniejsze w kraju sanktuarium hinduistyczne oraz miejsce kultu jego bogów: Sziwy i Wisznu.

Rzeka ta, w tym miejscu właściwie tylko trochę większy strumyk, w porze suchej niemal całkowicie wysycha odsłaniając te płaskorzeźby. Wykuto je w czasach króla Udayadityavarmana II (1050-1066). Są to oprócz wizerunków bogów także Umy, żony Sziwy. Brahmy o 4 twarzach, odpoczywającego na kwiecie lotosu. Kapiących się bogiń, zwierząt itp. Są one widoczne również gdy pokrywa je woda.
Okazują się jednak bardzo trudne do sfotografowania. Utrudnia je zmieniający się bez przerwy ruch i odblask fal z nakładającymi się, migającymi promieniami światła przenikającego przez poruszane wiatrem liście drzew. Wchodzę nad sam kamienny brzeg rzeczki i niewielki wodospad. Przez opadające stromo w dół niewielkie jary, schodzę z nurtem do drugiego, większego wodospadu.

Jest to droga jeszcze bardziej stroma i kręta niż ta, którą wchodziłem na górę. Ale to niezwykłe, pełne uroku i tajemniczości miejsce, zasługuje nawet na większy wysiłek. Dotarcie tutaj z Siem Reap, głównego miasta regionu o tej samej nazwie, oddalonego o około 50 km, zaś od najcenniejszych zabytków Kambodży na terenie Parku Archeologicznego Angkor o ponad 40 km, to co najmniej pół dniowa wyprawa.

Świątynię tę zbudowali nie, jak było to w zwyczaju, khmerscy władcy, lecz dwaj bramini. Bracia Yajnavaraha i Vishnukumara, bogaci posiadacze ziemscy z najwyższej kasty w ówczesnym regionie Ishanapura. Jest to cały niewielki zespół architektoniczny wzniesiony na planie niemal kwadratu, ma bowiem boki o długości 95 x 100 m.

Jest ona, podobnie zresztą jak większość pozostałych obiektów, bogato i pięknie zdobiona. Zwłaszcza kamienne portyki pokryte głębokimi płaskorzeźbami. Szczególnie po mistrzowsku wykonany został oraz jest świetnie zachowany trójgłowy słoń Arivata rycerza Indy.

Ze świątynią sąsiadują cztery, również kamienne, bogato zdobione podłużne budowle oraz dwie krótsze nazywane bibliotekami. Mnie skojarzyły się one bardziej z dużymi grobowcami z poczerniałego, czerwonego piaskowca. Stoją w centralnej części zespołu świątynnego, po obu stronach głównego wejścia do niego od wschodu. Z zewnątrz, spoza murów obronnych świątyni, prowadzi do niej 67 metrowej długości droga procesyjna.

Daje przedsmak innych, znacznie sławniejszych i zbudowanych później świątyń, jakie zachowały się na pobliskim terenie zajmującego około 100 km kw. Parku Archeologicznego Angkor i poza nim. Obiektu znajdującego się oczywiście na Liście Dziedzictwa UNESCO. Ale o nich napiszę w następnych reportażach.
Zdjęcia autora