W Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie znowu powiało wielkim światem. Przez trzy dni 23-25 listopada trwały w nim jubileuszowe, 25. Międzynarodowe Targi Turystyczne MTT Warsaw 2017. Był to ich powrót do korzeni, okresu świetności, bo w tym, najlepszym na tego rodzaju imprezy punkcie stolicy, odbywały się one przed laty. W tegorocznej edycji krajem partnerskim była Polska. Uczestniczyło w nich blisko 500 wystawców z ponad 50 krajów. Zainteresowanie nimi zarówno w pierwszym dniu – branżowym, jak i w pozostałe, gdy były dostępne dla publiczności i to bezpłatnie, było duże, a w niektórych godzinach ogromne. Zarówno organizatorzy, jak i wystawcy starali się jak mogli, aby – jedni pragnąc przyciągnąć jak najwięcej uczestników z różnych zakątków świata, a drudzy zainteresować swoją ofertą podróży i wypoczynku zarówno potencjalnych partnerów branżowych jak i turystów.
Było więc, zresztą jak zwykle, sporo imprez towarzyszących ekspozycji targowej. Spotkania branżowe, biznesowe i znanych podróżników z publicznością , prezentacje, konferencje prasowe. A na stoiskach goście z różnych krajów i regionów w strojach ludowych i narodowych, reklamujący je przebierańcy, ludowi twórcy i maskotki.
JAK PRZYCIĄGNĄĆ ZWIEDZAJĄCYCH ?
Do ich odwiedzenia zapraszali m.in. rycerz w (prawie) średniowiecznej zbroi, wysoki słowacki harnaś, marokański pieśniarz grający na ludowym instrumencie, tajlandzka malarka parasoli, tunezyjski rzemieślnik artystyczny, arabska malarka henną tatuaży, wrocławskie krasnale, pingwin, wielka żaba, podobnie pies.
Przykłady można mnożyć. Było barwnie, ciekawie, niezbyt głośno, co niegdyś stanowiło problem, chwilami tłoczno. Ale chyba bezpowrotnie minęły czasy, gdy ogromne stanowiska narodowe największych – i nie tylko – europejskich krajów wypełniały znaczne części sal i korytarzy pałacu.
Znacznie liczniejszych niż obecnie, bo także m.in. otocznie Sali Kongresowej, nie mówiąc już o namiotach postawionych przed pałacem. Obecnie wśród mnóstwa niewielkich, dosyć przeciętnych stoisk narodowych, regionalnych oraz poszczególnych firm, wyróżniało się, w mojej ocenie, przynajmniej kilkanaście.
Duże Słowacji z wielkimi zdjęciami w tle oraz niezawodnym od lat przedstawicielem jej turystyki u nas, Jankiem Bošnovičem. No i bogatą ofertą najważniejszych regionów oraz ich kompetentnych reprezentantów, mnóstwem bezpłatnych informacji itp.
STOISKA ZWRACAJĄCE UWAGĘ I PRZECIĘTNE
Białorusi zarówno w stoisku oficjalnym, jak i reprezentacji Grodzieńszczyzny oraz osobnym Muzeum „Bezdzieskie Fartuszki”, o którym pisałem dwa lata temu po pobycie w nim. Ziemi świętej – Palestyny i, oczywiście osobno Izraela. Sardynii, Sycylii, Emilii Romanii i kilku innych regionów włoskich, chociaż tym razem zabrakło oficjalnej reprezentacji Italii.
Bardzo ładny był, kameralny pokoik chiński jednego z biur podróży organizujących wycieczki do tego kraju, chociaż i on nie miał oficjalnej reprezentacji. Trudno było również przejść obojętnie obok stoiska Chorwacji.
Zlokalizowanego w doskonałym punkcie targów, w pobliżu jednej z sal, w której odbywały się konferencje i prezentacje. Świetnie zaopatrzonego w materiały promocyjne i z nową szefową przedstawicielstwa turystyki tego kraju w Polsce Agnieszką Puszczewicz, kompetentnie udzielającą informacji.
Podobnie obok wspomnianej Tajlandii, czy Egiptu, Maroka, Indonezji, Litwy, Grecji, Gruzji, Mołdawii, Rumunii, Ukrainy, szwedzkiej Skanii. A także naszego Mazowsza, Małopolski, Podkarpacia. To tylko przykłady. Chociaż wybór nie był aż tak wielki.
NAJLEPSZE LATA – TO JUŻ PRZESZŁOŚĆ
Jubileuszowa edycja TT Warsaw potwierdziła bowiem, widoczne od dawna, nie sprzyjające tego rodzaju targom tendencje w turystyce światowej, o czym piszę od lat. Przekładającymi się na spadek nimi zainteresowania, przynajmniej organizowanymi w Polsce, dużych krajów o ogromnym przyjazdowym ruchu turystycznym.
W przypadku Warszawy dochodzi do tego także rozproszenie turystycznych targów turystycznych. Organizowanych dwu konkurencyjnych imprez w odstępnie miesiąca w stolicy i podmiejskim Nadarzynie. A kalendarzowo między nimi kameralnego, ale jednak odciągającego krajowe i zagraniczne regiony sportów zimowych, Snow Expo na Stadionie Narodowym.
Fakty dotyczące jubileuszowych TT Warsaw są, niestety, brutalne. Oficjalnie reprezentowanych było na nich, łącznie z naszym, 29 krajów. Ale trzy z nich tylko przez ambasady.
Zabrakło przede wszystkim tych, których ogromne stoiska z bogatą ofertą dominowały przed laty na tej imprezie w PKiN, a później przez pewien czas w centrum wystawienniczym przy ul. Marsa. A więc, licząc od zachodu europejskiego kontynentu: Hiszpanii i małej, ale coraz popularniejszej u nas Portugalii.
WIELCY NIEOBECNI
A także Wysp Brytyjskich oraz Skandynawii, poza wspomnianą Skanią. Francji, Niemiec – jeżeli pominąć stoiska Berlina – Treptow – Köpenick oraz Cottbus. O Italii już wspomniałem. Z krajów mniejszych, ale chętnie odwiedzanych przez polskich turystów, nie prezentowały się Czechy, poza jakimiś hotelami w Brnie.
Zabrakło też Austrii, Szwajcarii, Węgier – również z jakimś lokalnym wyjątkiem. Podobnie Turcji. Rosja tradycyjnie lekceważy Polskę jako rynek turystyczny. Z krajów bałkańskich i sąsiednich, obok już wspomnianych, oficjalnie pokazały się Albania, Bułgaria, Grecja, Hercegowina – tylko jeden z regionów i Macedonia. A z wyspiarskich Malta, ale już nie Cypr.
Z regionu amerykańskiego były: Kuba i
Dominikana oraz w stoisku ambasady Peru. Afrykę reprezentowały zaledwie trzy kraje arabskie. Z czarnej nie było nikogo. Azję – od Bliskiego po Daleki Wschód, poza już kilkoma wymienionymi, chyba tylko Azerbejdżan, Indie i Sri Lanka.
Australia, Nowa Zelandia i Oceania jeżeli były w jakikolwiek sposób reprezentowane, to tylko przez biura podróży organizujące wycieczki w tamte kierunki. Wręcz dramatycznie wypadła Polska, zwłaszcza jako kraj partnerski. Naszą turystykę reprezentowała Polska Organizacja Turystyczna, a wiejską bardzo efektowne stoisko Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
POLSKA JAKO KRAJ PARTNERSKI
No i samorządy branżowe: PIT, ITRP oraz parę mniejszych, a także regionalne i lokalne organizacje turystyczne. Z regionów wystawiało się tylko Mazowsze – ale bez niegdyś efektownych stoisk Warszawy. Ponadto Lubelszczyzna, Małopolska i Podkarpacie. I Śląski Klaster Kultury, Turystyki i Rekreacji.
A więc zabrakło reprezentacji ogromnej większości kraju. Sytuację próbowały ratować, nawet ładnie, miasta – zwłaszcza Wrocław, Kraków i Toruń, słabiutko tym razem Kielce oraz trochę gmin i uzdrowisk. Branży, czyli biur podróży co prawda było sporo, ale tylko cztery duże, o zasięgu ogólnopolskim. Reszta to drobnica o której przeważnie mało kto wie nawet w miastach i miasteczkach, w których działają.
Prezentowały się też linie lotnicze, żegluga, ubezpieczyciele, muzea (m.in. Polskiej wódki i Wilanów), ośrodki wypoczynkowe, parki rozrywki, hotele, kampingi, schroniska itp. Bogaty i ciekawy okazał się natomiast program dotyczący turystyki polskiej jako towarzyszący targom.
Była debata o nowej ustawie o imprezach turystycznych i powiązanych z nimi usługach. Seminarium na temat wykorzystania nowych technologii w promocji turystyki wiejskiej, panele i konferencje szkoleniowe. Ogromny niedosyt pozostawiły u mnie natomiast prezentacje narodowe lub regionalne.
PREZENTACJE NARODOWE
A byłem niemal na wszystkich znajdujących się w oficjalnym programie, mimo iż ich czas niekiedy częściowo pokrywał się. A także na ad hoc zwołanej marokańskiej. Z udziałem J.E. Ambasadora Królestwa Maroka w Polsce Younsa Tijani, który mówił o tamtejszej turystyce, która ma stać się główną gałęzią gospodarki narodowej.
Obecnie stanowi ona 12% PKB. Przypomniał długą historię i kulturę jego kraju oraz tamtejsze zabytki i smaczną kuchnię . Mówił o rozbudowie dróg szybkiego ruchu i infrastruktury turystycznej oraz działaniach na rzecz ochrony środowiska naturalnego.
Wyraził zadowolenie, że w ub.r. odwiedziło Maroko 50 tys. polskich turystów, co stanowiło aż 62% wzrost w stosunku do roku poprzedniego. Podkreślił, że jest to kraj bezpieczny. Zapowiedział też kilka interesujących festiwali, m.in. muzyczny i tolerancji. Również inni ambasadorowie akredytowani w Polsce uczestniczyli w prezentacji ich krajów.
Ambasador Peru J.E. Alberto Salas-Barahona, który mówił o tamtejszych atrakcjach turystycznych oraz roli, jaką w ogromnym wzroście zainteresowania nimi turystów ze świata odegrali polscy kajakarze, którzy w 1981 r przepłynęli, jako pierwsi tamtejszy, najgłębszy na ziemi Kanion Colca odkrywając go dla kajakarstwa i turystyki.
PERU, MOŁDAWIA…
Obecnie, po Machu Picchu, jest on drugą największą atrakcją kraju. O Peru, jego historii oraz roli w niej Polaków, a także tamtejszych atrakcjach i sposobach oraz okresach sprzyjających ich zwiedzaniu ze względu na porę deszczową i znaczne różnice wysokości, wymagające aklimatyzacji,opowiadał i pokazywał na zdkęciach, mapach i przekrojach jeden ze wspomnianych kajakarzy, „Yurek” Majcherczyk, znawca tego kraju.
Jak zwykle – bo słyszałem go już parokrotnie przy innych okazjach, a znamy się od czasu gdy zaczął przyjeżdżać do ojczyzny po stanie wojennym – bardzo dynamicznie i kompetentnie, w ciekawej prezentacji multimedialnej. Była to, nie tylko moi zdaniem, najciekawsza prezentacja kraju na tych targach. Interesująca, krótka ale rzeczowa, była też mołdawska.
J.E. Ambasador Mołdawii Iurie Bodrug niezłą polszczyzną przypomniał, że jego kraj miał w przeszłości wspólną granicę z Polską, mówił także o aktualnych ciekawostkach. Np. o Bibliotece Mickiewicza przy ul. Lecha Kaczyńskiego w Kiszyniowie, ale także o turystyce i głównych tamtejszych atrakcjach. Festiwalach rzemiosła i kuchni.
Słynnych piwnicach win, z których Cricova ma ponad 200 km wykutych w skałach korytarzy na magazyny. I liczących 5 tys. lat tradycjach tamtejszego winiarstwa, rocznym eksporcie 67 mln butelek wina oraz Narodowym Dniu Wina, który odwiedza po 100 tys. gości.
… MACEDONIA I INNI
A także o twierdzy Soroki, cerkwiach i klasztorach. O zbuntowanym Naddniestrzu, które jest skansenem sowietyzmu. Poinformował również, że według badań, zagranicznym gościom najbardziej w Mołdawii podoba się gościnność i kuchnia, oczywiście z winami, a także brak wymogu wizowego.
Mieliśmy też okazję obejrzeć premierową prezentację mołdawskiego spotu „Bądź naszym gościem”. A ponadto dowiedzieć się od ambasadora, że według prognoz jednej z zagranicznych agencji Mołdawia w 2018 roku należeć będzie do 10 najpopularniejszych kierunków podróży turystycznych.
Również krótka i dosyć ciekawa była też prezentacja walorów turystycznych Macedonii. Natomiast białoruska, na którą bardzo liczyłem, bo lubię chętnie odwiedzam ten kraj, niestety ograniczyła się do króciutkiej, encyklopedycznej informacji o nim.
Po czym nastąpiły reklamowe występy przedstawicieli firm turystycznych zachwalających wycieczki z programami specjalnie przygotowanymi przez nie dla Polaków. Swoją ofertę, bardzo nudnie, zaprezentowały też rosyjskie linie lotnicze Ural Air dysponujące 38 samolotami i rozpoczynające w końcu grudnia loty z Warszawy do Moskwy z, podobno dogodnymi, przesiadkami, także do innych miast Rosji i zagranicznymi.
SUKCES, ALE…
Po raz kolejny, bo te same lub podobne przedstawiane są także przy innych okazjach, „gniotem” okazała się prezentacja turystycznych atrakcji Republiki Dominikany. Z krótkim wstępem ogólnym, po którym nastąpiły reklamowe zachwalania i pokazywania na zdjęciach poszczególnych hoteli, wyposażenia ich pokoi, restauracji oraz „wspaniałych plaż”, ze zdjęciami głównie palm przy pasku nadmorskiego piasku, bez parasoli, leżanek itp.
W sumie jednak jubileuszowe TT Warsaw 2017 okażą się dla ich organizatorów zapewne kolejnym sukcesem. W przypadku wystawców już niekoniecznie, bo część tych, z którymi rozmawiałem, skarżyła się na brak większego zainteresowania polskiej branży oraz tego rodzaju turystów, których najchętniej gościliby.
Sam oceniam te targi, w realnych warunkach współczesności oraz w porównaniu z konkurencyjnymi w Polsce, pozytywnie. Były barwne, radosne i w centrum miasta. Przedstawicielom branży oraz potencjalnym turystom przyniosły sporo informacji na temat oferty tych krajów, regionów, miejscowości i obiektów, które pokazały się w Warszawie.
Turystycznych trendów w nich, nowości, a także cen. Natomiast pytanie, nie tyle czy, ale kiedy, Internet oraz workshopy i bezpośrednie kontakty touroperatorów między sobą oraz klientów z nimi, całkowicie wyeliminuje celowość i sens organizowania tego rodzaju imprez targowych, pozostaje nadal otwarte.
Zdjęcia autora