HISZPANIA: W BIAŁYM MIEŚCIE CADAQUES

Nie dziwi fakt, iż Salvador Dali i wielu innych artystów czerpało swe natchnienie z widoków, jakie można znaleźć w katalońskim Cadaques. Białe miasteczko położone nad zatoką, niedaleko granicy z Francją aż prosi się, by je malować czy fotografować.

 

Niełatwo dotrzeć do ukrytego za górami, nad malowniczą zatoką miasteczka. Aby dojechać tu z Bracelony (około 170 km), Girony (75 km), czy z któregoś z kurortów hiszpańskiego wybrzeża Costa Brava, trzeba pokonać najpierw bardzo dobrą drogę bez wzniesień, by na ostatnim odcinku wspinać się na góry ostrymi serpentynami.

 

 

W niektórych momentach bardziej wrażliwi zamykają oczy widząc z góry rozległe przestrzenie dolin. Ale gdy pokona się już tę lokomocyjną przeszkodę, naszym oczom ukazuje się nieregularne wybrzeże, błękitne morze i biała plama, którą tworzą zabudowania Cadaques.

 

NATURALNA IZOLACJA

 

Ta naturalna przeszkoda, jaką stanowią Pireneje schodzące wprost do morza, pozwalała dawnym mieszkańcom na zachowanie odrębności i względnej autonomii. Przeprawa przez góry była bardzo trudna, bowiem drogę wybudowano tu dopiero w 1910 roku. Najczęściej do miasteczka docierano drogą morską.

 

 Dzięki częściowej izolacji malownicza osada na przylądku Cap de Creus do dziś zachowała swój dialekt. Oczywiście mieszkańcy mówią, jako Katalończycy, przede wszystkim po katalońsku, ale ten ich kataloński ma jeszcze swój dialekt zwany parlat – salat. Podobny dialekt można usłyszeć u Francuzów tuż za granicą hiszpańsko – francuską. Tam zwany jest on rousillon.

 

MODNE CADAQUES

 

Cadaques położone jest w regionie Alr Emporda w prowincji Girona. Dziś zamieszkuje tu na stałe około 2500 osób, choć latem liczba ta znacznie się zwiększa. A to za sprawą turystów, którzy przybywają zazwyczaj na jednodniową wycieczkę z kurortów Costa Brava i tych, którzy sprowadzają się na kilka tygodni z dużych miast Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii, Holandii, Niemiec, by porozkoszować się spokojem i urokami katalońskiego miasteczka.

 

Jest ono szczególnie modne w świecie artystów i majętnych osób powiązanych ze sztuką. Tak jak u nas wciąż na topie jest posiadanie domu w Kazimierzu nad Wisłą, tak wśród katalońskiej artystycznej elity dobrze widziany jest dom czy apartament w Cadaques.

 

PEJZAŻ WIDZIANY OCZYMA ARTYSTY

 

Modę na Cadaques rozpoczął jeden z najbardziej znanych i ekscentrycznych malarzy XX wieku – Salvador Dali, który urodził się w 1904 roku w Figueres, oddalonym od Cadaques o 35 kilometrów. Przyjeżdżał tu latem podczas wakacji z rodzicami. I już wtedy zachwycał się urwistymi brzegami porosłymi śródziemnomorską roślinnością, białą miejską architekturą, prostymi chłopskimi chatami stojącymi na peryferiach, górami schodzącymi wprost do błękitnego morza.

 

W prostej wiosce rybackiej znalazł temat dla swoich obrazów. Dziś kopie wielu z nich możemy oglądać spacerując nabrzeżem. Ktoś wpadł bowiem na doskonały pomysł, by zawiesić je w miejscach, w których swoje realistyczne lub zupełnie surrealistyczne płótna malował Salvador Dali. W ten sposób widzimy okolicę także oczyma artysty.

 

GALA NA KOSZULKACH I FILIŻANKACH

 

Salvador Dali już jako dorosły malarz urządził sobie z kilku prostych wiejskich budynków pracownię (obecnie muzeum). Mieszkał tu także ze swą największą miłością, muzą i natchnieniem, kochanką, potem żoną, Galą, czyli imigrantka rosyjską Heleną Dmitriewną Diakonową. Zresztą Galę, wtedy żonę przyjaciela, poety Paula Eluarda, poznał w 1929 roku właśnie w Cadaques, gdy kobieta wraz z córką przybyła tu na wakacje.

 

W galeriach i sklepach z pamiątkami znajdziemy mnóstwo aktów Gali, które malował zakochany w muzie przez kolejne 50 lat, artysta. Jej podobizny uwieczniane na tle wybrzeża Cadaques, znajdziemy na koszulkach, filiżankach, szalach. Przemysł pamiątkarski na kopiowaniu malarstwa Dalego wciąż robi znakomity interes.

 

ARTYSTYCZNE WAKACJE

 

Salvador Dali nie był jedynym artystą zafascynowanym Cadaques. Na jego zaproszenie przybywali tu, a także pomieszkiwali między innymi malarze: Pablo Picasso, Rafael Durancamps, Joan Miro, poeta Federico Garcia a Lorca czy pisarz Eugenio D’Ors. Ten ostatni artysta uwiecznił na kartach swych powieści Lidię, której postać z dzbankiem na głowie możemy spotkać w kilku miejscach Cadaques. Lidia, prosta chłopka, żona rybaka, była ponoć bardzo piękna i mądra.

 

Niestety, nie cieszyła się wśród miejscowych dobrą opinią, bowiem uważano ją, podobnie jak jej matkę i teściową, za czarownicę. Zapewne ta aura tajemniczości spowodowała, że w pewnym momencie Lidia stała się natchnieniem i muzą Salvadora Dali i jego kolegów. Później gościli tu także inni artyści, między innymi laureat Nagrody Nobla z 1982, kolumbijski pisarz Gabiel Garcia Marquez, który w opowiadaniu „Tramontana” ukazał atmosferę panująca w miasteczku.

 

WIETRZNE MIASTO

 

W Cadaques, jak mówią odwiedzający często to miasteczko Polacy mieszkający w Katalonii, Monika i Michał Kowalscy, wiatr wieje zawsze, nawet wtedy, gdy z drugiej strony gór panuje straszliwy upał. – Dlatego chętnie tu przyjeżdżamy, gdy w Gironie czy Barcelonie panują 40-stopniowe upały – tłumaczy Monika. – Tu nawet latem panuje dość surowy klimat, a zimą region nawiedza słynna Tramontana – wiatr tak silny, że paraliżuje życie w miasteczku i okolicach na kilka dni.

 

Wiatr daje nam się nieco we znaki, uciekamy więc w labirynt wąskich uliczek, oglądamy niezwykle różnorodne okiennice, girlandy kwiatów zwisające z białych kamienic, wspinamy się po stromych schodach, by po chwili znowu idąc w dół dotrzeć do nabrzeża.

 

Monika opowiada, że na początku XX wieku niemal jedna trzecia mieszkańców wyemigrowała na Kubę. Potem, już zdobywszy fortunę, Katalończycy wracali do swego ukochanego miasteczka, budowali piękne pałacyki i kamieniczki, które są wspaniałymi przykładami katalońskiej modernistycznej architektury.

 

RYBY I OWOCE MORZA

 

Wielu potomków „Americanos” zainwestowało zapewne swe pieniądze w liczne restauracje i kafejki. Większość z nich ulokowana jest przy nabrzeżu, tak więc spożywanie posiłku dostarcza przyjemności nie tylko naszemu zmysłowi smaku, ale także oczom. Na obiad najlepiej zamówić „menu del dia” czyli menu dnia, które składa się z kilku dań. Na pierwsze można zjeść na przykład chłodnik z papryki, pomidorów, czosnku i oliwy zwany gaspacho, albo wielki talerz sałaty.

 

Na drugie obowiązkowo owoce morza, na przykład miskę małż lub jedną z wielu ryb z frytkami czy ryżem. Kataloński obiad nie może obyć się bez deseru i karafki wina oraz kawy. Za to wszystko zapłacimy 15-20 euro. Widok na morze, żaglówki, jachty i brzeg z białymi domami z niebieskimi okiennicami mamy już całkiem za darmo.

 

Zdjęcia autorki. 

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top