Turystyka, która niszczy konieczne do dalszego rozwoju składniki środowiska, nieuchronnie zmierza ku zagładzie. Ten bezsporny fakt, przypomniany przez Dominikę Zarębę w nowym, zaktualizowanym wydaniu jej książki „Ekoturystyka”, ciągle z trudem przebija się do świadomości organizatorów i uczestników turystyki.
Mimo iż straty spowodowane niekontrolowanym jej rozwojem, chociażby na zabetonowanym hotelami – wieżowcami śródziemnomorskim wybrzeżu Hiszpanii, a przecież nie tylko tam, widoczne są gołym okiem.
Czy zmiany społeczno – obyczajowe, jakie zaszły w ostatnich dziesięcioleciach np. w Tajlandii – a to znowu tylko przykład jeden z wielu możliwych.
Rozwój, od połowy XX wieku, masowej turystyki obejmującej sukcesywnie coraz większe obszary naszego globu, stał się potężnym bodźcem rozwoju gospodarczego, wpłynął na głębokie zmiany w sposobach spędzania czasu wolnego, spowodował poznawanie zarówno bliskich okolic, jak i odległych krańców kontynentów, tamtejszych zabytków, przyrody, ludzi z ich dziejami, kulturą i obyczajami.
Ale przyniósł także, i przynosi nadal, skutki negatywne. Do tego stopnia, że konieczne stało się ograniczanie dostępu w wiele miejsc, chociażby w Tatrzańskim Parku Narodowym, czy – na drugiej półkuli – do ruin inkaskiego miasta Machu Picchu w Peru, a także do wielu muzeów, zabytków itp. O tym samym myślą również niektóre zalewane „turystyczną stonką” miasta, np. Wenecja.
Dlatego absolutnie konieczny jest w sferze turystyki jej zrównoważony rozwój. Rozumie to już coraz więcej krajów i ich administracji, samorządów terytorialnych, obrońców przyrody oraz turystów z prawdziwego zdarzenia. Mamy przecież w Polsce w tej dziedzinie dobre doświadczenie i przykłady.
Już przed I wojną światową nie do pomyślenia było w kręgach harcerskich czy turystów zorganizowanych w PTT i PTK, aby np. miejsca po biwaku nie przywrócić, przed jego opuszczeniem, do pierwotnego stanu. W latach międzywojennych i po II wojnie światowej też było to regułą. Nie do pomyślenia było zamienianie podmiejskich lasów w dzikie śmietniki.
Dopiero masowa turystyka, będąca z jednej strony wielkim osiągnięciem, ale równocześnie źródłem i przyczyną zjawisk negatywnych, wiele zmieniła na gorsze. I znaleźliśmy się w ostatniej chwili, aby zacząć to radykalnie zmieniać. Uratowanie dla przyszłych pokoleń środowiska, zabytków i innych miejsc popularnych wśród turystów, możliwe jest tylko w drodze zrównoważonego rozwoju turystyki.
Jedną z jego propagatorek jest Dominika Zaręba. Osoba w tej dziedzinie kompetentna. Nie tylko podróżniczka, dziennikarka i współautorka kilku przewodników „Bezdroży”: po Mongolii, Szlaku Transsyberyjskim z Moskwy do Pekinu, rumuńskiej Transylwanii czy naszej Lanckoronie, ale również ekonomistka zajmująca się zawodowo zagadnieniami zrównoważonego rozwoju, ochroną środowiska, społeczno – ekonomicznymi aspektami funkcjonowania obszarów chronionych i turystyki przyjaznej dla środowiska.
W najnowszym wydaniu swojej książki poświęconej ekoturystyce przedstawia stan aktualny wiedzy na ten temat, z wieloma przykładami negatywnymi, ale i pozytywnymi. Przypomina, że wg. specjalistów człowiek powinien płacić ponad 33 mld $ rocznie za korzystanie z różnych elementów środowiska przyrodniczego. Tymczasem jest ono na ogromnych obszarach i w niezliczonych miejscach bezceremonialnie, nadmiernie eksploatowane.
Zarówno organizatorzy, jak i uczestnicy turystyki, korzystają z nich bez umiaru. Aby zmienić te praktyki oraz mentalność i szkodliwą działalność ludzi, konieczne jest szersze uświadamianie im, w tym pracującym w branży turystycznej, tej szkodliwości.
„Do prawidłowego rozwoju ekoturystyki – pisze autorka – są potrzebne wiedza i praktyka z wielu, czasem, wydawałoby się, skrajnych gałęzi nauki, takich jak zarządzanie i marketing, ekologia, biologia, geografia, socjologia i etnologia”. Osobiście dodałbym do tego jeszcze technikę. I dalej…” nie można już mówić o ochronie przyrody, pomijając wątki ekonomiczne i społeczne. Niemożliwe jest też dyskutowanie o roli ekoturystyki bez zbadania przez biologa czy antropologa jej potencjalnego wpływu na przyrodę i kulturę.”
Autorka omawia w książce problemy wzajemnych relacji środowiska i turystyki wskazując na granice odporności pierwszego i szkody w nim powodowane przez drugą, a także wpływ turystyki na środowiska społeczno – kulturalne. Sporo miejsca poświęca na prezentację tego, czym jest turystyka przyjazna środowisku – od świadomości ekologicznej i nowych motywów podróżowania, po interesy lokalne i aspekty etyczne organizowania ekoturystyki.
Przedstawia rynek ekoturystyczny w Polsce, Europie i świecie, z wieloma ciekawymi przykładami. Np. „El Mundo Maja” w Ameryce Środkowej, Projekt Annapurna w Nepalu, Ekologiczne letnisko na Wyspach Dziewiczych Stanów Zjednoczonych, Zieloną turystykę w Parku Narodowym Hortobágy na Węgrzech, „Śladami wilka” w rumuńskich Karpatach, ekoturystykę w Krainie Czyngis-chana czy ekoagroturystykę na Białorusi.
Informuje też o organizacjach zajmujących się planowaniem i promocją ekoturystyki, zamieszcza wykazy: nazw i skrótów organizacji zajmujących się zagadnieniami turystyki zrównoważonej i ekoturystyki oraz wybranych światowych i europejskich deklaracji, konwencji i dokumentów uwzględniających założenia turystyki zrównoważonej.
Jest to więc poważne kompendium wiedzy na te tematy. A jednym z celów, jakie stawia sobie autorka, jest niedopuszczenie, aby dynamicznie rozwijająca się turystyka – wg. prognoz WHO – Światowej Organizacji Turystycznej, w roku 2020 ludzie odbędą na świecie 1.561 milionów podróży – niszcząc składniki środowiska konieczne dla jej dalszego rozwoju, nieuchronnie zmierzała ku zagładzie.
Uzupełnienie tej książki stanowi 59 interesujących, kolorowych zdjęć wykonanych w znacznej mierze przez jej autorkę w różnych miejscach świata, w układzie tematycznym: Tradycyjne rzemiosło i sztuka; Zakwaterowanie; Wyżywienie; Środki transportu oraz Walory ekoturystyczne – przyroda i krajobrazy, mieszkańcy i ich kultura, zabytki architektury i kultury materialnej.
Warto aby książkę tę przeczytali – i wyciągnęli z niej praktyczne wnioski – pracownicy branży turystycznej oraz administracji i samorządów zajmujący się turystyką i jej zapleczem oraz szeroko rozumianą ochroną środowiska.
A także wszyscy traktujący turystykę nie jako grillowi wypad na łono natury i pozostawienie tam zbędnych w domu gratów, ale uprawiający, a przynajmniej chcący uprawiać ją w sposób odpowiedzialny i ze świadomością chociażby zależności istniejącej między wyczerpywaniem się zasobów natury regionu, a ubożeniem jego walorów turystycznych.
EKOTURYSTYKA. Dominika Zaręba. Wydawnictwo Naukowe PWN, wyd. III, Warszawa 2010, str. 180 + fotografie.