11 marca 2011 roku wielkie trzęsienie ziemi i wywołana przez nie gigantyczna fala tsunami spowodowały katastrofę w japońskiej energetyce jądrowej – zalanie i uszkodzenie elektrowni Fukushima. Była to, po ukraińskim Czarnobylu, największa katastrofa w elektrowniach atomowych na świecie. Której dalekosiężne skutki mogą okazać się od tamtej, radzieckiej, większe ze względu na nadal trwające skażenia wód morskich i gruntowych. Mimo, iż w Fukushimie nikt nie zginął oraz nie zmarł wskutek napromieniowania w ciągu dwu lat po katastrofie. Straty ekonomiczne okazały się jednak ogromne. W latach 2011 – 2012 wyłączono w Japonii wszystkie reaktory jądrowe dostarczające krajowi 70% energii elektrycznej i pod znakiem zapytania stanęła przyszłość całej energetyki atomowej. W lipcu 2012 roku uruchomiono tylko 2 spośród 50 japońskich reaktorów. I nastąpiła rzecz zdumiewająca: gospodarka nie załamała się! Ale szacunki kosztów tej awarii w ciągu najbliższych 10 lat po niej wahają się od 70 do 250 mld $, a nie wykluczone są w granicach 500 mld $.
Dla Japonii i jej społeczeństwa Fukushima stała się punktem zwrotnym porównywanym z szokiem, jakim były wybuchy bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki oraz klęska cesarstwa w II wojnie światowej. Katastrofę tę oraz społeczeństwo japońskie w jej obliczu przybliża czytelnikom polskim nasz rodak mieszkający w Kraju Kwitnącej Wiśni od 10 lat, znający język, dzieje i kulturę tego kraju. Który był w Tokio w momencie tego trzęsienia ziemi oraz na żywo obserwował jego skutki.
Jest to świetnie, sugestywnie napisana relacja z daleko idącymi wnioskami. Autor w oparciu o obficie cytowane źródła przedstawia błędy jakie popełniono lokalizując elektrownię jądrową w miejscu o którym „od zawsze” wiadomo było, że jest zagrożone falami tsunami i w przeszłości było już nimi zalewane. Pisze o zaniedbaniach „krytych” przez korupcję, o metodach – z użyciem „pomocy” japońskiej mafii – yakuzy wykupywania gruntów pod inwestycje jądrowe oraz łamania oporu tych, którzy nie godzą się na sprzedaż ojcowizny.
O potentacie japońskiej energetyki atomowej, firmie TEPCO. Absurdalnym usytuowaniu NISA – głównego regulatora bezpieczeństwa energetycznego kraju, w Ministerstwie Gospodarki, Handlu i Przemysłu, które zajmuje się m.in. promocją tej energetyki. O lekceważeniu standardów bezpieczeństwa wynikającym z błędów strukturalnych, stwierdzając m.in. „Korzenie tragedii Fukushimy tkwią z samym systemie organizacji władzy.”
Szalenie ciekawe są opisy wydarzeń związanych z tą awarią, ewakuacji w pierwszych dniach ponad 80 tys. ludzi z zagrożonych terenów (w sumie, w dwa lata po tragedii, nadal ponad 150 tys. ludzi było ewakuowanych), z błędami w ocenie ich skażenia. O tym, że objęło ono 4 tys. km² tj. 8% terytorium kraju i przybrzeżne wody morskie.
Co prawda, jak stwierdza autor, przez 2 lata po katastrofie nikt nie zmarł na chorobę popromienną, ale były samobójstwa bankrutów w jej wyniku, znacznie wzrosła też śmiertelność w domach starców w odległości 20 km od uszkodzonej elektrowni. Ciekawe są opisy japońskich zwyczajów pogrzebowych i kultu przodków. Poruszające sceny rekrutacji pracowników do wykonywania czynności niebezpiecznych w uszkodzonym reaktorze.
Świetne reakcji społeczeństwa i jego mobilizacji. A także opisy najbardziej dotkniętej tragedią 6-tysięcznej osady Oma w biednej prefekturze Aomori. Z historią oporu jednej z jej mieszkanek przed sprzedażą ziemi pod budowę elektrowni. Przykładów konkretnych ludzi, ich sylwetek i postaw jest w tej książce sporo.
Podobnie jak informacji o sporach naukowców i polityków zarówno o konkretne elektrownie, jak i w ogóle przyszłość energetyki jądrowej w tym kraju, w którym praktycznie nie ma miejsc wolnych od zagrożenia trzęsieniami ziemi, a wybrzeży falami tsunami. Ze stwierdzeniami ważnymi nie tylko dla Japonii. Chociażby:„Każde urządzenie kiedyś się zepsuje, każdy człowiek kiedyś polni błąd. A kumulacja błędów może mieć (w energetyce jądrowej) nieobliczalne konsekwencje”.
Autor pisze również o pytaniach, jakie stawiają sobie obecnie Japończycy. Co dalej ma być i będzie z ich krajem, który od dobrych 20 lat przezywa marazm w gospodarce i demografii? I potrzebuje impulsu na miarę tego z 1945 roku. Czy Fukushima stanie się tego zaczynem i impulsem? Przytaczając zdanie buddyjskiego mnicha: „Po Fukushimie naród znalazł się na cywilizacyjnym rozdrożu”.
Obszernie pisząc też o dyskusjach na temat relacji między demokracją i postępem naukowym. Z pytaniami w rodzaju: Czy można forsować nowe technologie wbrew woli społeczeństwa? Książka pokazująca mało u nas znane oblicze współczesnej Japonii i jej społeczeństwa ma dla nas, Polaków, również znaczenie związane z planami budowy pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej.
Nie leżymy co prawda na terenach sejsmicznych czy zagrożonych tsunami, ale trudno nie zgodzić się z autorem, że „każde urządzenie kiedyś się, zepsuje, każdy człowiek kiedyś popełni błąd”. Czy warto więc ryzykować? Zwłaszcza, że jak wynika z faktów przytoczonych w książce przez autora, japońska energetyka jądrowa, a zapewne – nie znam się na tym – nie tylko ona, nie jest aż tak konkurencyjna pod względem kosztów, jak się powszechnie sądzi.
Zwłaszcza, gdy uwzględni się wszystkie koszty, także awarii, co dobitnie udowodniła Fukushima, a wcześniej Czarnobyl. Przy czym głównym problemem nie są katastrofy na wielką skalę, ale, co podkreśla autor, odpady z elektrowni jądrowych, które trzeba przechowywać w specjalnych warunkach nawet przez 100 tysięcy lat. Czy i na ile – pyta – wolno nam obciążać przyszłe pokolenia takim balastem? I stawia kropkę nad i: „Jestem dziś przeciwnikiem elektrowni atomowych”.
To ważny głos w toczących się i u nas dyskusjach na ten temat. Książkę ilustrują zdjęcia tsunami i strat, jakie ono spowodowało. Zaś w jej końcowej części znajdują się najważniejsze fragmenty raportu japońskiej komisji parlamentarnej badającej katastrofę w Fukushimie. A także informacje o trzech innych raportach. Ponadto – co bardzo ważne – słowniczek użytych w książce terminów i pojęć.
„To nie tylko dobra, to wręcz fascynująca lektura. Dawno niczego tak dobrze napisanego nie czytałem” – stwierdził, co umieszczono na „skrzydełku” wewnętrznym okładki, prof. dr hab. inż. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej i European Energy Institute. I trudno się z nim nie zgodzić.
SŁOŃCE JESZCZE NIE WZESZŁO. TSUNAMI. FUKUSHIMA. Autor – Piotr Bernardyn. Wydawnictwo Bezdroża – Helion, wyd. I, Gliwice 2014, str. 178, cena 34,90 zł. ISBN: 978-83-246-8512-7