ŻEGNAJ KRZYSIU !
Krzysztofa Łukaszewicza poznałem w 1973 r. Razem studiowaliśmy, „balowaliśmy”, jak to się wtedy mówiło. Jednak najwięcej czasu spędzaliśmy na przeróżnych dyskusjach, obowiązkowo przy kuflu piwa. Po studiach razem zastanawialiśmy się co dalej zrobić z naszym życiem. Ja „wylądowałem” w telewizji, Krzysztof wybrał prasę.
W 1992 r. powstało Stowarzyszenie Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter”. Krzysztof od początku stał się jedną z najbardziej aktywnych osób w naszej organizacji. Często razem podróżowaliśmy. Zaskakiwał otoczenie wiedzą na temat zwiedzanych miejsc. Nadal lubił długie dyskusje, chociaż z biegiem lat miał utrudnione zadanie, gdyż pogłębiały się jego problemy ze słuchem.
Zawsze uśmiechnięty, życzliwy dla otoczenia, budził sympatię. Na Spotkaniach „Globtrotera” często „dzierżył” otwieracz do wina. Śmiejąc się mówił do mnie: – może jesteś prezesem, ale prawdziwą władzę ma ten, kto posiada korkociąg. Niestety, ciężka, nieuleczalna choroba przerwała przedwcześnie Jego życie.
Krzysiu, będzie nam Ciebie bardzo brakowało i jesteśmy przekonani, że w Niebie stworzysz koło uśmiechniętych globtroterów.
Żegnaj!
Sławomir Bawarski
W imieniu przyjaciół, koleżanek i kolegów, Zarządu SD-P „Globtroter” i portalu Globtroter Info składamy Rodzinie i Bliskim Krzysztofa serdeczne wyrazy współczucia. Jego pożegnanie odbędzie się w piątek, 10 września br. o godz. 14.00 w kościele rzymsko – katolickim św. Wita Męczennika, ul. ks. Żaboklickiego 12, w Karczewie koło Otwocka.
* * *
POŻEGNANIE KRZYSIA
10 września, w ciepły, słoneczny dzień pożegnaliśmy naszego kolegę, Krzysia Łukaszewicza. Towarzyszyliśmy mu w Jego ostatniej drodze. Nie była to długa wycieczka, wiodła z Kościoła Św. Wita na cmentarz w Karczewie, skąd pochodził. Nie taką podróż sobie wymarzył, nie na taką zasłużył. Na naszym ostatnim, przed wakacjami spotkaniu siedział obok mnie, tym razem nie miał kul! – Czyżby nastąpiła poprawa? – myślałam z nadzieją. Chciał jechać na Pałuki, nawet wpisał się na listę uczestników. Bardzo ciągnęło Go do Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu: – Jadę z wami – powiedział, i dodał – Jeśli dożyję…
Kto z nas nie nadużywa tego określenia – „jeśli dożyję”, planując coś bliżej nieokreślonego w czasie i przestrzeni? Niestety, perspektywa widzenia przyszłości u Krzysia była od początku zdeterminowana chorobą, która sukcesywnie zżerała jego ciało. Umysł do końca był jasny i świadomy. Walczył o największą stawkę, nie odpuszczał życia, był z nami do końca, z naszymi marzeniami. Chciał „przestawiać chmury”, jak powiedział ksiądz, podczas mszy żałobnej. Nie wiem, czy z kimkolwiek z nas dzielił się swoimi lękami, strachem przed nieznanym? Chyba nie.
I stało się najgorsze. Nomen omen, podczas pierwszego spotkania po wakacjach, dowiedzieliśmy się, że Krzyś odszedł, tej nocy. Nie pojechał na Pałuki, nie pojedzie na Kaukaz. Śpi w spokoju, wolny od cierpień, codziennych trosk, walki o przetrwanie, która w naszym fachu przybiera kuriozalną, nieadekwatną postać. Krzyś miał w sobie niebotyczne pokłady pokory, także wtedy, gdy pełen sił i uśmiechu otwierał nam wina podczas środowych spotkań.
Szkoda, że pożegnaliśmy Krzysia w tak skromnym gronie. Anonimowo, ale z prawdziwego odruchu serca. Żal, że nie udało się w ostatniej chwili przełożyć, od dawna przygotowywanego wyjazdu studyjnego 20 koleżanek i kolegów, z prezesem, wiceprezesem i dwojgiem członków Zarządu SD-P „Globtroter” na Pałuki, na zaproszenie władz powiatu żnińskiego. Może dla Niego to bez znaczenia, że nie było Sławka Bawarskiego i innych fajnych kumpli z Globtrotera? Może to Krzyś popełnił błąd, że tak błyskawicznie zaplanował swoją ostatnią podróż, nie pytając czy mamy dla Niego czas? Było nam przykro, za Krzysia.
Ania Binkowska i koledzy z Globtrotera – Dorota, Andrzej, Julek, Krzysiek.