Turecka Riwiera, zarówno wybrzeże egejskie jak i śródziemnomorskie należą do terenów najliczniej odwiedzanych w tym kraju przez polskich turystów. Czymś oczywistym było więc wydanie przewodnika poświęconego tylko tym regionom Turcji.
Dając w ten sposób rodakom wypoczywającym na tamtejszych plażach propozycje i szansę zobaczenia przy okazji czegoś ciekawego. A zabytków antycznych oraz godnych uwagi budowli islamu, nie mówiąc już o innych atrakcjach turystycznych, jest tam mnóstwo.
Niestety, w miarę czytania tego nowego przewodnika Michelina „Riwiera turecka” wydanego w serii „Udane Wakacje” odczuwałem coraz większe rozczarowanie. Zaczyna się on nawet ciekawie. Pierwszy rozdział: „Informacje praktyczne” przynosi spory zasób tego, co turyście, także podróżującemu indywidualnie, jest potrzebne lub może się przydać.
A więc kiedy tam jechać, czym się dostać, jak poruszać na miejscu, gdzie – z konkretnymi kempingami, hotelami i pensjonatami – spać, co i gdzie jeść, jak wypoczywać aktywnie itp. Podobnie kolejny rozdział „Zaproszenie do podróży” przedstawia ciekawie, chociaż chyba nadmiernie skrótowo ten kraj. Jego geografię, przyrodę, kalendarium historyczne oraz kulturę i sztukę.
Moje rozczarowanie podczas lektury następnych dwu rozdziałów: „Wybrzeże morza Egejskiego” i „Wybrzeże morza Śródziemnego” dotyczyło nie tego co i jak zostało napisane aby przedstawić te regiony, ich zabytki i inne atrakcje, bo do tego nie mam zastrzeżeń. Informacje są bowiem na ogół rzetelne i ciekawe.
Okazało się jednak, że można napisać – i wydać – przewodnik po tureckiej Riwierze pomijając… ponad jej połowę. Tak, nie przesadzam! Na wybrzeżu egejskim pominięto niemal wszystko co znajduje się na nim bezpośrednio. Ograniczając prezentację do zabytków przede wszystkim w jego okolicach.
Przy czym zaczynając na północy dopiero od Assos, a nie uwzględniając Çanakkale (Muzeum Archeologiczne ze zbiorami z wykopalisk z Troi i Abydos, twierdza z XV w.) i Troi. A dalej na południe Ayvaliku i praktycznie całej ogromnej części tego wybrzeża aż do Efezu i Selczuku, które są zresztą trochę od niego oddalone.
Poza Pergamonem (Bergama), który jednak leży od niego niemal tak daleko jak Malbork od brzegu Bałtyku. Brak czegokolwiek o ciekawym przecież Izmirze (d. Smyrna. W którym jest bardzo bogate Muzeum Etnograficzne, niezłe Archeologiczne, warte uwagi: Aksamitna Twierdza, dzielnica bazarów, no i centrum z antyczną Agorą.
I o plażach oraz miejscach wypoczynkowych w okolicach tego miasta portowego i targowego. Podobnie białą plamę stanowią zabytki odległych o kilkadziesiąt kilometrów Sardem. O Manisie – antycznej Magnezji, już nie wspominam. Pominięto również zupełnie Półwysep Karaburun oraz sławne kurorty Kuşadasi (twierdza z XIII w. na Wyspie Gołębiej) i Bodrum (antyczny Halikarnas, twierdza wenecka) i ich okolice.
Na całym wybrzeżu egejskim autorzy za szczególnie warte zobaczenia uważają (słusznie!) i omawiają Pergamon oraz Efez z Selczukiem. Ale nawet bez wzmianki o istnieniu w ich pobliżu sanktuarium Meryemana. A ściślej Meryem Ana Evi – Domu Maryi Dziewicy, do którego m.in. przyjechał, aby się w nim pomodlić, nawet Jan Paweł II.
Przedstawiają również, jako jedne z najważniejszych na wybrzeżu, odległe od niego o około 180 km ruiny Afrodyzji. A przy okazji, z uwagą, że je także „warto zobaczyć”, Pamukkale – Hierapolis. W tej samej, drugiej – według autorów – kategorii atrakcji, znalazły się ruiny Assos na północy oraz Priene, Miletu i Didymy w południowej części tego wybrzeża. Moim zdaniem zwłaszcza te dwie ostatnie ruiny antycznych miast, podobnie jak Hierapolis, są nie mniej ciekawe jak Afrodyzja.
Wyróżnienie której trzema gwiazdkami uważam za przesadne. I jako jedyny jeszcze „godny uwagi” na całym tym wybrzeżu wspomniany już Selçuk. To jakieś totalne nieporozumienie i dowód ignorancji ! Przy czym nie sposób posądzić o nią autora „Informacji praktycznych” oraz „Zaproszenia do podróży” w tym przewodniku, a równocześnie świetnego przewodnika Bezdroży po całej Turcji, którego najnowsze, V wydanie, recenzowałem kilka dni temu.
Podobnie jest w przypadku wybrzeża śródziemnomorskiego. Które, sądząc po uwzględnionych miejscowościach, zaczyna się zdaniem autorów i wydawcy na zachodzie w Zatoce Kekova i mieście Kaş, a kończy na wschodzie w Alanyi, czyli… mniej więcej w połowie tego wybrzeża. Zupełnie pominięto na nim w zachodniej części m.in. Fethiye i Dalyan, a we wschodniej Anamur (Anamurion), Silifke, nie mówiąc już o odległym kilkanaście kilometrów od morza rodzinnym (i dosyć ciekawym) mieście rodzinnym św. Pawła – Tarsie.
Na wybrzeżu śródziemnomorskim, według tego przewodnika, „koniecznie trzeba zobaczyć” tylko Termessos i Zatokę Kekova. „Warto” natomiast: Alanyę, Antalyę, Aspendos, Bey Dăglan, Myrę, Olympos i Perge. Znowu słusznie! A „godne uwagi” są tylko jeszcze Kaş i Selge. A co z resztą? Jak można było w ogóle pominąć np. wspaniałe zabytki (zwłaszcza amfiteatr), Side położonego w połowie drogi między Antalyą i Alanyą?
Wygląda to tak, jak gdyby autorzy nigdy tam nie byli, a tylko, nie mając pojęcia o tamtym regionie, „zerżnęli” wybiórczo trochę opisów z innego przewodnika! Takie przypuszczenie potwierdzałby fakt, że niektóre informacje dotyczące uwzględnionych miejscowości też budzą wątpliwości.
Np. w opisie Selçuku można przeczytać, że tamtejsza Cytadela czynna jest codziennie od 8.00 do 18.00, jej zwiedzanie zajmuje 2 godziny, a bilet kosztuje 5 TL. Natomiast w wydanym równocześnie (wyd. V) w tym samym wydawnictwie „pełnym” przewodniku „Turcja. Kraina czterech mórz”, iż „obecnie (jesień 2011) zamknięta, brak konkretnego terminu ponownego udostępnienia dla zwiedzających”.
Która z tych informacji jest ścisła? Byłem tam kilka razy, chciałbym wiedzieć, czy warto wybrać się ponownie. Plusem tego przewodnika, poza informacjami o tych miejscowościach, miejscach i obiektach które zostały w nim opisane, bo do nich, jak już wspomniałem, trudno mieć poważniejsze zastrzeżenia, są ciekawostki w barwnych ramkach.
Np. „Toalety w Turcji”, „Od papirusu do pergaminu” (wynalezionego w Pergamonie), „Doktór Galen”, „Miasto św. Jana” (Selçuk), „Herold Afrodyzji”, „Wiekowe prowincje” (Licja, Cylicja, Hatay), „Zatopione ruiny”, „Św. Mikołaj – patron dzieci”, „Bellerofont i Chimera”, „Smutna historia Alketasa” (wodza Aleksandra Wielkiego). Szkoda tylko, że nie uwzględniono ich w indeksie.
Przewodnik ten wzbogaca 9 mapek i planów miast, kilkadziesiąt kolorowych zdjęć, a także mini słowniczek i mini rozmówki polsko – tureckie. Na końcu zaś Indeks. System gwiazdkowy (od 1 do 3, większość bez nich) którymi oznaczana jest (w ocenie autorów), ranga i walory turystyczne poszczególnych miejscowości, stanowisk archeologicznych, zabytków, miejsc i obiektów, ułatwia wybór tego, co chce się zobaczyć.
Tyle, że o istnieniu wielu wspaniałych, godnych poznania miejsc i atrakcji na tureckiej Riwierze czytelnik – turysta w ogólne nie dowie się z tego przewodnika. Jest on bowiem, jak już wspomniałem, bardzo ograniczony i daleko niepełny.
RIWIERA TURECKA. Praca zbiorowa. Przewodnik Michelina z serii „Udane Wakacje”. Wydawnictwo Helion, wyd. I, Gliwice 2012, str. 144, cena 19,90 zł.