PRZEWODNIKI BEZDROŻY: SKANDYNAWIA

Dania, Finlandia, Norwegia i Szwecja – cztery kraje skandynawskie położone w jednym regionie Europy, przedstawione zostały w nowym przewodniku wydawnictwa Bezdroża.

 

Mają one wiele wspólnych cech i korzeni. Chociażby ( poza, oczywiście fińskim ) językowe czy tradycje wikingów. Ale także dzielących je różnic. Trzy z nich są królestwami, czwarty republiką parlamentarną.

 

Ich dzieje pełne były w przeszłości wzajemnych konfliktów i sporów terytorialnych. Zwłaszcza duńsko – szwedzkich i szwedzko – fińskich, o innych sąsiadach nie wspominając. Dzieli je także członkostwo – lub nie – w UE i NATO, waluty itp.

 

 

Potraktowanie ich więc łącznie jako tytułowej Skandynawii byłoby co najmniej ryzykowne. Na szczęście autor – urodzony w Polsce, ale od prawie 30 lat mieszkający w Sztokholmie, tam wychowany i wykształcony, publikujący zarówno po szwedzku jak i polsku, nie popełnił błędu francuskich kolegów po piórze.

 

Którzy – przypomnę, gdyż niedawno omawiałem ten przewodnik wydany w „Zielonej” serii Michalina – potraktowali kraje nadbałtyckie jako jeden obszar. „Skandynawia. Śladami wikingów” to w rzeczywistości cztery przewodniki w jednym tomie. Przy czym brak w nim, chyba słusznie, jakichkolwiek skandynawskich uogólnień.

 

Nawet w pierwszym rozdziale „Zaproszenie do Skandynawii” znalazły się propozycje poznawania jej na przykładzie trzech tras w Szwecji i po dwie w pozostałych, wyraźnie wyodrębnionych krajach. Podobnie w przypadku miejsc, które, zdaniem autora, koniecznie trzeba zobaczyć.

 

Zaznaczono je gwiazdkami na mapach umieszczonych na wewnętrznych stronach okładek, przy czym po siedem dotyczy trzech krajów, a tylko w Norwegii pięciu. Również lista najważniejszych wydarzeń kulturalnych w Skandynawii ułożona została według krajów.

 

Autor, który, jak przedstawiło go wydawnictwo w jego nocie biograficznej, „Skandynawię objechał wszerz i wzdłuż w ciągu ostatniego ćwierćwiecza”, rzeczywiście wykazał się doskonałą znajomością tego obszaru Europy. Chociaż nie próbował nawet pisać o wszystkim. Dokonał wyboru, w przypadku Szwecji, a podobnie i pozostałych państw, np. 20 najważniejszych i najciekawszych miast.

 

Które zaprezentował bardziej szczegółowo, traktując jako bazy wypadowe do innych ciekawych miejsc, wymienionych w ich okolicach. Warto jednak pamiętać, że ogromne obszary – zwłaszcza środkowej i północnej Szwecji i Finlandii, to niezwykle słabo zaludnione obszary jezior, lasów i tundry o powtarzających się krajobrazach, bez szczególnych atrakcji turystycznych.

 

Prezentacja każdego z krajów skandynawskich oparta została na tych samych zasadach. Uwzględnione zostały podstawowe informacje potrzebne przyszłemu podróżnikowi przed wyjazdem, a następnie na miejscu – z dosyć szczegółowym omówieniem np. przepisów ruchu drogowego. Jest, oczywiście, także sporo informacji na temat noclegów – z polecanymi schroniskami, hotelami i motelami, wyżywienia – ze zwróceniem uwagi na lokalną kuchnię oraz alkohol.

 

Z ciekawostkami na temat tego ostatniego, np. brakiem konsekwencji w prawie Finlandii. Pić alkohol o mocy powyżej 20 proc. może tam każdy, kto skończył 18 lat. Ale kupić go – dopiero gdy skończy ich 20… Są również Informacje A – Z. I osobno na temat przyrody poszczególnych państw, ich historii, polityki i administracji, gospodarki, społeczeństwa, języka itp.

 

Następnie zaś prezentacja stolic i innych ważnych miast oraz ich okolic. Z informacjami o liczbie mieszkańców, odpowiednim symbolem, jeżeli miasto lub obiekt znajduje się na Liście Dziedzictwa UNESCO, historią, miejscami które warto zobaczyć. Na końcu zaś danego rozdziału – informacjami turystycznymi i praktycznymi.

 

W przypadku dużych i ważnych miast – w Szwecji np. Sztokholmu, Gőteborga czy Uppsali, informacje o znajdujących się w nich zabytkach, ciekawych obiektach i miejscach oraz atrakcjach turystycznych są dosyć wyczerpujące. W mniejszych krótkie, ale zawierające to, co jest potrzebne turyście lub może go zainteresować.

 

Treść przewodnika wzbogacają, włamane w nią informacje w ramkach. Zarówno na białym tle, z danymi podstawowymi, encyklopedycznymi, wykazami świąt państwowych, placówek dyplomatycznych, propozycjami jak spędzić dzień, trzy lub nawet 2 tygodnie w jakimś miejscu czy regionie itp. Jak i na szarym tle, o charakterze ciekawostkowym – a jest ich kilkadziesiąt.

Np. „Ren albo renifer”, „Święty Eryk”, „Królowa Krystyna”, „August Strinberg”, „Olof Palme”, „Alfred Nobel”, „Glasriket, czyli Królestwo Szkła”, „Potwór z jeziora”, „Czarodziej z Odense, czyli Hans Krystian Andersen”, „Lapończycy”, „Koło polarne” itd. Bardzo przydatne są również mapki i plany w tekście, a 32 kolorowe fotografie we wkładkach zachęcają do obejrzenia tych miejsc w oryginale.

Jest to więc przewodnik zawierający mnóstwo niezbędnych, potrzebnych lub przydatnych turyście informacji. Co nie oznacza, że wszystkie są ścisłe i pełne. Czy, że nie ma wśród nich, niekiedy wręcz kompromitujących błędów. Zacznę od drobiazgów.

 

W przypadku szwedzkiego miasta portowego Karlskrona, przedstawionego dosyć dokładnie, przydałaby się także informacja, że – o ile dokładnie pamiętam co 4 lata – tamtejszy sławny port wojenny można zwiedzać, łącznie z zacumowanymi okrętami, w pierwszy weekend maja.

 

Co jest wielką atrakcją, ściągającą tłumy ludzi nie tylko ze Szwecji. Byłe uzdrowisko Ronneby w hrabstwie Blekinge na południu Szwecji żyje nie tylko, jak napisał autor, z przemysły, ale także atrakcyjnych ośrodków wypoczynkowych i SPA.

 

W przypadku Finlandii nieścisłości, nie mówiąc już o poważniejszych błędach, znalazłem więcej. Tak np. sławna drewniana sauna Jätkänkämppä znajduje się nie w mieście Kuopio, lecz w położonej kilka kilometrów od niego miejscowości wypoczynkowej Rauhalhali nad jeziorem Kallavesi. Przy czym autor pominął zupełnie tak istotną informację, że jest to największa na świecie drewniana sauna „czarna”, tj. opalana drewnem. W której pobito, wpisany do Księgi Guinnessa, rekord: równocześnie korzystały z niej 103 osoby z 47 krajów.

 

Uspienskin katedraali w Helsinkach nie jest katedrą prawosławną, lecz soborem, gdyż taka nazwa stosowana jest w języku polskim na określenie tej rangi świątyń ortodoksyjnych. Mam też wątpliwość, czy jest to, jak napisał autor, rzeczywiście „największy poza samą Rosją kościół wschodniego prawosławia”. Pomijając już fakt, że prawosławie jest tylko wschodnie, określenie to uważam za zbędne i ryzykowne. Wydaje mi się bowiem – a byłem w obu tych świątyniach – że zbudowany kilka lat temu Sobór Zbawiciela w Tbilisi, stolicy Gruzji, jest jednak większy.

 

Są to jednak drobiazgi w porównaniu z błędami, nieścisłościami czy niektórymi opiniami dotyczącymi historii. Ewidentną bzdurą jest stwierdzenie autora ( na str. 536 ): „Jeszcze w roku 1611 Szwedzi potrafili zainstalować na tronie carskim ( tj. rosyjskim – uw. C.R. ) Filipa ( 1601-22 ), syna własnego króla Karola IX.” Na tronie rosyjskim nigdy nie było żadnego Filipa!

 

Przypomnę, bo to przecież fragment i naszej historii, który powinien być znany przynajmniej absolwentom szkół średnich, że był to okres „smuty” w Rosji po awanturze z Dymitrem Samozwańcem. I panowaniu ( 1606–1610 ) ostatniego cara z dynastii Rurykowiczów Wasyla Szujskiego. Gdy na moskiewskim kremlu był polski garnizon, wypędzony w 1612 roku! Rocznica tego od paru lat obchodzona jest w Federacji Rosyjskiej jako święto państwowe.

 

W przypadku dziejów Finlandii nieścisłości, delikatnie mówiąc, jest więcej. Nie znam programu nauczania historii Szwecji w szkołach tego kraju, ale jest to, być może, rezultat uczęszczania do nich autora. W tym co napisał, wyraźnie można bowiem dostrzec chyba echa żalu z utracenia przez Szwecję w 1809 roku, po kilkuset latach panowania nad jej ziemiami, Finlandii.

 

I jej wybicia się na niepodległość, co prawda przez ponad 100 lat pod zwierzchnictwem Rosji. Przy czym wówczas, na mocy Traktatu Tylżyckiego oraz decyzji parlamentu fińskiego, który obradował w Porvoo, powstało Wielkie Księstwo Fińskie ( a nie, jak napisał autor Rosyjskie ! ) z carem Rosji jako Wielkim Księciem!

 

Również w przypadku tzw. wojny zimowej 1939/1940 między ZSRR i Finlandią, fakty, jakie przytacza autor, są w najlepszym razie bardzo jednostronne. Rzeczywiście, w rezultacie tej wojny ta druga straciła część terytorium oraz poniosła znaczne straty w ludziach: 24 tys. zabitych i 45 tys. rannych i zaginionych. Ale Finlandia odniosła jednak w tej wojnie zwycięstwo, chociaż gorzkie.

 

Nie podzieliła bowiem, przewidzianego dla niej na mocy Paktu Mołotow – Ribbentrop, losu republik nadbałtyckich: Litwy, Łotwy i Estonii i nie została wcielona do ZSRR. A radziecki agresor poniósł, o czym autor nawet nie wspomniał, ogromne, wielokrotnie większe straty niż Finowie. Wg. oficjalnych danych 49 tys. zabitych i 160 tys. rannych i zaginionych. Ale wg. danych publikowanych w ZSRR w latach pierestrojki – co najmniej 100 tys. zabitych i zaginionych!

 

Warto więc ten udany i potrzebny przewodnik, gdyż poza Szwecją, na temat pozostałych krajów skandynawskich nie ma nadmiaru literatury przewodnikowej w języku polskim, przed następnym wydaniem ponownie dokładnie przejrzeć, poprawić i uzupełnić nie tylko w miejscach, które szczególnie zwróciły moją uwagę.

 

SKANDYNAWIA. ŚLADAMI WIKINGÓW. Autor: Peter Zralek. Wydawnictwo „Bezdroża”. Wyd. I, Kraków 2010, str. 648, cena 59,90 zł.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top