PRZEWODNIKI BEZDROŻY: LWÓW, KRZEMIENIEC, KAMIENIEC PODOLSKI

Lwów oraz inne miejscowości na dawnych kresach I i II Rzeczypospolitej cieszą się u nas cięgle dużym zainteresowaniem. Nie tylko ze względów sentymentalnych, gdyż Polacy którzy na nich niegdyś mieszkali, a nawet ich bezpośredni potomkowie, przechodzą już do historii. Ale przede wszystkim na znaczenie tamtejszych zabytków i miejsc w naszych dawnych dziejach oraz dla polskiej kultury.

No i – to chyba zaczyna już dominować – ich rangę i walory turystyczne. Przy czym położone nierzadko tuż za granicą państwową. I to w kraju, który ma aspiracje unioeuropejskie, z którym nasze stosunki, praktycznie po raz pierwszy w dziejach, są przyjazne, chociaż nie jest to proces łatwy i już zakończony. Poznawanie tych ziem i ich złożonej przeszłości ułatwiają przewodniki turystyczne.

 

Ukazało się ich w ostatnich latach już sporo i to po obu stronach granicy. Najnowszym jest „Lwów, Krzemieniec, Kamieniec Podolski oraz największe atrakcje Ukrainy zachodniej” wydany przez Bezdroża w nowej serii „wakacyjnej”. Bogato ilustrowany, z mapkami i planami miast, a przede wszystkim napisany ze znawstwem przedmiotu i rzetelnie, chociaż nie bez błędów, pominięć i niekiedy dyskusyjnych ocen.

 

Przewodnik ten poświęcony jest przede wszystkim Miastu Lwa, opis którego zajmuje ponad 100 stron, gdy wszystkich pozostałych miejscowości i miejsc zaledwie 80. Przy czym wybór tego, co autorzy uznali za „największe atrakcje Ukrainy zachodniej” jest dyskusyjny. Pominięty został bowiem zupełnie Wołyń, a warto chyba było zaprezentować przynajmniej położony tak blisko granicy Łuck.

 

Trudno zrozumieć, dlaczego w podobny sposób potraktowano jedną z tamtejszych atrakcji turystycznych – Złotą Podkowę, tj. miasta, zamki i pałace układające się na mapie w kształt podkowy. M.in. Olesko – zamek rodzinny Jana III Sobieskiego i Podhorce. A przecież nie brak na Ukrainie zachodniej i innych, wartych poznania miejsc. Przykładowo tylko wymienię Buczacz, Jazłowiec z klasztorem niepokalanek i b. pałacem Poniatowskich, Monastyriok z pogańskim chramem i pobliskie Krywcze ze wspaniałą, dostępną dla turystów tylko na niewielkim odcinku, 23 – kilometrową Jaskinią Kryształową, Tarnopol i wiele innych.

 

 Uwzględniono natomiast Czerniowce, chociaż to już Bukowina. Niektóre opinie autorów zawarte w tym przewodniku uważam za przesadzone, a obraz kraju przeczerniony. Chociażby we wstępie: Zaproszenie do podróży, w którym można przeczytać m.in. …”Tuż po przekroczeniu granicy wkraczamy w świat do niczego niepodobny, naznaczony postsowieckim absurdem, ujawniającym się czasem chaosem młodego państwa i wyzierającą z każdego niemal kąta biedą życia codziennego.”

 

Aż tak źle, to tam naprawdę nie jest. A znam ten kraj częściowo od okresu przedwojennego, a szczegółowiej od ponad półwiecza, w którym było równeiż 6 lat pracy korespondenta prasy polskiej w Kijowie. Chociaż trudno zaprzeczyć, że tereny zachodnie należą do najbardziej zaniedbanych na Ukrainie. Ale absurdów i nędzy, to i w Polsce nie brakuje.

 

Omawiając ten przewodnik koncentruję się w pierwszym rzędzie na, moim zdaniem, jego brakach i wadach, gdyż zalet ma on wystarczająco dużo aby znaleźć uznanie czytelników. W Kalendarium historycznym Ukrainy nie ma np. nawet wzmianki o jedynym ruskim królu – Danyło I ( Daniel Halicki – założyciel Lwowa ), chociaż w innym miejscu poświęcono mu parę słów oraz pokazano na zdjęciu jego pomnik.

 

Treść tego przewodnika i jego poszczególne części poczynając od „Hitów Lwowa” – wykazów budowli, obiektów i miejsc szczególnie zasługujących na uwagę lub wręcz najważniejszych, Informacji praktycznych jak i Informacji historyczno – krajoznawczych, należą do jego mocnych stron. Zwłaszcza informacje na temat gospodarki, społeczeństwa – w tym religii i języka oraz kultury i sztuki. W której najobszerniej i najrzetelniej według mojej wiedzy omówiono zwłaszcza literaturę i muzykę.

 

Chociaż w literaturze wypadało jednak uwzględnić Maksyma Rylskiego, chociażby ze względu na jego zasługi w tłumaczeniu poezji polskiej. Prezentując architekturę autorzy, moim zdaniem, zbyt mało wagi przywiązali do zachowanych zabytków z okresu Rusi Kijowskiej ( m.in. cerkwie: Spasa na Berestowie w Kijowie i Piatnicka w Czernihowie ), nieściśle też stwierdzili, że od XVI do XVII w. w ukraińskiej architekturze panował styl renesansu.

 

Dotyczyło to bowiem tylko zachodnich terenów w ramach Rzeczypospolitej. Podobnie, jak za co najmniej dyskusyjne uważam stwierdzenie, że większość zabytków w stylu ukraińskiego baroku nie doczekała naszych czasów. Wystarczy przecież zobaczyć te, które są chlubą Kijowa oraz Czernihowa, Białej Cerkwi, Perejasławia, Kozielca – że wymienię miejscowości leżące niedaleko od stolicy i wielu innych miast, zwłaszcza środkowej Ukrainy. Jakimś nieporozumieniem chyba jest informacja o „fragmentach fresków z cerkwi Dziesięcinnej ( pochodzących z X w )” w Kijowie.

 

Cerkiew ta uległa przecież zagładzie podczas najazdów mongolskich w XIII w, później była odbudowywana i niszczona, zachowały się tylko zakonserwowane zarysy fundamentów. Od paru lat trwają prace mające ją zrekonstruować, chociaż nikt nie wie, jak ona naprawdę wyglądała w X wieku. Natomiast pisząc o staroruskich freskach autorzy pominęli najwspanialsze, obok Soboru Sofijskiego: około 800 m. kw. (!) XII – XIII – wiecznych fresków w Cerkwi Kiryłłowskiej ( św. Cyryla ) w Kijowie. Zbyt skrótowo przedstawili ukraińską rzeźbę, zupełnie pomijając młodych artystów. Których dzieła, m.in. Sławika ( Wiaczesława ) Didkowskiego trafiły już – jako ilustracje – nie tylko do kalendarzy, ale i podręczników szkolnych.

 

Do drobniejszych, ale koniecznych do zasygnalizowania błędów, należy stwierdzenie na str. 99 ( „Herb Lwowa” ) „…miasto założone przez księcia ruskiego o imieniu Lew…”. Chociaż w innym miejscu jest informacja poprawna, że założył je książę ( później pierwszy i jedyny król Rusi ) Danyło – Daniel Halicki, a Lwowem nazwał na cześć swojego syna Lwa. Tyle uwag krytycznych.

 

Zalety tego przewodnika wielokrotnie przeważają nad wymienionymi wadami i nieścisłościami, łatwymi zresztą do poprawienia w następnym wydaniu. Czytelnik otrzymał bowiem masę bardzo cennych informacji o Lwowie i jego zabytkach, propozycje zwiedzania go – z opisami, co na nich zasługuje na szczególną uwagę – pięcioma trasami plus obrzeży miasta oraz wiele przydatnych informacji praktycznych. Na końcu zaś Indeks zabytków Lwowa.

 

To samo dotyczy 10 innych miast: Chocimia, Czerniowiec, Drohobycza, Iwano-Frankowska ( Stanisławowa ), Kamieńca Podolskiego, Krzemieńca, Truskawca, Zbaraża, Złoczowa i Żółkwi. Ze zwięzłymi informacjami historycznymi o każdym z nich, opisami zabytków oraz miejscowymi informacjami praktycznymi. Inną mocną stroną przewodnika jest 58 rozszerzonych, różnej objętości, informacji monotematycznych w zielonych ramkach, włamanych w tekst.

 

M.in. Cmentarz Łyczakowski, Ormianie we Lwowie, Polacy w Czerniowcach, Ławra Poczajewska itp. Zaś podróż po Ukrainie ułatwić ma mini słowniczek i mini rozmówki polsko – ukraińskie. Jest to więc w sumie przewodnik bardzo dobry, a zarazem poręczny i w przystępnej cenie. Chociaż – co starałem się wykazać wyszukując w nim błędy, opuszczenia i inne słabe strony, na pewno w następnym wydaniu może on stać się jeszcze lepszy.

 

LWÓW, KRZEMIENIEC, KAMIENIEC PODOLSKI ORAZ NAJWIĘKSZE ATRAKCJE UKRAINY ZACHODNIEJ. Autorzy: Aleksander Strojny, Krzysztof Bzowski, Kinga Chojnacka. Wydawnictwo Bezdroża, wyd. I, Kraków 2009, str. 252, cena 24,90 zł.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top