

A co do sensacji, to nie tylko dla mnie była nią informacja kuratora Muzeum Historycznego w Nowogródku Tamary Werszyckiej, że wbrew wcześniejszej wiedzy miasto to nie było w przeszłości stolicą Wielkiego Księstwa Litewskiego, zaś zachowane do naszych czasów ruiny zamku siedzibą jedynego litewskiego króla Mendoga.
Ponadto „cudowny” obraz Nowogródzkiej NMP w tamtejszej farze nie jest tym, o którym pisał nasz wieszcz. Ale za jeszcze większą sensację uważam informację, że udało jej się wyjaśnić, co to za roślina ta tajemnicza „dzięcielina”, która „jak panieńskim rumieńcem pała” w Panu Tadeuszu. Co nie udawało się badaczom twórczości Wieszcza przez prawie 180 lat!

Taki bowiem był temat tego Press-touru zorganizowanego przez Ambasadę Republiki Białoruś przy pomocy białoruskiego MSZ oraz władz regionów brzeskiego i grodzieńskiego. Pojechaliśmy – grupa 12 dziennikarzy, z których tylko dwaj nigdy wcześniej nie byli na Białorusi, mikrobusem ambasady z tablicami dyplomatycznymi, co znakomicie przyspieszało formalności graniczne.

BRZEŚĆ: POMNIK TYSIĄCLECIA
Nie udało się więc nam pojechać do odległych zaledwie o 5 km Skoków, gdzie w odnawianym nadal pałacu Ursyn – Niemcewiczów zorganizowano niedawno muzeum poświęcone najsłynniejszemu z tego rodu – Julianowi z okazji 255 rocznicy jego urodzin. Ta wspaniała rezydencja jest jednak, jak usłyszeliśmy, ciągle w remoncie.

Teraz, w blasku słońca, zaprezentował się w całej okazałości. Postać archanioła w zbroi i z krzyżem, górującą na kilkumetrowej granitowej kolumnie otaczają u jej podstawy historyczne postacie: od staroruskiego mnicha – kronikarza, ruskiego księcia i polskiego króla – po czerwonoarmistę. Na cokole znajdują się plastycznie przedstawione sceny historyczne przypominające m.in. polsko – litewsko – ruskie zmagania z krzyżakami.

Przypomnę, że w związku z budową na polecenie cara Mikołaja I na początku lat 40-tych XIX w. Twierdzy Brzeskiej w najdogodniejszym do obrony punkcie – u ujścia rzeki Muchawiec do Bugu, miasto Brześć przeniesiono na nowe, obecne miejsce.
W DWORKU KOŚCIUSZKÓW…
Na terenie twierdzy pozostała tylko cerkiew i parę innych budowli oraz odkryte już po II wojnie światowej przez archeologów i eksponowane w specjalnie wybudowanym nad nimi pawilonie, drewniane resztki historycznego Biarestia. Dodam, że przy Pomniku Tysiąclecia rozpoczyna się brzeski „deptak” – zabytkowa ulica z zabudową z XIX – początku XX wieku, oświetlana nocą gazowymi latarniami.

W związku z tym są one, podobnie jak chleb – ograniczę się do tych dwu przykładów – nie tylko zdrowe, ale mają też rewelacyjny smak. Chociaż i adekwatne do tego ceny. A te od czasu naszego ostatniego, niedawnego przecież pobytu na Białorusi, znacznie wzrosły. Dotyczy to także m.in. alkoholu.

Do Kosowa, w którym osiem dni później, Andrzej Tadeusz Bonawentura – bo aż tyle imion otrzymał – został ochrzczony. A także do sąsiadującego z tym dworkiem pałacu Pusłowskich z 1838 r. W latach międzywojennych mieściło się w nim m.in. starostwo powiatowe kosowskie.
… PAŁACACH W KOSOWIE I NIEŚWIEŻU ORAZ…

Teraz wspomnę tylko, że chociaż w Mereczowszczyźnie byłem już przeszłości, to po raz pierwszy miałem możliwość, zachęcony przez dyrektora muzeum, zejść do piwnic, na których kilka lat temu zrekonstruowano ten dworek przy znacznym udziale środków USA. I obejrzeć oraz pochodzić po ich kamiennych podłogach, po których chodził również późniejszy zwycięzca spod Racławic.

Wzmacniana przez przyrodę, która w maju, gdy kwitną kasztany i drzewa owocowe, a wszędzie jest świeża zieleń, stanowi obok zabytków i gościnnych mieszkańców jeden z najważniejszych walorów turystycznej atrakcyjności Białorusi. Drugi dzień tej podróży studyjnej przeznaczony został na prawdziwe „mocne uderzenie”.

… POWITANIE CHLEBEM I SOLĄ
Poprzedzoną uroczystym powitaniem, z chlebem, a ściślej kołaczem, i solą, na granicy obwodu grodzieńskiego, przez zespół ludowy z harmonistą. Ta najdalej na wschodzie dawnej Rzeczypospolitej położona twierdza gotycka, a zarazem siedziba magnacka, chociaż znajduje się w odległości tylko nieco ponad 30 km od Nieświeża, leży już na terenie obwodu grodzieńskiego.

Po obiedzie w zamkowej restauracji dalsza droga na nocleg do Grodna. Z przerwą na zwiedzenie w Nowogródku Domu – Muzeum Adama Mickiewicza oraz wzgórza zamkowego. Z rewelacjami wspomnianej na wstępie znakomitej przewodniczki, m.in. szalenie ciekawej historii w jaki sposób ojciec naszego poety wszedł w posiadanie tego domu.

Również Nowogródek oraz tamtejsze historyczne sensacje wymagają osobnego opisania, co już zresztą zapowiedziałem na wstępie. Poza realizacją programu naszego wyjazdu prasowego udało się nam wygospodarować jeszcze trochę czasu, a gospodarze wyrazili na to zgodę, aby w dalszej drodze do Grodna zboczyć do wsi Żałudok w której znajduje się pałac z początku XX w., dawniej własność rodu Czetwertyńskich. Znany m.in. z organizowanych w nim hucznych polowań i spotkań „wyższych sfer”.
PAŁAC I ZABYTKOWY PARK NA SPRZEDAŻ

Zespół ten, wraz z innymi budynkami na jego terenie, przeznaczony jest do sprzedaży inwestorowi, który przeprowadzi kapitalny remont pod nadzorem konserwatora i ew. przeznaczy obiekt na nowy cel, np. konferencyjny, wypoczynkowy czy własną rezydencję. Oczekiwania finansowe sprzedającego nie wydają się wygórowane: w granicach do miliona dolarów.

Gdy gospodarze i uczestnicy tej uroczystości dowiedzieli się, że za ścianą wieczerzają Polacy, natychmiast ich przedstawiciel przyszedł z prezentem w postaci butelki wódki i zaproszeniem do wspólnej zabawy. Ot taki przejaw białoruskiej gościnności. Na to nie mieliśmy jednak czasu. Zrewanżowaliśmy się tylko inną butelczyną i wspólnie odśpiewaliśmy „Sto lat”. Która to pieśń popularna jest również na Białorusi i to nie tylko wśród Polaków.

W NAJSTARSZEJ CERKWI GRODNA I NOWYCH OBIEKTACH W OKOLICACH
A także koło najstarszej, liczącej już blisko 10 wieków, cerkwi „Na Kołodży” stojącej na wysokim brzegu rzeki. Z połową budowli zabraną przez nią przed laty. Wysoka fala podmyła skarpę i część murów osunęła się w dół. Świątynię zabezpieczono drewnianą ścianą i funkcjonuje ona nadal. I koło niej byłem również w poprzednich latach kilkakrotnie, zawsze jednak była zamknięta.

W obu, podobnie jak część kolegów, już byłem i pisałem o nich, ale chętnie odwiedziłem je ponownie. Pierwszy z nich to sanatorium „Oziornyj” pod Grodnem. Nowoczesne, świetnie wyposażone, położone w pięknych lasach nad jeziorem. Zbudowano je dla pracowników i rodzin Banku Narodowego Białorusi. Później przekształcono w spółkę akcyjną, w której BNB ma niemal 100 proc. udziałów.

Obejrzeliśmy kilka wyjątkowo, bo wykorzystanie miejsc wynosi 93-98% w skali rocznej, aktualnie wolnych pomieszczeń, zaplecze leczniczo – zabiegowe, sportowe, kulturalne itp. i nie ma wątpliwości, że cena ta jest rozsądna. Polscy kuracjusze – usłyszeliśmy od dyrektora – są też mile widziani.
„MAJĄTEK KOROBCZYCE”

Do dyspozycji gości są przejażdżki wozami konnymi po terenie, jazda konna, place zabaw dla dzieci z wieloma atrakcjami, „mini zoo” ze zwierzętami i ptactwem domowym oraz osobne z dzikimi itp. Na terenie jest klika różnych obiektów, niezliczona liczba drewnianych rzeźb itp. Byłem tu już kilka lat temu. Przybyło rzeźb i obiektów. Parking przed bramą jest bardziej zatłoczony niż niegdyś.

Tyle pierwszej relacji z tej podróży, na żywo, zaraz po powrocie. Jej bilans, podobnie jak poprzednich, a uczestniczyłem już chyba w kilkunastu zarówno organizowanych przez stronę białoruską, jak i polskie biura podróży, czy jako specjalny wysłannik redakcji, jest oczywiście dodatni. Białoruś jest ładnym i ciekawym krajem. Ma wspaniałą przyrodę, aa także więcej godnych uwagi zabytków niż sądzi się poza jej granicami.
NAPRAWDĘ NAJBLIŻSZY NAM WSCHÓD

Nie bez znaczenia jest również, moim zdaniem, fakt, że Białoruś jest jedynym państwem – naszym sąsiadem, z którym nigdy w dziejach nie mieliśmy konfliktów zbrojnych. Ale jej największym skarbem są jednak chyba ludzie. Gościnni, życzliwi, serdeczni, traktujący – przynajmniej ja tylko takich spotykam – nas, Polaków, jako dawnych, przez ponad 5 wieków, współobywateli jednego państwa, a obecnie jak „siabrów” – przyjaciół i dobrych sąsiadów.

Widzom, a wiec i reklamodawcom . Kto więc chce się przekonać jak turysta zagraniczny, zwłaszcza polski, bo on przeważnie nie natrafia na barierę językową, czuje się w Białorusi i co może tam zobaczyć, niech pojedzie i sprawdzi to osobiście. Sporo naprawdę atrakcyjnych ofert mają niektóre polskie biura podróży. Zwłaszcza organizujące wyjazdy turystyczne czy lecznicze na „Najbliższy (nam) Wschód” czy dawne Kresy.

Nic tak bowiem nie może skutecznie pokonywać stereotypów i nieuzasadnionych uprzedzeń, jak wzajemne, bezpośrednie kontakty obywateli obu sąsiednich krajów. Najlepszą zaś dla nich płaszczyzną jest przecież turystyka oraz kultura i sztuka.
Zdjęcia autora