PIOTRKÓW: PIERWSI PRZYBYLI DOMINIKANIE

Z pięciu zakonów, które osiedliły się w Trybunalskim Grodzie w wiekach XIV-XVII i wybudowały tu klasztory, pierwszymi byli dominikanie.

 

NA PÓŁNOCNYCH OBRZEŻACH GRODU

 

Znaleźli dla siebie miejsce na północnych obrzeżach Starego Miasta, które wówczas nie było jeszcze otoczone murami, między nim i południowym brzegiem rzeczki Strawy, znacznie szerszej i większej niż współczesny strumyk.

Niewiele ponad 20 km długości Strawa płynie przez Piotrków Trybunalski z zachodu na północ od Starówki. Następnie skręca na południe między nią i Zamkiem Królewskim oraz dawnym Żydowskim Miastem, w latach II wojny światowej pierwszym w okupowanej Europie gettem, aby po kilkuset metrach zawrócić ponownie na zachód. Obecnie ten jej południowy odcinek znajduje się pod ziemią.

Wspomniane mury miejskie wzniesione w XV w. i rozbierane sukcesywnie w latach 1817-1910, poza niewielkimi fragmentami zachowanymi dotychczas, miały wysokość około 4,5 metra oraz grubość do 2 m.

I trzy bramy: Krakowską, Wolborską i Sieradzką oraz 10 baszt.

Tworzyły wielobok o wymiarach zaledwie 340 x 300 metrów, w którym znalazło się ówczesne miasto z centralnie położonym rynkiem oraz 5 kościołów, z czego tylko fara nie przyklasztorny. Niemal aż do końca XV w. liczba dominikańskich zakonników była zbyt mała – poniżej wymaganych 12 – aby mogli założyć osobny klasztor. Powstał on później i wiadomo, że w roku 1605 liczył 24 mnichów.

 

       DZIEJE KOŚCIOŁA

 

Ale już w roku 1319 zaczęli oni wznosić jednonawowy kościół p.w. św. Doroty, zbudowany ostatecznie w latach 1331-1340. Zniszczony później znacznie podczas pożarów w latach 1531 i 1643, a następnie odbudowywany i rozbudowywany. Z zachowaniem jednak gotyckiego trzonu, chociaż już w stylu baroku i częściowo rokoka.

W roku 1624 dobudowano do jego nawy północnej kaplicę Matki Boskiej Różańcowej ufundowaną przez wojewodę sieradzkiego, Stanisława Jaxę Bykowskiego. I nawę boczną, częściowo kosztem budynków klasztornych.

Kolejnej przebudowy tej świątyni dokonano w roku 1824 dodając trzecią nawę oraz od południowego zachodu kruchtę, przenosząc do niej główne wejście do kościoła.

Aż do wieku XVII był on jednym z dwu, obok parafialnej świątyni grodu – ceglanej gotyckiej fary św. Jakuba przy wschodniej części murów, kościołem w mieście. Zbudowany bowiem w 1373 r. murowany kościółek p.w. Najświętszej Marii Panny przy trakcie krakowskim, w miejscu nazwanym później Krakówką, stał kilkaset metrów na południe poza ówczesnym miastem.

W pobliżu kościoła dominikanów, który na początku XVII w. otrzymał drugiego patrona, popularnego wówczas z kultu św. Jacka, stanęła masywna wieża – dzwonnica na planie kwadratu, z renesansowym dzwonem z roku 1615. Świątynia nie miała bowiem i nie ma wież, a tylko pośrodku dachu wieżyczkę sygnaturki.

 

 

LOSY KLASZTORU

 

Klasztor, przynajmniej w znanej z zachowanych części oraz opisów postaci, wzniesiono później niż kościół. Według źródeł jakie znalazłem, bezsporny dowód jego istnienia pochodzi z roku 1458. Zakon został skasowany przez władze carskie w 1864 r. w odwecie za Powstanie Styczniowe i już, w odróżnieniu od bernardynów i jezuitów, nie odrodził się w Piotrkowie.

Większość zabudowań klasztornych rozebrano, a zachodnie skrzydło przeznaczono na szkołę. Obecnie mieści się w nim liceum ogólnokształcące. Rozbudowa miasta oraz rozebranie jego murów spowodowały spore zmiany w sąsiedztwie.

Między klasztorem i kościołem dominikanów oraz sąsiadującym z nimi od południa byłym kościołem i klasztorem pijarów zamienionym już wówczas w więzienie, wytyczono ważną, niegdyś tranzytową z zachodu na wschód, omijającą centrum Starego Miasta ulicę, po II wojnie światowej Wojska Polskiego.

Kościół p.w. św. św. Jacka i Doroty stoi do niej bokiem, wchodzi się do niego przez kruchtę. Trzynawowe wnętrze posiada wyposażenie barokowe i rokokowe. Z zabytków wcześniejszych, najstarszy jest drewniany krucyfiks z XVI w. W rokokowym ołtarzu głównym z II połowy XVIII w. znajduje się obraz pierwszej patronki świątyni, św. Doroty z 1793 r.

 

ZABYTKI I WSPÓŁCZESNOŚĆ

 

Z tego samego okresu, z 1779 r. pochodzą dwa boczne ołtarze rokokowe, a z II połowy XVIII w. również rokokowa ambona i chór muzyczny. Z tegoż wieku są obrazy: „Matka Boska ze św. Klarą i Dominikiem” oraz „Św. Maria Magdalena i Józef” i „Przemienienie Pańskie”. Starszy, bo z XVII w., jest obraz „Chrystus Zmartwychwstały”.

Ciekawych oraz wartych uwagi zabytków i detali jest w kościele więcej. M.in. kamienne epitafia, z najstarszym z roku 1607. Wspomniana kaplica MB Różańcowej ma kolebkowe sklepienie, zdobiona jest sztukaturkami oraz herbami szlacheckimi i mieszczańskimi gmerkami.

Zaś w jej ołtarzu głównym centralne miejsce zajmuje obraz patronki z Dzieciątkiem namalowany na miedzianej blasze w XVI w. W podziemiach kościoła znajduje się mauzoleum rodziny Jaxa Bykowskich oraz grobowce dobroczyńców zakonu i zakonników.

Obok kruchty jest niewielka kaplica, w ołtarzu której dominuje duży krucyfiks, a poniżej aktualna, biało – czerwona szarfa z tekstem: „1918 – 100 lat temu powróciła NIEPODLEGŁA – 2018”. Kościół dominikanów, podobnie zresztą jak chyba wszystkie zabytkowe piotrkowskie, ma wspaniałe tradycje udziału i pomocy w ruchu niepodległościowym oraz oporu podczas II wojny światowej.

 

PRZEZ PRYZMAT OKUPACYJNYCH…

 

Z jedną wyjątkowo ponurą kartą. Tak czarną, że aż mi ręka drży, gdy o tym piszę. Jeden z księży, niech zostanie zapomniany na wieki, równocześnie kapelan stojącego po drugiej stronie ulicy więzienia, okazał się konfidentem gestapo. I przekazywał tam to, czego dowiadywał się od więźniów, w latach okupacji także politycznych.

Zdemaskowany, skazany został przez sąd Państwa Podziemnego na karę śmierci. Wykonujący wyrok egzekutor nie zdołał go jednak zastrzelić na miejscu, lecz tylko śmiertelnie zranił. I zdrajca zabrany przez Niemców i gdzieś ukryty, konał podobno dwa czy trzy dni. Ta niebywała historia wstrząsnęła wówczas miastem. A przynajmniej tymi, którzy o niej wiedzieli. M.in. nasza rodzina i ja.

Bo, oczywiście, zarówno okupanci, władze podziemne jak i kościół, nie nagłaśniali jej. O pięknych kartach walki z okupantami w Piotrkowie i okolicach przypominają natomiast tablice pamiątkowe w kościelnej kruchcie, poświęcone m.in. zasłużonym oficerom AK.

Z jednym z nich wiążą się moje wspomnienia osobiste i rodzinne, podobnie zresztą jak z tym kościołem. Mjr Hilary Artur Moraczewski (1912-1974), m.in. zastępca szefa piotrkowskiego Kedywu (Kierownictwa Dywersji) AK podczas wojny miał kontakty służbowe z moim Tatą, „Konradem”, szefem Wydziału Wojskowego Podokręgu Piotrkowskiego AK

 

. … I POWOJENNYCH WSPOMNIEŃ

 

A w październiku 1945 r. „ujawniał” go – zachował się ten dokument, jako przewodniczący Komisji Likwidacyjnej b. AK na Podokręg piotrkowski. Przypadek zrządził, że w 5 lat później dzieliłem z Majorem przez blisko 3 miesiące pryczę w celi nr 13 w stalinowskiej ubeckiej, a w latach okupacji gestapo, katowni w Łodzi przy ul. 19 stycznia, wcześniej i pod ta nazwą wówczas lepiej znaną, Anstadta.

Dzieliłem dosłownie, bo była to jedna, przytwierdzona do ściany i opuszczana tylko na noc, drewniana prycza około 4 – metrowej długości i niespełna 2 m szerokości. Z czterema czy pięcioma siennikami, o indywidualnych kocach nie było mowy. Spało nas na niej pokotem, w zależności od „frekwencji” w celi oraz tego, czy i ilu więźniów zabierano na nocne przesłuchania, po od 8 do 11.

Przesuwając się, w miarę „stażu” i „wybywania” z celi aresztowanych, do bocznej ściany.

Pod którą honorowe miejsce, bo z niego nie można było, jak z przeciwległego krańca tej pryczy, spaść pod naporem sąsiadów na betonową posadzkę i miało się tylko jednego sąsiada, zajmował ten z najdłuższym, ponad już rocznym wówczas pobytem w śledztwie, major „Morus”.

Gdy po paru tygodniach przesunąłem się do niego i dłuższym „obwąchiwaniu się”, bo przecież trzeba było uważać czy ktoś nie „kabluje”, zgadaliśmy się także na okupacyjne tematy piotrkowskie. Ale to już zupełnie inna historia.

 

Zdjęcia autora

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top