Parterowe domy, zbudowane z kamienia i kryte jednolitymi strzechami, są bardzo długie, nawet kilkudziesięciometrowe. Tak długich wiejskich chat nie widziałem nigdzie indziej w Europie.
Mimo woli kojarzą mi się ze słynnymi Długimi domami Ibanów, potomków łowców głów w dżungli na Borneo, w jednym z których nocowałem podczas podróży po tej wyspie.
Chociaż w tamtych, wzniesionych na palach, z ciągnącą się na całej długości werandą, z której wchodzi się do poszczególnych pomieszczeń, żyje przeważnie cała ludność plemienia lub wioski.
ZA WIELKĄ CIEŚNINĄ
Tutaj widzę ich część mieszkalną niekiedy z wieloma oknami i drzwiami oraz gospodarczą z drewnianymi wrotami. Inne są wyraźnie tylko mieszkalne. Ale chyba tylko z jedynym wyjątkiem, jaki dostrzegam, pokrytym dachem z desek, wszystkie mają równe strzechy na całej długości.
W chłopskich zagrodach otoczonych murami blisko 1,5-metrowej wysokości z ułożonych jeden na drugim, omszałych na górze kamieni, są też studnie z żurawiami. Jestem w skansenie na estońskiej wyspie Muhu na Bałtyku, trzeciej pod względem wielkości należącej do tego kraju. Ma ona tylko 206 km² powierzchni oraz niespełna 1,7 tys. mieszkańców.
I wraz z sąsiednimi wysepkami Kesselaid, Suurelaid i Virrelaid tworzy gminę Muhu. Wcześniej wyspa i gmina miały niemiecką nazwę Moon. A 10 km szerokości cieśnina Muhu väin, nazywaną też Wielką Cieśniną – Suur väin, oddzielająca ją od lądu stałego Moonsund.
Pływają przez nią promy morskie z portu w wiosce Virtsu do tutejszego, jedynego Kuivastu, a rejs nimi trwa nieco ponad 20 minut. W skansenie, który zwiedzam, są również innego typu budynki warte obejrzenia. Ale właściwie cała wyspa jest skansenem, chociaż żywym, z bogatą przeszłością.
4,5 TYSIĄCLECIA DZIEJÓW
Mieszkańcy żyją z rybołówstwa i przeróbki ryb oraz rolnictwa i hodowli bydła. W sezonie letnim również z turystów, dla których mają zaskakująco wiele atrakcji, o czym można przekonać się otrzymując w tutejszej Informacji Turystycznej bezpłatny folder w języku angielskim.
Z mapą, na której zaznaczono najważniejsze obiekty i opisano chyba wszystko, co warte jest uwagi gości. Według ustaleń naukowców, wyspa ta wyłoniła się z Bałtyku około 8 tys. lat temu i nadal podnosi się w górę po… kilka milimetrów rocznie. Pierwsi ludzie pojawili się na niej około 2500 r. p.n.e.
Z tego okresu pochodzą bowiem odkryte przez archeologów cmentarzyska i kurhany. W roku 1227 na wyspę wtargnęli rycerze Zakonu Kawalerów Mieczowych i po tygodniowej walce z mieszkańcami podporządkowali ją sobie. Od tego momentu już cały obszar współczesnej Estonii znalazł się na prawie 7 wieków pod władzą cudzoziemców.
Miejsce ostatniej, przegranej w XIII wieku bitwy, znajduje się w południowo – zachodniej części wyspy, w pobliżu bałtyckiego brzegu. Również z tamtego wieku pochodzi najstarszy, przebudowany w XIV w. na kamienny, kościół św. Katarzyny – Muhu Katariina kirik. Dwie pozostałe świątynie, prawosławne, wzniesiono w XIX w. Św. św. Piotra i Pawła w Hellama w latach 1864-1866.
ZABYTKI MINIONEJ PRZESZŁOŚCI
Zaś w Rinsi, na planie krzyża z centralną, zieloną kopułą i czterema mniejszymi, pod koniec tamtego wieku. W źródłach rosyjskich znalazłem informację, że w połowie XIX w. aż 70% mieszkańców wyspy przeszła na prawosławie, stając się ewenementem w protestanckim kraju. O tym, czy dobrowolnie, źródło już milczy.
Skąd tutaj wzięło się prawosławie? W roku 1629 Muhu i sąsiednie wyspy włączone zostały bowiem do Szwecji. A po jej klęsce w Wojnie Północnej z Rosją, w 1721 r. stała się jej łupem wojennym aż do powstania niepodległej Estonii w 1918 roku. Wrócę jednak do tutejszych atrakcji turystycznych.
Jedną z nich jest jedyny w całym kraju nadal działający wiatrak Eemu. W portowej wiosce Kuivastu, do której przybijają promy, stoi stary budynek poczty z XIX w. W wielu miejscach znajdują się dawne, jeszcze pogańskie miejsca święte.
Wspomniany folder zapewnia nawet, że Muhu jest najlepszym miejscem w Europie aby je poznawać. W zachodniej części wyspy, w Koguvie, położone jest muzeum z kolekcją odzieży, tekstyliów oraz sprzętów domowych i gospodarczych. I skansen etnograficzny z ponad setką budynków, od którego rozpocząłem tę relację.
KLIFY, PRZYRODA I TURYSTYCZNE ZAPLECZE
W północnej części wyspy atrakcję stanowi natomiast aż pięć klifów. Największy, Űűgu, z formacji skalnej datowanej na pochodzącą sprzed 400 milionów lat, ma pół kilometra długości i wysokość 18 m. Najdłuższym, 2 kilometrowym, jest Tupenurme. 700 m długości i 8,8 m wysokości ma klif Kesse. 280 m dolomitowy Kautliku.
Za szczególnie piękny uważany jest Rannaniidi, ale nie miałem okazji, aby to sprawdzić. Poza tymi atrakcjami przyrodniczymi, a na Muhu zatrzymują się też przelotne ptaki, bądź zabytkami architektonicznymi i archeologicznymi, wyspa ma również bogatą ofertę zakwaterowania i wypoczynku, także aktywnego.
Jedyny tutaj 5* hotel Pädaste Manor, z restauracją i SPA, znajduje się w XVI-wiecznym zabytku na południowym wybrzeżu. Kilkanaście farm, dokładnie opisanych, także ze stronami internetowymi, oferuje noclegi z wyżywieniem.
Część z nich ponadto z dodatkowymi atrakcjami jak wycieczki bryczkami, pobyt w wiosce rybackiej, na farmie z hodowlą egzotycznych ptaków i zwierząt, szkółką tenisową, zajęciami sportowymi, nauką gotowania lokalnych przysmaków itp.
Jest też port jachtowy, są oczywiście, również restauracje, a nawet mały browar, sklepy z miejscowym rękodziełem itp. Jest więc w czym wybierać i przebierać. Może wyspą Muhu zainteresują się również polscy turyści?
Zdjęcia autora
Autor uczestniczył w wyjeździe na Litwę, Łotwę i do Estonii zorganizowanym dla Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter” przez warszawskie biuro turystyczne „Bezkresy”.