BUŁGARIA: AŁBENA – W SPRYWATYZOWANYM KURORCIE

Ałbena położona jest najdalej na północ na czarnomorskim wybrzeżu Bułgarii spośród znanych oraz popularnych kurortów i ośrodków wypoczynkowych. Szczyci się tym, że przez 2150 godzin rocznie świeci tu słońce, od 22 lat powiewa nad nią Błękitna Flaga – międzynarodowy certyfikat ekologicznie czystego regionu, plaży i morza oraz długą na 3,5 km i szeroką do 150 m piaszczystą plażą.

 

    A także sukcesem, jakim było sprywatyzowanie jej w całości, a nie poszczególnych hoteli i innych obiektów. Od niej rozpoczynamy, 10–osobowa grupa polskich dziennikarek i dziennikarzy, zaproszonych na podróż studyjną przez bułgarskie Ministerstwo Turystyki, zwiedzanie i poznawanie atrakcji tutejszego wybrzeża.

    Ma ono, od granicy z Rumunią na północy, do z Turcją na południu, 378 km długości. Z czego w naszym planie podróży nie ma tylko niewielkiego fragmentu od zabytkowego Bałczyku, ostatniego nadmorskiego miasta na północy oraz dłuższego, na południe od pamiętającego czasy antycznego, greckiego osadnictwa, Sozopola.

 

OD ROKU 1969

 

    Z odległego o 160 km lotniska w Burgas, na którym wylądowaliśmy po 100 minutowym locie z Warszawy, do Albeny docieramy późnym popołudniem, tuż przed kolacją. W miejsce, w którym jeszcze 6 dekad temu były tylko puste plaże, a nieco dalej od nich pastwiska i pola uprawne.

    Ałbena, odległa o 32 km na północ od Warny, 14 km na południe od Złotych Piasków i 12 km na zachód od Bałcziku, powstawać zaczęła, jako kurort, dopiero w roku 1968, a oficjalnie otwarto go w roku następnym. Nazwę otrzymała od imienia bohaterki opowiadania Jordana Jowkowa (1880-1937) napisanego w roku 1927. I przerobionego przez autora w 3 lata później na dramat pod tym samym tytułem.

    Opowiadający o pięknej kobiecie, bezpodstawnie oskarżanej o zamordowanie męża. Kto wpadł na pomysł aby jej imieniem nazwać nowy kurort, źródła nie podają. Gdy byłem w tych stronach po raz pierwszy blisko sześć dekad temu, jadąc jako kierownik polskiej wycieczki turystycznej do Bałczyku.

    Oraz na krótki wypad do Konstancy i Mamai w Rumunii, w miejscu obecnej Ałbeny nie było takiej miejscowości i chyba niczego godnego uwagi. Z sąsiednich, już dosyć popularnych Złotych Piasków, zachowało mi się zdjęcie samotnego, 11-piętrowego hotelu i stojącego obok niego, jednopiętrowego pawilonu, chyba restauracyjnego.

 

W HOTELU MARITIM BLUE PARADIS

 

    I kilkunastometrowej szerokości, niezbyt zatłoczonej plaży. Obecnie jest to cały ciąg nowoczesnych, lub zmodernizowanych hoteli i „resortów”. I wyrosła Ałbena. Na pierwsze dwie noce podróży po wybrzeżu zakwaterowano nas w niej w 5* hotelu Maritim Blue Paradis, czyli Błękitnym Raju.

    Jednym z dwu tej kategorii w całej tej miejscowości, nowoczesnym, dużym, położonym w pierwszej linii brzegowej. Przed nim, między budynkami i plażą, jest kilkudziesięciometrowej szerokości pas zieleni z basenami oraz różnymi atrakcjami.

    Do morza zaś kolejne kilkadziesiąt metrów szerokiej plaży zastawionej, w „covidowych” odstępach, leżankami i zwiniętymi parasolami.

    Pokój, jaki otrzymuję, z widokiem na zieleń, baseny i morze, jest duży, z wygodnym łożem, dodatkowo sofą, biurkiem, stolikiem z fotelami. I innym wyposażeniem wymaganym w tej kategorii hoteli.

    Zaskakuje mnie brak tradycyjnej butelki z wodą do picia. Na szczęście, jak zwykle, zabrałem z domu „na wszelki wypadek”, 1,5 litrową butelkę „Muszyny”. Dopiero później dowiaduję się, że z hotelowych kranów płynie… woda mineralna, bo jest jej tu w bród. Podobnie w restauracjach, nią też napełniane są hotelowe baseny.

 

W SZCZYCIE SEZONU RACZEJ PUSTAWO

 

    We wspólnych pomieszczeniach hotelu obowiązuje noszenie maseczek. W restauracji i recepcji personel ma je zawsze założone. Stoliki ustawione są w wymaganej przepisami anty pandemicznymi odległości od siebie. Kolacja, podobnie jak śniadania, są w formie szwedzkiego stołu.

    Wybór potraw, zarówno zimnych, jak i gorących, jest spory, chociaż „nie powalający”. W sali restauracyjnej jest pustawo, widać, że do pełnego „obłożenia” hotelu daleko. W recepcji rzuca mi się w oczy brak jakichkolwiek folderów, planu Albeny, czy reklamowych ulotek tutejszych barów, restauracji i innych atrakcji. Rzecz niezwykła w świecie w takich miejscach.

    Wieczorny spacer po rozległym terenie hotelowym i jego okolicach potwierdza pierwsze wrażenie, że tłumu wypoczywających tu nie ma. Kilka barów i małych obiektów handlowych wzdłuż dróżki oddzielającej teren zielony od plaż jest zamkniętych. W otwartych nie widzę nikogo, w jednym kilka osób.

    Podobnie w sklepikach i jakimś salonie gier zręcznościowych. Następnego dnia podczas spaceru po plaży w godzinach porannych, gdy zwykle tłumy hotelowych gości spieszą na nią, aby zająć miejsca jak najbliżej morza, widzę i fotografuję na niej pustki.

 

DYR. KRASIMIRA STOYANOWA PRZEDSTAWIA…

 

    Jakiś chłopak idzie wzdłuż plaży, w innym miejscu jest kilka osób, jakieś dzieciaki. I to wszystko. Po śniadaniu Ałbenę, ale także trochę inne atrakcje Bułgarii, przedstawia nam dyrektorka „Albena Tour PLC”, Krasimira Stoyanova. Centrum Ałbeny znajduje się na wysokim brzegu morza, odsuniętym od niego.

    Dla wygody gości zbudowano trzy poziomy ruchomych schodów. Zarówno z tego, co mówi dyrektorka, jak i z mojej rozmowy z nią po prezentacji, dowiaduję się wielu ciekawych faktów. Moja rozmówczyni za ogromny sukces uważa prywatyzację w 1991 roku całego kurortu, z hotelami i całą infrastrukturą. . Umożliwiło to jego rozwój, przerzucanie w razie potrzeby sił i środków.

    Obecnie Towarzystwo Akcyjne Grupa Albena składa się z 18, do pewnego stopnia samodzielnych części: hotelowej, turystycznej, autobusowej, rolniczej itp. Szczególny nacisk kładziony jest na przestrzeganie zasad zrównoważonego rozwoju, troskę o ochronę środowiska i zdrowie gości oraz personelu.

    Wszyscy pracownicy są zaszczepieni przeciwko Covid-19. Restrykcyjnie egzekwowane są przepisy dotyczące emisji dwutlenku węgla. Goście przyjeżdżający samochodami, głównie z Bułgarii i Rumunii, ale część także z Polski, mają do dyspozycji darmowe elektryczne shuttle busy.

 

WŁASNE OWOCE I WARZYWA

 

    Ceny parkingów zachęcają do pozostawiania samochodów na obrzeżach, gdzie kosztuje to tylko 5 lewa (nieco ponad 10 zl). Ale już w centrum 20 lewa. Działalność rolnicza i przetwórstwa spożywczego Grupy nastawiona jest przede wszystkim na zaopatrywanie tutejszych hoteli i restauracji. 50% świeżych warzyw i owoców pochodzi z miejscowych upraw ekologicznych.

     Przy czym szklarnie ogrzewane są przez biogaz produkowany i przesyłany przez hotele. Z lokalnych owoców produkuje się białe wino Geranea, wyłącznie dla hoteli, a także, głównie z czereśni, gruszek i śliwek, mocniejsze alkohole – rakiję. Kurort specjalizuje się w balneologii i SPA, w których ma długą tradycje.

    Ałbena, mówiła K. Stojanowa, ma drugie pod względem wielkości w Europie źródła wód mineralnych i termalnych zawierających m.in. magnez, siarkę i wapń. Niedaleko od hotelu, w którym mieszkamy, znajduje się Aquaclub, dostępny dla gości bezpłatnie, uważany za 8 pod względem wielkości w Europie.

    Z profesjonalnego Medical SPA korzysta 3 tys. osób. Podczas pandemii realizowany jest w nim 7 lub 10 dniowy program antystresowy i rehabilitacyjny Post Covid-19. Inną z tutejszych specjalności jest sport.

 

IMPONUJĄCA BAZA SPORTOWA

 

    Dostępnych jest 42 jego rodzajów, zarówno dla zawodowców, jak i amatorów. W kompleksie jest wielofunkcyjna sala, 6 stadionów piłkarskich, pole dla hokeja, 19 kortów tenisowych na świeżym powietrzu i 3 kryte, 21 otwartych i 4 kryte baseny oraz mnóstwo urządzeń do uprawiania sportów wodnych.

    Ze względu na pandemię ograniczono o 15% liczbę użytkowanych pokoi hotelowych. Brak ich pełnego „obłożenia” nawet w szczycie sezonu, spowodował podjęcie także innych decyzji. W Resorcie Ałbena jest 33 hoteli, z tego 30 dla gości, pozostałe dla obsługującego ich personelu.

    Mają różne kategorie, w tym tylko dwa 5*, także cenowe, i zlokalizowane są w dwu strefach. Leśnej, oddalonej od morza i plażowej, tuż nad nim. Przy obecnej frekwencji zamknięto część tych odleglejszych, a gości przeniesiono, lub zakwaterowuje się bliżej morskiego brzegu.

    Hotel w którym mieszkamy ma 300 pokoi. W dniu naszej rozmowy zajętych było, jak zapewniała mnie dyrektorka, 85%. Skąd więc te pustki na plaży i ogromne luzy w restauracji? Okazało się, że jeszcze tego dnia mają przyjechać uczestnicy jakiejś konferencji. Bo i dla nich są dostępne tutejsze hotele.

 

CZY POLACY WRÓCĄ TU TAK LICZNIE?

 

    Ale, to już mój komentarz, to nie są goście odpoczywający tydzień czy dwa… W ramach podziału roku na 4 sezony, Ałbena stara się wykorzystywać swoje hotele i pozostałą bazę także poza szczytowym letnim. W okresie pandemii liczba gości oczywiście spadła. Widać to także w przypadku polskich.

    W ostatnim przed pandemicznym roku, 2019, Bułgarię odwiedziło, według jej danych, ponad pół miliona turystów z Polski. W ubiegłym nastąpiło załamanie tego ruchu, gospodarze oceniają, że było ich najwyżej 85 tys., chociaż Polacy utrzymali trzecie miejsce wśród turystów zagranicznych, po Rumunach i Niemcach. Jak będzie w bieżącym, pokaże czas i sytuacja pandemiczna.

    Gospodarze spodziewają się stu tysięcy. W samolocie, którym lecieliśmy z Warszawy, wolnych było niewiele miejsc. Według tego, co mówiła nam K. Stojanowa, w br. turyści z Polski stanowią w Albenie ponad 10% gości. Dominują Bułgarzy i… Rumuni.

    Bo Bułgaria po przemianach ustrojowych dokonała ogromnego skoku w modernizacji i rozwoju swojej czarnomorskiej bazy turystycznej. Rumunia zaś nie. Jej obywatele przyjeżdżają więc do sąsiadów, aby odpoczywać w lepszych warunkach i z wyższym poziomem obsługi…

 

A W OKOLICY…

 

    To, co dotychczas napisałem a Albenie, to jeszcze nie wszystko. Jest tu także ośrodek jazdy konnej, co roku organizowane są rajdy samochodowe oraz festiwale piosenki dziecięcej. A w czasie wolnym od plażowania i kąpieli morskich można, i warto, poznawać okolicę.

    Przede wszystkim Bałczyk i tamtejszy Uniwersytecki Ogród Botaniczny oraz dawną letnią rezydencję rumuńskiej królowej Marii, ale o nich napiszę za kilka dni osobno. Niedaleko leży półwysep Kaliakra, na południe zaś popularne miejscowości wypoczynkowe: Złote Piaski, Św. Konstantin i Elena, w czasach komunistycznych Drużba, no i Warna.

   Osobiście polecam zatrzymanie się podczas wycieczki poza kurort, chociaż na chwilę, przy ciągnących się aż do horyzontu polach kwitnącej lawendy. A także wizytę w pracowni garncarskiej rodziny Mildov (www.etsy.com/shop/MildovCeramics.com).

    Garncarstwo w Bułgarii ma wielowiekowe tradycje oraz mnóstwo wyrobów nie tylko użytkowych, ale także artystycznych. Założycielem tej pracowni, w której byliśmy, najpierw w Sofii w 1940 r., był Senior rodu Mildov, urodzony w 1921 roku. Od niego, a także w szkole ceramicznej, zawodu uczył się i przejął tradycje oraz pracownię, jego syn. Otwierając drugą nad morzem, ale zachowując także starą w stolicy na okres zimowy.

 

W PRACOWNI GARNCARSKIEJ I KLUBIE GOLFOWYM

 

    Pracuje nadal, podobnie jak jego żona, a niedawno dołączył do nich syn. To on pokazywał nam pracę artysty garncarza. Oferta, ilość przedmiotów i wzorów demonstrowanych oraz do kupienia w sklepie przy pracowni, jest ogromna. Nie tylko tradycyjnych, czy ozdobnych naczyń, ale także z przeznaczeniem specjalnym.

    Np. na wino ślubne, „bezgranicznej miłości” itp. Warto ich odwiedzić, zobaczyć przy pracy oraz jej rezultaty, a może i coś kupić. Innym ciekawym miejscem niedaleko Ałbeny, fantastycznie położonym na wysokim czarnomorskim klifie, jest klub golfowy Thracian Cliffs – „Trackie Klify”.

    W roku 2014 uzyskał on tytuł European Golf Resort – najlepszego w Europie. Zajmuje on długi, 4,5-kilometrowy pas wybrzeża, posiada kilka pól golfowych, także do nauki początkujących, w tym największe, 18-dołkowe. Można tu nie tylko uprawiać ten sport, czy uczyć się go, ale również wynająć jeden z bungalowów dla gości, z pięknymi widokami.

    Jest też klub plażowy – Chedi Beach Club o pow. 2 tys. m² z restauracją i barem. Ponadto 2 km prywatnej plaży. Można też uprawiać tu windsurfing, narciarstwo wodne, kajakarstwo morskie, siatkówkę plażową, grać w tenisa, łowić ryby, jeździć na „bananach” za motorówką itp.

Zdjęcia autora

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top