Maroko jest jednym z trzech państw w północnej Afryce najpopularniejszych wśród polskich turystów. Nie tak licznie odwiedzanym, zwłaszcza w latach masowej turystyki do nich, jak Egipt i Tunezja, ale oferującym gościom nie tylko znakomity wypoczynek na nad atlantyckich plażach, zwłaszcza Agadiru, do którego można dolecieć z Polski bezpośrednio, lecz także szalenie ciekawe, zabytkowe miasta i miasteczka. A także trzy pasma górskie, tereny pustynne oraz wiele innych atrakcji. Tamtejsze dawne stolice: Fez, Marrakesz i Meknes, ale także współczesna – Rabat, są miastami z prawdziwymi perełkami architektury i pełnymi orientalnej egzotyki, chociaż leżą w Maghrebie, na arabskim Zachodzie. Maroko zawsze było i jest droższe dla turystów od pozostałych dwu wymienionych krajów północno afrykańskich. Oferuje jednak na ogół wysoki standard bazy turystycznej, rozbudowywanej w ostatnich latach. A przede wszystkim bezpieczeństwo, którego w pewnych okresach brak – z głośnymi zamachami terrorystycznymi, stał się główną przyczyną spadku liczby wyjazdów polskich turystów do Egiptu i Tunezji. Sytuacja w nich zmienia się pod tym względem na lepsze, ale odzyskiwanie utraconych pozycji nie jest łatwe. Tymczasem w Maroku gości z Polski szybko przybywa. Nawet w nocy, z aparatem fotograficznym, czułem się tam zawsze, także ostatnio, bezpiecznie w zaułkach starych medyn.
Kraj, w którym wpływy z turystyki stanowią kilkanaście % PKB, jest oczywiście zainteresowany wzrostem liczby zagranicznych gości. Podczas spotkania z polskimi dziennikarzami w trakcie listopadowych, jubileuszowych 25. Międzynarodowych Targów Turystycznych TT Warsaw 2017, J.E. Youns Tijani, ambasador Maroka w Warszawie, podkreślał, że w roku 2016 liczba turystów polskich, którzy przyjechali do jego kraju, przekroczyła 50 tys., co stanowiło 62% wzrost w porównaniu do roku poprzedniego. Zainteresowanie Polaków tym bezpiecznym i szalenie ciekawym krajem utrzymuje się. A podróże do niego ułatwiają bezpośrednie połączenia tanimi liniami lotniczymi z Warszawy do Agadiru, w sezonie letnim także loty czarterowe. Nie bez znaczenia jest także promocja Maroka i dostępność przewodników po nim.
Spore osiągnięcia w tej dziedzinie mają „Bezdroża”. W roku 2010 w jego podstawowej, „pomarańczowej” serii, ukazało się dobre i w ogromnej większości nadal aktualne „Maroko. W labiryncie orientalnych medyn”, napisane przez kompetentnego autora, także paru przewodników po innych krajach. W roku następnym skromniejsze objętościowo, ale z większą liczbą kolorowych zdjęć, „Maroko. Szlakiem medyn, skarbów wybrzeża i pustymi”, też głównie tego samego autora. Natomiast w 2014 r., również jego, „Maroko” w nowej serii travelbooków. Wszystkie je recenzowałem dosyć szczegółowo na naszych łamach i zainteresowanych nimi odsyłam do tamtych tekstów. Obecnie nie omawiam więc dokładniej drugiego wydania „travelbooka”, gdyż stanowi on tylko wznowienie, w nieco zmienionej szacie graficznej, wydania pierwszego.
Nadal aktualnego, gdyż od czasu jego publikacji, pomimo realizacji w Maroku programu rozbudowy i modernizacji bazy turystycznej, nie zaszły tam jakieś istotne zmiany. Zwłaszcza dotyczące historii i zabytków. Jedna z nielicznych w nim nieaktualnych informacji dotyczy połączeń lotniczych z Polski. Są już bowiem nie tylko z przesiadkami na zagranicznych lotniskach, ale, jak wspomniałem wyżej, również bezpośrednie. Druga to ostrzeżenia przed nachalnymi tubylcami domagającymi się datków „za pozowanie”, gdy tylko turysta próbował coś fotografować z ludźmi, nawet w tle. To należy już chyba jednak do przeszłości, władze jakoś sobie z tym poradziły. W każdym razie podczas niedawnego, jednego z kilku pobytów w Maroku, nie miałem takich problemów. Zresztą w przypadku jakichkolwiek niepożądanych nagabywań wystarczy zagrozić policją turystyczną, która, przynajmniej w najliczniej odwiedzanych miejscach, jest na każdym kroku, aby natręt „zmył się”.
Płacić wypada i trzeba, gdy chce się zrobić zdjęcia ludziom, a zwłaszcza z nimi, żyjącym z tego. Zwłaszcza ubranym w barwne, tradycyjne stroje, ulicznym sprzedawcom wody, poganiaczom wynajmowanych wielbłądów itp. Ale to tylko wyjątki. Mocną stroną tego przewodnika, przeznaczonego dla tych turystów, którzy nie potrzebują nadmiaru szczegółów dotyczących przeszłości kraju, miejscowości, czy poszczególnych zabytków jest, poza setkami przydatnych informacji, 17 mapek i planów miast oraz ponad 140 dobrych, kolorowych zdjęć. A także dwie duże, 2-4 stronicowe wkładki poświęcone wyprawie na Jebel Toubkal i terenom hiszpańskim – enklawom lądowym oraz wysepkom – w Maroku. Ponadto 12 ciekawych informacji monotematycznych w ramkach włamanych w tekst. Czytelnik – turysta znajduje więc w tym przewodniku chyba wszystkie potrzebne mu informacje praktyczne na temat podróży, formalności granicznych, noclegów, wyżywienia, lokalnej komunikacji, zakupów itp. Podobnie mnóstwo krajoznawczych obejmujących także tamtejsze społeczeństwo i zwyczaje, kulturę i sztukę, kuchnię itp.
Część czysto przewodnikowa podzielona jest na omówienie 4 głównych miast, ich atrakcji oraz okolic. A następnie wybrzeża Atlantyku, regionów leżących na południe od Cieśniny Gibraltarskiej oraz w górach i na pustyni. W sumie znajdują się w nim wyodrębnione informacje o 18 najciekawszych i – z różnego powodu – najważniejszych miejscowościach. Z krótkimi informacjami o nich, historii, sugestiami co warto tam zobaczyć – z opisami zabytków i innych atrakcji. A na końcu ich prezentacji – przydatnymi informacjami turystycznymi. O placówkach informacji turystycznej, dojeździe, noclegach, wyżywieniu – z polecanymi lokalami, ale i o cyklicznych imprezach oraz wartych uwagi wydarzeniach. Na końcu przewodnika jest, niestety nadal dosyć ograniczony objętościowo, indeks z hasłami odsyłającymi na konkretne strony. Jest to więc pozycja, którą warto zabrać z sobą, nawet jeżeli leci się do Maroka tylko na wypoczynek. Bo nierzadko dosłownie tuż obok, lub w pobliżu, znajdują się ciekawe obiekty i miejsca warte poznania.
MAROKO. Travelbook Bezdroży. Autor: Krzysztof Bzowski. Wydawnictwo Helion, wyd. II, Gliwice 2016, str. 215, cena 24,90 zł. ISBN 978-83-283-2375-9