To była udana, choć kłopotliwa organizacyjnie wycieczka. Zaczęłam ją na stacji kolejowej w Świnoujściu wsiadając – po przeprawie promowej – do pociągu do Międzyzdrojów.
Do pociągu, bo autobusy w listopadowe niedziele nie kursują. A pewnie byłoby wygodniej, bo one wjeżdżają do samego centrum, podczas gdy stacja kolejowa Międzyzdroje jest nieco na uboczu. Fakt – dochodząc od stacji i spacerując do samego końca molo i z powrotem, nadreptałam już 2 km. A przecież to dopiero początek wycieczki….
Obowiązkowo na mol
Molo w Międzyzdrojach jest bezpłatne przez cały rok. To fajnie, ale przejść nawet poza sezonem jest trudno, bo jego powierzchnię w znacznej mierze zagospodarowały różnego rodzaju drobne przedsiębiorstwa.
Od kawy i ciastek – po tatuaże i kolorowe warkoczyki. Nie muszę dodawać, że w końcu listopada większość już śpi snem zimowym… I nie zdobi tego molo wcale. Dookoła też jakby plac budowy. Grzane wino małe i kulka lodów – razem 20 zł. Na dziś to 4,3 euro. Więc nie tak znów drogo, jakby się zdawało…
Ruszam w drogę. Na horyzoncie cel wskazują mi kopuły zbiorników gazoportu w Świnoujściu im. Lecha K. Ponoć teraz sprowadzamy tędy 30 proc. surowca zaspokajającego nasze krajowe zapotrzebowanie. Gdy wybudują trzecią banię, tą drogą przypłynie połowa wypalanego w Polsce gazu.
Wzdłuż plaży
Droga jest długa i dosyć monotonna, choć świeci słońce, wieje wiatr, fale biją o brzeg. To zawsze jest piękne. Tylko lewa strona w ogóle się nie zmienia. Piasek, trochę traw, niewielkie drzewa porastające wydmy. Tablice oznaczające wejścia na plażę, dalej żeby nie wchodzić bo …no entrance … verboten…
I jeszcze, że kleszcze. Słupki kilometrowe, obecne chyba wszędzie indziej na wybrzeżu, pojawiają się dopiero przed samym falochronem gazoportu. 421 i 422.
Tyle. Niestety, nie ma nawet najmniejszego słupka mówiącego o tym, że gdzieś w połowie drogi znajduje się najdalej na południe wysunięty kawałek Morza Bałtyckiego.
Zaznaczony na mapach Google, zero informacji w terenie. A szkoda, bo takie „naj” zawsze zachęcają turystów. Zrobiłam więc kontrolne zdjęcie tam, gdzie mi się zdawało że to tu. Nie wiem, czy słusznie. Niemniej jednak zainteresowanym podaję współrzędne: N 53.91078060485947, E 14.34414670271379.
Wokół gazoportu
Przed falochronem gazoportu trzeba wejść w głąb lądu. Nowa asfaltowa droga ze ścieżką pieszo-rowerową omija zagrodzone płotem instalacje. Od porzucenia morza do dworca kolejowego, autobusowego i promu miejskiego jeszcze ok. 4 km.
W połowie przez asfaltową pustynię, w połowie już przez miasto. Przy promie zamknie się pętla.
Cały spacer miał ok. 16 km. Można go oczywiście odbyć w odwrotnym kierunku. Gdy wieje silny zachodni wiatr – to nawet byłoby wskazane.
Zdjęcia autorki
Więcej informacji i relacji turystycznych oraz krajoznawczych na: https://www.krajoznawcy.info.pl/