Piotrków Trybunalski należy do stosunkowo nielicznych nie tylko w Polsce, ale i w Europie, zabytkowych miast ze średniowiecznym rodowodem – pierwsza pisana wzmianka o nim pochodzi z roku 1217 – które powstały nie dookoła grodu czy zamku.
Od początku był bowiem najpierw osadą, a później miastem rzemieślniczo – handlowym, chociaż równocześnie odgrywał znaczącą rolę w historii Polski. Przypomnę, że to w nim odbywały się zjazdy książąt i rycerstwa, a w 1438 r. na nazwanym parlamentum generale zapoczątkowany został polski parlamentaryzm.
Również w Piotrkowie w latach 1469 i 1470 złożone zostały przez wielkich mistrzów Zakonu Krzyżackiego dwa pierwsze hołdy lenne królowi polskiemu na wierność Królestwu Polskiemu. A od momentu powstania w 1578 r. aż do rozbiorów, działał najwyższy organ sądowy kraju – Trybunał Koronny.
OSIEM WIEKÓW HISTORII
„Gmachem władzy” był miejski ratusz stojący pośrodku rynku – zarazem siedziba tego trybunału. A przyjeżdżający do miasta władcy zatrzymywali się w drewnianym dworze wzniesionym poza średniowiecznymi murami, na wschód od miasta, na przeciwległym, lewym brzegu otaczającej go z trzech stron rzeczki Strawy.
Znacznie większej w przeszłości bo na starych ilustracjach widać jak pływają po niej łodzie, niż współczesny strumyk, a właściwie ściek. Najstarszy zachowany dokument, w którym jest wzmianka o istnieniu tego dworu jeszcze z czasów Kazimierza Wielkiego, pochodzi z roku 1487 i wymienia dzierżawcę Dobiesława z Kurozwęk, który otrzymał ołów na remont w nim okien.
Murowaną, kamienno – ceglaną budowlę Zamku Królewskiego w stylu gotycko – renesansowym wzniósł, prawdopodobnie na miejscu drewnianego dworu lub w jego pobliżu, na polecenie Zygmunta I Starego, dopiero w latach 1512-1519, jego naczelny budowniczy, mistrz Benedykt z Sandomierza.
Wcześniej pracował on przy przebudowie Wawelu, a tamto jego doświadczenie widać w piotrkowskiej budowli, zwłaszcza układzie komnat i wystroju murów. Przy czym piotrkowski zamek, określany zresztą przez specjalistów jako pałac, też był i jest nietypowy, odbiegający od przyjętych wzorów dużych, obronnych siedzib władców.
DZIEŁO MISTRZA BENEDYKTA Z SANDOMIERZA
Ta czterokondygnacyjna wieża na planie niemal kwadratu o bokach 18 x 19,7 m, z kamienną, piaskowcową podbudową na której wzniesiono solidne ceglane mury, nie miała bowiem charakteru obronnego, lecz podmiejskiej rezydencji królewskiej. Otoczonej co prawda fosą, ale raczej o charakterze reprezentacyjnym.
Równocześnie wysokość tego zamku – wieży, górującego nie tylko nad jej najbliższym otoczeniem, ale także, poza kościelnymi wieżami, wszystkimi pozostałymi innymi budynkami miasta – najwyższe piętro gmachu kolegium pijarów, od niemal stu lat obecnego Liceum im. Bolesława Chrobrego, dobudowano bowiem później – podkreślała, gdzie znajduje się centrum władzy.
wysokim przyziemiu bez otworów okiennych, zbudowanym z kamieni polnych i piaskowca, mieściły się magazyny i „loszek”. Na wysokim parterze, na który wchodziło się i wchodzi, podobnie jak na piętra, po szerokich kamiennych schodach umieszczonych przy bocznej ścianie gmachu, były pomieszczenia królewskich urzędników.
Natomiast I piętro, przy czym mury każdej następnej kondygnacji były cieńsze, a pomieszczenia wyższe, zajmowały komnaty królewskie. Na II – najwyższym, sale reprezentacyjne nazywane palatium-stubium superiore, w których często obradowały sejmiki i synody. Ale po śmierci Zygmunta I Starego w 1548 r. już tylko przez pewien czas przebywała w nim królowa Bona.
UPADKI I ODRADZANIE SIĘ
Później w zamku obradowały sejmy, a po ich przeniesieniu do Warszawy w 1567 roku, stał się on siedzibą starosty i rozpoczął się jego powolny upadek. Już na ilustracji z 1611 roku widać, że zamek jest w częściowej ruinie. Ograbiony i spalony został podczas szwedzkiego „potopu”.
Odbudował go w latach 1668-1671 starosta piotrkowski Michał Warszycki z przeznaczeniem na sąd grodzki i siedzibę Trybunału Koronnego. Który obradował jednak przede wszystkim w ratuszu. Ta, barokowa przebudowa wnętrz, trochę je zmieniła. Pierwotny stan przywrócono im dopiero po II wojnie światowej.
W związku z liczniejszym osiedlaniem się w Piotrkowie ludności żydowskiej, zamek znalazł się w obrębie jej dzielnicy, która zaczynała się zaraz za murami obronnymi i kościołem farnym na wschód od Starego Miasta. Zamienionej później, w okresie II wojny światowej, przez Niemców w pierwsze w okupowanej przez nich Europie getto.
Wcześniej jednak, w okresie zaborów, rosyjski gubernator rozpoczął w 1869 r. kolejną odbudowę opuszczonej i częściowo zrujnowanej budowli. Zburzono najwyższe piętro, a gmach przebudowano na nowe potrzeby umieszczając na piętrze arsenał i kancelarię wojskową. A na parterze cerkiew garnizonową, dodając budynkowi kopułę.
JAGIELLOŃSKI, KAMIENNY ORZEŁ
W Polsce Niepodległej po I wojnie światowej zamek przekazany został Polskiemu Towarzystwu Krajoznawczemu na muzeum. I był on remontowany na miarę jego możliwości, przy wsparciu społeczeństwa. Ale kompleksowy remont, z odbudową górnego piętra, nastąpił dopiero po II wojnie światowej, poczynając od roku 1950.
Widać to w różnych kolorach cegieł od strony północnej. Z której znajduje się wejście do budynku. Przy rewaloryzacji wykorzystano zachowane elementy architektoniczne, zwłaszcza kamienne renesansowe i barokowe obudowy okien, odrzwia, portale i nadproża.
Na południowej zewnętrznej ścianie zamku uwagę przyciąga, umieszczony centralnie, między oknami parteru i I piętra, pięknie wykuta w kamieniu płaskorzeźba jagiellońskiego orła. Na ogrodzeniu zaś, obok wejścia na jego teren od strony placu Zamkowego, tablice zachęcające do obejrzenia nowej, okolicznościowej ekspozycji.
Informujące o odbywającej się wewnątrz wystawie: „Piotrkowskimi ścieżkami do Niepodległości. Legiony Polskie w Piotrkowie 1914-1917”. To moje rodzinne miasto, szerzej o nim pisałem niedawno w trzyodcinkowej relacji z pobytu w nim po wielu latach, miało bowiem również znaczący i raczej mniej powszechnie znany udział w walce o niepodległość.
ZASŁUŻENI DLA NIEPODLEGŁOŚCI
Zresztą także w okresie zmagań z niemieckim najazdem podczas II wojny światowej, chociaż to już inna historia. Szczególne zasługi dla naszej Niepodległości miał oczywiście Kraków. Później Warszawa, a także Lublin, jako siedziba pierwszego, chociaż krótko działającego w listopadzie 1918 roku rządu. Oczywiście i inne miasta oraz miejscowości, zwlaszcza Poznań.
Ale w Trybunalskim Grodzie rzeczywiście duże. Była tu m.in. siedziba Polskiej Organizacji Narodowej powołanej z inicjatywy Józefa Piłsudskiego w październiku 1914 roku. Działał Departament Wojskowy Naczelnego Komitetu Narodowego. Siedzibę miały: Komenda Legionów Polskich, Sąd Polowy Legionów, Biuro Werbunkowe Departamentu Wojskowego NKN, Drukarnia Państwowa oraz inne ważne organy i organizacje.
Ukazywała się pod austriacką okupacją, drukowana we wspomnianej Drukarni Państwowej, prasa: „Wiadomości Polskie”, „Dziennik Narodowy”, „Gazeta Ludowa”, „Gazeta Polska” i „Chłopska Sprawa”. W 1915 r. powstała tu Polska Organizacja Skautowa (POS), której symbolem stała się harcerska lilijka.
W roku następnym trafiła ona na krzyż harcerski, który stał się, i jest nadal odznaką Związku Harcerstwa Polskiego. Zaś lilijka z literami ZHP zamiast POS w centrum, noszona jest na czapkach oraz beretach harcerek i harcerzy. Ukazywały się też „Wiadomości Skautowe”. W tym miejscu pozwolę sobie na wtręt rodzinny i osobisty.
LEGIONOWYM SZLAKIEM
Po pod wpływem lektury tego pisma, a także publikacji twórcy harcerstwa Andrzeja Małkowskiego, mój Tata zafascynowany tym ruchem stał się w 1916 roku współzałożycielem drużyny w Szkole Handlowej, do której uczęszczał, jej zastępowym, a wkrótce przez kilka lat drużynowym. I protoplastą już 4-pokoleniowej generacji instruktorów ZHP, bo ja też wstąpiłem do harcerstwa w Piotrkowie.
A syn, synowa i wnuczka działają jako społeczni instruktorzy w Warszawie. W 1920 r. Tata, nadal jako małolat, ale po przeszkoleniu strzeleckim, wartował w mundurze skautowym z karabinem przed budynkiem tej szkoły w Pałacyku Rudowskich, zamienionym czasowo na wojskowy szpital zakaźny.
Wiele budynków i miejsc związanych z Legionami, znajduje się obecnie na szlaku turystycznym w mieście, którego zwiedzanie ułatwia folder „Legionowy Piotrków” wydany przez tutejsze Centrum Informacji Turystycznej. Z innego: „Piotrków Niepodległości” można dowiedzieć się o 30 szczególnie zasłużonych dla niej działaczach.
M.in. o urodzonym tu i wychowanym późniejszym generale i komendancie AK Stefanie „Grocie” Roweckim. Działaczu socjalistycznym i oświatowym Adamie Próchniku. Mieszkającej i wychowującej się tu działaczce społecznej szczególnie zasłużonej w ratowaniu Żydów, Irenie Sendlerowej. Pisarce (m.in. „Dymy nad Birkenau”) i więźniarce obozu Auschwitz-Birkenau Sewerynie Szmaglewskiej i innych.
W MUZEALNYCH SALACH
Muzeum Okręgowe w piotrkowskim Zamku Królewskim jest miejscem nie tylko wspomnianej już aktualnej i ciekawej wystawy, na którą zapraszają tablice przy wejściu. Posiada bowiem także różnorodne zbiory z kilku dziedzin: starej broni białej i palnej, dziejów miasta i zamku, prehistorii ziemi piotrkowskiej, renesansowego i barokowego wyposażenia wnętrz, trochę etnograficznych oraz galerię obrazów.
Wśród tych ostatnich bogatą kolekcję malarstwa portretowego, zwłaszcza XVIII-wiecznych portretów sarmackich oraz XIX-wiecznych mieszczańskich. A także duży poczet królów i książąt polskich, poczynając od legendarnych, przed Mieszkiem I, namalowanych przez nieznanego artystę w II połowie XVIII w. i eksponowanych w dawnej reprezentacyjnej sali na górnym piętrze. Z okien której roztacza się ładna panorama Starego Miasta. A wśród starej broni rarytasem jest miecz krzyżacki z okresu bitwy pod Grunwaldem.
Ciekawe też: dwuręczny miecz niemieckiej piechoty zaciężnej z XVI w., czy krótki miecz katowski używany przez piotrkowskiego kata wykonującego wyroki Trybunału Koronnego. Ale również broń biała z późniejszych okresów: szable, kindżały, bagnety, kosy bojowe czy lance polskiej kawalerii. Wśród palnej zaś m.in. muszkiety, arkebuzy, pistolety – garłacze itp.
Niewielka, ale efektowna jest tutejsza kolekcja mebli gdańskich z ich opisem na specjalnej tablicy. Ekspozycja paru wnętrz przypomina o wiejskim otoczeniu miasta. A spojrzenie na nie „z lotu ptaka” umożliwia makieta jego zabytkowego centrum. Niestety, z takimi odblaskami szkła, że niemożliwa do dobrego sfotografowania. Będąc w Piotrkowie warto zwiedzić i to muzeum.
Zdjęcia autora