Odległe o 450 km na zachód od brzegów Afryki, położone na Atlantyku Wyspy Zielonego Przylądka, a ściślej Republika Zielonego Przylądka – Republica de Cabo Verde, to archipelag o łącznej powierzchni nieco ponad 4 tys. km² zamieszkany przez 538 tys. ludzi. Więcej, bo ponad 700 tys. jej obywateli mieszka w diasporze, głównie w USA. I to pieniądze od nich, zagraniczna pomoc humanitarna oraz rybołówstwo i turystyka, decydują o relatywnej zamożności tamtejszych mieszkańców, w gruncie rzeczy ubogiego kraju. Poza plażami i morskimi sportami wodnymi oraz terenami górskimi, niewiele jest tam turystycznych atrakcji. Przy czym zabytków praktycznie nie ma w ogóle, poza Starym Miastem Ribeira Grande de Santiago wpisanym na Listę Dziedzictwa UNESCO. Te jednak, ograniczone atrakcje oraz niezła promocja powodują, że wyspy te cieszą się sporym i rosnącym powodzeniem. Odwiedza je rocznie już po ponad 700 tys. zagranicznych turystów, głównie zresztą dwie wyspy: Sal i Boa Vista. Chociaż promowanych jest oprócz nich jeszcze osiem. Jak mało jest na nich atrakcji, najlepiej świadczy nowy, który ukazał się po nich w polskim przekładzie, przewodnik turystyczny Michelina. Ze jego 128 stronicowej objętości zaledwie 47 poświecono na prezentację tych dziesięciu wysp. Przewodnik zawiera też blisko sto kolorowych zdjęć, 5 planów i mapek plus osobno dołączoną do niego luźną, z planami i lokalizacją adresów.
Resztę objętości zajmują sugestie, co warto tam zobaczyć lub przeżyć przede wszystkim oraz propozycje i programy zwiedzenia tych wysp w ciągu tygodnia lub dwu. Przede wszystkim jednak informacje praktyczna oraz inne, w obszernym rozdziale „Zaproszenie do podróży”. I one spowodowały, że chociaż jeszcze tam nie byłem, raczej nie wybiorę się. Mam trochę inne zainteresowania poza plażami i łażeniem po górach, bo oferujących takie atrakcje miejsc na świecie są setki. A nie lubię, gdy turystów traktuje się jak „dojne krowy” i głównie źródło pieniędzy. Nie wymienieni z nazwisk, autor lub autorzy tego przewodnika, stwierdzili w nim bowiem bez ogródek, że ze względu na turystów zagranicznych, np. ceny w restauracjach, a także hotelach, „dostosowano do europejskich”. Czyli znacznie je zawyżając tam, gdzie nie jadają i nie nocują tubylcy. Wśród 15 sugerowanych atrakcji, przeżyć i sposobów spędzania czasu na tych wyspach są m.in. tak odkrywcze i pociagające jak
„Oddawanie się słodkiemu lenistwu w Santa Maria na wyspie Sal”, „Rowerowa przejażdżka po wyspie Malo”, „Oddanie hołdu Césarii Évorze, bosonogiej diwie (kto zacz?), dzięki której cały świat dowiedział się (a co one obchodzą „cały świat”?), gdzie leżą Wyspy Zielonego Przylądka”, „Kolekcjonowanie kolorów i zapachów na targu w Assomada”, czy „Towarzyszenie tragarzom, którzy z torbami na głowach i mułami u boku przemierzają olśniewające ścieżki przecinające wulkaniczne zbocza Serra Malaguetta”. Oczywiście, kogo podniecają takie atrakcje i gotów jest, aby dla ich zobaczenia lub przeżycia, lecieć dosyć daleko i spędzać tam czas za niemałe pieniądze, to jego wolny wybór. Trzeba jednak przyznać, że operując faktami, przewodnik sporo robi, aby zniechęcić turystów do podróży w tamte strony. Z „Informacji praktycznych” dowiedzą się np., że co prawda obywatele państw Unii Europejskiej mogą na te wyspy podróżować bez wiz, ale muszą się na co najmniej 5 dni wcześniej zarejestrować przez Internet, a na miejscu zapłacić 31 € opłaty lotniskowej.
O wspomnianym „dostosowaniu cen w restauracjach do poziomu europejskiego”, czyli skromnej kolacji za 25-30 € już wspomniałem. Z zaznaczeniem jednak, w przewodniku, że w lokalach dla tubylców można smacznie i do syta zjeść 2-3 razy taniej. Ale miejsce trzeba zamówić z wyprzedzeniem. Odstraszają, przynajmniej mnie, także przykładowe ceny noclegów. U mieszkańców, lub w niewielkich pensjonatach, po 25-40 € za osobę/noc. W „zwykłych” hotelach (systemem gwiazdek w tym przypadku nie operują), w dwuosobowych pokojach z łazienkami, 40 – 80 €. A w lepszych, o standardzie międzynarodowym, 60-150 € za noc. W równie „zamożnych” krajach, ale z wielokrotnie bogatszą ofertą w postaci zabytków, przyrody i innych atrakcji, płaci się o wiele, wiele mniej. Nie zachęciły też do podróży tam, przynajmniej mnie, informacje przeczytane w „Informatorze A-Z”. Bezpieczeństwo: zagrożone przez kieszonkowców, a w ogóle to lepiej poruszać się w grupie, zwłaszcza wieczorem. Słabe rękodzieło (to o zakupach) po wygórowanych cenach, szczególnie na lotniskach.
Bankomaty są tylko w największych miastach i to często nieczynne. Banki czynne od 8.00 do 15.00, od poniedziałku do piątku, ale oferują kursy lepsze niż kantory na lotnisku (skąd my to znamy?). Sklepy, restauracje, hotele przeważnie nie akceptują kart płatniczych, potrzebna jest gotówka. Przy czym lokalna waluta jest niewymienialna, poza… Lizboną, ale tam „po bardzo niekorzystnym kursie”. Bilety lotnicze na połączenia lokalne lepiej kupować z wyprzedzeniem. Podobnie posiłki w restauracjach (a więc nie tylko miejsca), „aby otrzymać to, na co ma się ochotę”. Ale przykładowe ceny raczej zniechęcają do zamawianie czegokolwiek. I dalej: „sieć drogowa słabo rozbudowana, przydatne są samochody terenowe”. Wypożyczenie (brak informacji, czy zwykłego, czy terenowego) po około 45 € za dzień. „Wygórowane opłaty telefoniczne z poczty i hoteli”. „Pić tylko wodę butelkowaną”. „Nie korzystać z kostek lodu, nie jeść niczego świeżego, także nie obranych owoców”. Są oczywiście także inne przydatne informacje. Kalendarz świąt i imprez kulturalnych. Krótka historia tych wysp, sporo wymienionych na poszczególnych z nich hoteli i innych obiektów noclegowych, a także restauracji z ich nazwami, adresami i przykładowymi cenami.
Kto zamierza się tam wybrać, powinien jednak kupić ten przewodnik, bo znajdzie w nim sporo także innych informacji. Podstawowy we wszystkich przewodnikach, a w tym raczej szczątkowy, dział „Zaproszenie do podróży”, czyli prezentacja atrakcji wszystkich 10 wysp na 47 stronach, to głównie: wydmy, sucha naga ziemia, dzikie krajobrazy, skały wulkaniczne, kaniony. I wspomniane plaże oraz jedyne zabytki na wyspie. Ale także sporo o florze i faunie, obfitości ryb i zwierząt morskich. Te pierwsze są przede wszystkim eksportowane, bo na miejscu nie ma ich przetwórstwa. Jest trochę ciekawostek na temat kultury i lokalnej muzyki, folkloru i kuchni. I jeszcze jedno, chociaż to chyba turystów specjalnie nie dotyczy: niedobór wody, który ogranicza hodowlę kóz, świń osłów i nielicznego bydła. Znajduje się w tym przewodniku również trochę informacji i ciekawostek w ramkach włamanych w tekst, ale nie uwzględnionych w żadnym spisie, natrafia się na nie przypadkiem w trakcie lektury. Plus stanowi dosyć wyczerpujący indeks. I to już prawie wszystko, co można napisać o tym przewodniku.
WYSPY ZIELONEGO PRZYLĄDKA. Przewodnik Michelina wydany w polskim tłumaczeniu Justyny Nowakowskiej przez Bezdroża. Wydawnictwo Helion, wyd. I, Gliwice 2019, str. 128, cena 22,90 zl. ISBN 978-83-283-5428-9