Najstarsza w Polsce, założona w 1993 roku, farma strusi afrykańskich jest na Kaszubach, w Garczynie, miejscowości w gminie Liniewo, powiecie Kościerzyna, woj. Pomorskim. Jest to nie tylko hodowla tych, największych obecnie na świecie ptaków – nielotów, ale także spora atrakcja turystyczna.
Współpracuje z Lokalną Organizacją Turystyczną „Serce Kaszub”, a w zakresie hodowlanym z Instytutem Genetyki i Hodowli. Odwiedzać ją można, i robi to wiele osób, w tym wycieczki szkolne oraz uczestnicy obozów harcerskich i kolonii letnich, od połowy kwietnia do końca października, po kupieniu biletu. Turyści indywidualni mogą ją zwiedzać bez ograniczeń, grupy oprowadza przewodnik.
Opowiada o strusiach i ich rodowodzie, a także właściwościach oraz pożytkach z tych ptaków. Dostarczają one cenionego, zdrowego, chociaż dosyć drogiego mięsa, a przede wszystkim jaj. O piórach, bez których trudno sobie wyobrazić stroje tancerek kabaretów, zwłaszcza francuskich i amerykańskich, szczególnie od połowy XIX do lat międzywojennych, niektórych popularnych operetek, czy współczesne pochody karnawałowe, z najsłynniejszymi pod tym względem w Brazylii, a także cenionych skórach strusi, przewodnik nie wspomina.
Widocznie nie one są artykułem sprzedawanym przez tę farmę osobno. Głównym jej „pożytkiem” są strusie jaja wykorzystywane w gastronomii i przemyśle spożywczym. Jedno, pod względem objętości „masy spożywczej” stanowi równowartość około 25 jaj kurzych. Jajecznica z trzech wystarczyła do nakarmienia, z chlebem, blisko 80-osobowej grupy warszawskich harcerzy oraz zaproszonej przez nich na obóz młodzieży ukraińskiej z opiekunami, której towarzyszyłem jako tłumacz.
Farma, którą zwiedzaliśmy, położona jest w pięknej okolicy otoczonej lasem, z dala od miejskiego zgiełku, hałasu i…powietrza. Jej właściciele rozpoczęli hodowlę od 10 młodych strusi adaptując dla nich istniejąca oborę. W ciągu już niemal ćwierćwiecza farma rozwinęła się znacznie, do hodowanych obecnie około 300 strusi w różnym wieku.
Podczas zwiedzania można zobaczyć najmłodsze, wkrótce po wylęgnięciu się w inkubatorze po ponad 40 dniach przebywania w nim. Są one początkowo karmione, do czasu aż potrafią same korzystać z dostarczonej im żywności. Żyją w osobnym pomieszczeniu, z wybiegiem. Podobnie starsze, w zależności od wieku, hodowane są w izolacji od innych.
Dojrzałość rozrodczą osiągają po 2 latach, ale „pod nóż”, na mięso, idą roczne. Przede wszystkim samce, których w hodowli nie potrzeba zbyt wielu. Ich mięso w tym wieku jest najsmaczniejsze, a strusie nie wymagają już dalszego inwestowania w ich karmienie. Do rzeźni wywożone są, oczywiście, żywe. Dojrzałe osobniki żyją na ogrodzonych wybiegach oraz w krytych, przewiewnych pomieszczeniach.
Nie ogrzewanych w zimie, gdyż strusie afrykańskie znakomicie dostosowane są zarówno do upałów panujących na „Czarnym kontynencie”, jak i mrozów do minus 40 stopni. Dożywają nawet 70 lat, a waga dorosłych wynosi od 100 do 150 kg, a wysokość od 2 do 2,8 m ! Potrafią biec z prędkością 60 km/h.
Pamiętam, jak podczas pobytu przed laty w jednej z farm strusi w okolicach Kapsztadu w RPA wsiadłem na jednego, korzystając ze specjalnego, przeznaczonego do tego miejsca. Ale nie miałem sumienia, aby na niezadowolonym z tego strusiu przejechać się, jak robili to lżejsi „jeźdźcy”. Wystarczyło mi zrobienie zdjęcia.
Samce w Garczynie, podobnie jak wszędzie, są większe od samic. Najpiękniejsze egzemplarze mają smoliście czarne lub stalowo ciemno szare upierzenie z nielicznymi jasnymi piórami na podbrzuszu. I czerwone dzioby oraz nogi. Wszystkie, także samice, są ciekawskie, wystawiają łebki na długich szyjach ponad ogrodzenia wybiegów. I trzeba uważać, gdyż twardymi dziobami chętnie „sprawdzają” czy stojący zbyt blisko człowiek nie jest czymś do zjedzenia.
Warto też wiedzieć, chociaż zwiedzającym farmę to nie grozi, bo nie mają do nich tak bliskiego dostępu, że rozzłoszczony struś potrafi kopnąć nie gorzej niż koń. W programie zwiedzania farma proponuje także dodatkowe atrakcje. Grupy zamawiające jajecznicę ze strusich jaj mogą obserwować, jak „wydobywa się” z nich zawartość.
Wiercąc wiertarką elektryczną, bo skorupa jest bardzo twarda i wytrzymuje nawet silne uderzenie, otwór w najbardziej spiczastej części jaja. Następnie przebija się wewnętrzną błonę specjalnym prętem, a następnie potrząsając jajem miesza się w nim żółtko i białko oraz wytrząsa do specjalnej misy zawartość. Z niej na gazowych patelniach robi się jajecznicę na maśle.
Dodam, że ugotowanie strusiego jaja na twardo wymaga 1,5 godziny. Po czym należy skorupę rozbić, co nie jest proste. Zaś „wydmuszki” po opróżnienia jaja na jajecznicę, często są malowane. Można je, obok innych pamiątek, kupić w kiosku będącym zarazem kasą. Pokryte są barwnymi wzorami ludowymi, czasami z tekstami w języku kaszubskim, motywami architektonicznymi itp.
Nie są to jedyne tutejsze atrakcje. Dla najmłodszych gości jest ogromna piaskownica z mnóstwem zabawek. Jest też teren do gry w piłkę dla dzieci starszych, gdyż czas pobytu na farmie ograniczony jest tylko do godzin jej otwarcia od godz. 9.00 (w niedziele i święta od 10.00) do 18.00. Jeżeli ktoś chce przebywać dłużej, nawet kilka dni, może, o ile są wolne miejsca, wynająć jeden z tutejszych domków letniskowych.
Mają one po 80 m², po 7 lóżek w dwu lub trzech pokojach w każdym. Są oczywiście łazienki z prysznicami, aneksy kuchenne, jadalnie i saloniki. W sumie sporo atrakcji, chociaż w przypadku strusiego mięsa, jak i wyrobów z nich, ceny do niskich nie należą. Na tablicach informacyjnych można przeczytać, że dzieci do lat 3 mają wstęp wolny. W wieku przedszkolnym muszą zapłacić 7 zł, bilet szkolny (6-18 lat) kosztuje 9 zł, a normalny 11 zł.
Jajecznica ze strusiego jaja, z pokazem wiercenia i przygotowania – 100 zł. W barku można również zamówić „struśburgera” z mięsa tych ptaków. A oto tutejsze ceny „strusiny”: Kiełbasa – 79 zł/kg. Szynka – 110 zł/kg, Pasztet 25 zł/kg. Smalec (waga nie podana) z przyprawami 10 zł, bez 8 zł. Mięso 99 zł/kg, jajo 60 zł.
Dodam, że z informacji umieszczonych na tablicach stojących w różnych miejscach farmy można dowiedzieć się sporo o strusiach i „pożytkach” z nich. Np. że udziec strusia to 15-18 kg mięsa z kością. Polecany jest szczególnie pieczony, podawany w sosie grzybowym lub żurawinami z gruszką. Wystarczy dla około 50 osób na organizowanych tu także imprezach okolicznościowych.
Zdjęcia autora