Na niewysokim wzgórzu u zbiegu rzek Ostrawica i Luczina we wschodniej, prawobrzeżnej części Ostrawy, zaledwie kilkanaście kilometrów od granicy z Polską, stoi zamek nazywany współcześnie Śląskoostrawskim – Slezskoostravsky hrad. Do 1919 roku zaś, podobnie jak obecna dzielnica, w przeszłości zaś samodzielne miasto Polska Ostrawa, Polskoostrawskim. Większa, zachodnia część Wielkiej Ostrawy, utworzonej w roku 1941 z połączenia Morawskiej Ostrawy nazywanej od XVI wieku w związku z licznym w niej osadnictwem niemieckich rzemieślników, Niemiecką, leży na lewym brzegu Ostrawicy i u jej ujścia do Odry.
RODOWÓD OD 1297 ROKU
Zamek w którym jestem, ma rodowód od XIII wieku. Po raz pierwszy wspomniany został w dokumentach w roku 1297. Wówczas to, 2 sierpnia, zebrała się w nim szlachta morawska i cieszyńska z cieszyńskim księciem Mieszkiem i ołomunieckim biskupem Dietrichem z Hradca, aby rozstrzygnąć spory związane z częstymi zmianami koryta granicznej rzeki Ostrawicy w rezultacie powodzi.
Bo zamek ten, jako nadgraniczny gród wzniesiony przez książąt opolskich na handlowym trakcie z Saksonii przez Opawę i Ostrawę do Cieszyna i dalej do Krakowa, miał go strzec przed sąsiednim państwem czeskim. Aż do roku 1327 obecna Śląska Ostrawa, przez ponad sześć wieków nazywana Polską, wchodziła w skład państwa polskiego.
Wówczas bowiem Księstwo Cieszyńskie włączone zostało do królestwa czeskiego. A gród przestał być twierdzą na granicy państwowej, lecz tylko na granicy między regionami, jakimi były i są Morawy oraz Śląsk.
O tym, jakie znaczenie do obronności tego zamku przykładali jego właściciele już w XIII wieku, świadczy fakt, że otoczony był on 4 – metrowej wysokości i 2,5 – metrowej grubości murami obronnymi. W czeskich źródłach znalazłem informacje o najważniejszych właścicielach tego zamku.
NEAPOLITAŃCZYCY, DUŃCZYCY, SZWEDZI…
Jak również okolicznych ziem nazywanych Państwem Polskoostrawskim. Po roku 1440 władał nim hetman wojsk husyckich Jan Čapek z Sán.
Jeden z kolejnych właścicieli, od roku 1508, Jan Sedlnicky z Chotic, hetman Księstwa Cieszyńskiego, przebudował w latach 40-tych XVI w. tutejszą twierdzę, która straciła znaczenie obronne, w zamek renesansowy.
W 1590 roku zasiadał w nim sejm krajowy rozstrzygając wiele sporów. Podczas Wojny Trzydziestoletniej (1618-1648) zamek przechodził z rąk do rąk. W 1621 r. obsadziły go wojska Neapolu.
W 1626 Duńczycy, zaś w latach 1642-1650 okupowali go, wraz z okolicznymi wsiami, Szwedzi. Ze źródeł historycznych wiadomo też, że w tamtych wiekach zamek był trzypoziomową budowlą otoczoną murami i systemem obronnym.
W XVI w. wzniesiono zachowaną do naszych czasów basztę z bramą wjazdową. Ciężkie straty, niemal do całkowitego zniszczenia tego zamku, spowodowały jednak nie wojny, lecz… górnictwo. W roku 1757 na terenie państwa polsko ostrawskiego, którym od dawna władał szlachecki ród Wilczków, odkryto w trzech miejscach węgiel kamienny.
BLASKI I CIENIE ODKRYCIA WĘGLA
Zaś w 1763 r. młynarz z Klimkowic Jan Augustyn znalazł złoża węgla w dolinie Burňa na terenie Polskiej Ostrawy. Jego wydobycie rozpoczął w 1785 cieszyński administrator miejski Martin Augustyn Jan von Kühlenz. Zapoczątkowało to późniejszą niebywałą górniczą i przemysłową karierę Ostrawy i jej regionu oraz rozwój miasta.
Ówczesny właściciel Państwa Polskoostrawskiego oraz Polskiej Ostrawy Josef Maria Kašpar hr. Wilczek również przystąpił, w roku 1787, do wydobywania węgla, stając się przemysłowcem. Wyraził też zgodę na jego wydobywanie bezpośrednio pod zamkiem. Co pociągnęło za sobą katastrofalne następstwa.
Budowle zaczęły osiadać, później wręcz zapadać się, pękać, a niektóre wręcz rozsypywać. Zamek zapadł się o 8 metrów w dół, a niektóre jego części aż o 16,5 metra. Dochody z wydobycia węgla były dla właściciela jednak ważniejsze, niż los historycznego zabytku.
Był on zresztą wzmacniany, a nawet, w latach 1895-1896, rozbudowany o budynki gospodarcze w części północnej i południowo zachodniej. Jeszcze na początku XX wieku, czytam w informacji na ścianie w jednej z sal wystawowych zamku, był on w stanie nadającym się do kompleksowej rekonstrukcji.
DEWASTACJA
Ale nie dokonano jej. W roku 1921 w 11 pomieszczeniach mieszkalnych mieszkało tu 45 osób. Były 34 pokoje, 11 kuchni, 7 biur, magazyny itp. W roku następnym, w rezultacie szkód górniczych, część zamku od strony rzeki Lucziny nie nadawała się do zamieszkania.
W 1927 r. najstarsza część zamku – dawny pałac stała już pusta i groziła zawaleniem. W 1934 r. zamieszkane były tylko 3 mieszkania.
W latach wielkiego kryzysu gospodarczego lat 30-tych XX w. zamek stał się przytuliskiem dla bezdomnych. Wstrzymanie wydobycia węgla pod zamkiem, co mogło zahamować jego rozsypywanie się, nie udało się. Właściciele jego i kopalni okazali się silniejsi. Dewastacja trwała również podczas wojny. Lewa część zamku została zburzona 17.11.1944 podczas bombardowania.
Zniszczeniu uległy wówczas również budynki w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Nie lepiej było i po wojnie, gdyż wydobycie węgla pod zamkiem przerwano dopiero w roku 1960. W 3 lata później wpisany on został na listę zabytków narodowych. Niewiele to jednak zmieniło. Gorzej, bo nielegalna „odbudowa” w latach 1979-1989 spowodowała nieodwracalne szkody w historycznych walorach tej budowli.
SKROMNIUTKIE MUZEUM
Wręcz na granicy zagłady stanął on w rezultacie późniejszych zmian własnościowych. Dopiero w roku 2001 stał się własnością miasta Ostrawy, które utworzyły w nim muzeum. Z kilkoma, dosyć zaskakującymi ekspozycjami. Do zamku wchodzi się przez XVI–wieczną wieżę bramną. Jest w niej prezentacja historii budowli w postaci plansz z tekstami i ilustracjami, a w gablotach i na ścianach eksponatami. Niestety ubogimi i przede wszystkim, jeżeli nie wyłącznie, kopiami i replikami.
Można więc obejrzeć m.in. ciężkie kajdany i średniowieczny katowski topór, narzędzia tortur, m.in. hiszpańskie buty. Ponadto jakąś żelazną maskę, chorągwie, trochę sprzętów. Parę obrazów i w trumnie nieboszczyka z gipsu ubranego w strój z XVII wieku, z rapierem. Wystawę lalek w wiejskich strojach regionalnych oraz sprzętów.
I to właściwie już wszystko. W przyległym długim budynku jest, na strychu, wystawa współczesnego malarstwa. Nie brak, oczywiście, restauracji. Ale i zabawnych ekspozycji, oryginalnie ozdobionej zamkowej kaplicy, grubo ciosanych w drewnie rzeźb, sali restauracyjno – konferencyjnej bez ścian, tarasu widokowego, estrady, a na podzamczu małego amfiteatru. I dawnych lochów.
PODZIEMNY ŚWIAT DIABŁÓW I CZAROWNIC
Wspomnianą salę, jeżeli można tak ją nazwać, wzniesiono chyba nad resztkami umocnień. Najciekawsze jest jednak to, co umieszczono w centralnie położonych na zamkowym dziedzińcu, bardzo skromnie wyglądających z zewnątrz resztkach dawnego zamku – pałacu i w jego piwnicach. Jest to ekspozycja podziemnego świata.
Diabłów i diabląt, czarownic itp., a także postaci z legend górniczych. Wszystko w wersji żartobliwej, podobnie jak teksty umieszczone przy poszczególnych grupach tematycznych w jęz yku czeskim i angielskim. Mające przyciągać zwłaszcza dzieci oraz, oczywiście, ich opiekunów. Tak np. w informacji o diable (Čert, ang. Devil) można przeczytać, że jest to postać żyjąca w piekle.
Jego typowymi znakami są rogi, kopyto i ogon. Najczęściej ubrany jest w kożuch przewiązany liną. Niekiedy ma mały rozum, ale nie należy go niedoceniać. Potrafi latać i błyskawicznie przemieszczać się z jednego miejsca na drugie. A także pluć ogniem i bardzo nie lubi się myć.
Nie ma wielu obowiązków, ale jednym z nich jest zapisywanie niegrzecznych dzieci do diabelskiej księgi. A zapiski te mają szczególne znaczenie w grudniu, gdy do domów przychodzi święty Mikołaj z Aniołem ( to, wyjaśniam, czeski zwyczaj) i decydują o tym jakie i ile przynoszą oni prezentów. I dalej w tym stylu.
ZWIEDZANIE Z XAVIEREM
W dawnych zamkowych lochach jest też ekspozycja na temat fantastycznych znalezisk i zjawisk w różnych krajach, np. mumii humanoida, arki Noego, kamiennej biblioteki znalezionej w Peru, masek indiańskich itp. – głównie w postaci ilustrowanych tablic informacyjnych. Zabawny jest, porównywany z piekłem, podziemny świat kopalń pokazany pod miasteczkiem itp.
Dla dzieci odbywają się specjalne zwiedzania zamku i tych lochów z przewodnikiem Xavierem w XVII–wiecznym stroju, pod tytułem „Otwórzcie 13. komnatę”. Jest to fragment programu organizowanego również na innych zamkach czeskich. W poszukiwaniu duchów, „białych dam”, tajemniczych postaci, legend itp.
Mających przyciągać turystów, zwłaszcza młodych i najmłodszych, urozmaicić im zwiedzanie czymś niebanalnym. W programie tym uczestniczą m.in. zamki: Kost, Loučen, Kozel, Kačina, Broumov, Dĕčin itd.
A więc przede wszystkim mniej znane i popularne. Inną wartą zobaczenia ekspozycją na Śląskoostrawskim zamku jest kaplica.
Jest to, czynna od jesieni 2008 roku, ekspozycja rzeźb w drewnie lipowym, topolowym i dębowym wykonanych przez Jana Czupryniaka.
RZEŹBY JANA CZUPRYNIAKA
Składa się ona z czterech części. Śląskoostrawskiego Betleju, czyli szopki bożonarodzeniowej typowej dla tego regionu.
Dodam, że szopki takie należą do czeskiej (oraz śląskiej i morawskiej) tradycji ludowej i rzemieślniczej od paru wieków, jest kilka wyspecjalizowanych w nich muzeów, także z eksponatami światowej klasy.
Figurki w tutejszej szopce są polichromowane, a do stajenki spieszą goście w strojach regionalnych, m.in. górnik.
Drugą ekspozycją w tej kaplicy jest „Gotycki ołtarz” przedstawiający rozwój chrześcijaństwa. Trzecią „Obrazki ludowe” – podobizny popularnych tu świętych.
Św. Barbary – patronki górników, św. Floriana – strażaków, św. Krzysztofa przenoszącego małego Jezuska – podróżnych itp.
Czwartą natomiast „Droga krzyżowa” z nowoczesnymi, a zarazem ludowymi 14 stacjami Męki Pańskiej.
W sumie są to bardzo nietypowe, a zarazem ciekawe ekspozycje. Wzbogacające skromną ofertę zamku i jego muzeum. I zasługujące, moim zdaniem, na poznanie.
Zwłaszcza, że z historycznego centrum dawnej Morawskiej Ostrawy, tj. Rynku, Starego Ratusza i kościoła św. Wojciecha i ich okolic jest tu niewiele ponad kilometr.
Będąc w Ostrawie, zwłaszcza z dziećmi, chociaż niekoniecznie i dysponując czasem, warto więc tu wpaść. Zresztą od granicy z Polską jest niespełna 20 km.
Zdjęcia autora