CYPR 2012: COŚ DLA DUCHA I DLA CIAŁA

Siarczyste mrozy i duże śniegi męczą Europę zimą 2012 roku. Dotarła ona także na Wyspę Afrodyty omywaną wodami południowo – wschodniego krańca Morza Śródziemnego. Jest najostrzejszą tu od lat.
 
Niektórzy Cypryjczycy przebąkują nawet o „zimie stulecia”. No bo czy można sobie wyobrazić, że temperatury w nocy, nawet na południowym wybrzeżu, potrafią spadać do 4–3 stopni C, oczywiście plus, a w dzień sięgać zaledwie 16 stopni?
 
Pustki nie tylko na plażach, ale i nad hotelowymi basenami. Jeżeli ktoś decyduje się na opalanie, to nie w kostiumie kąpielowym. Gości – przede wszystkim zagranicznych emerytów z Niemiec i innych „zimnych” krajów europejskich – jednak nie brakuje. We wszystkich hotelach, w których nocowaliśmy, zajętych jest co najmniej 70% miejsc. Bo cypryjska zima, nawet tak „ostra” jak tegoroczna, różni się zupełnie od tej, którą znamy w kraju. 
 
Mocne wrażenie robi widok drzew uginających się nie od śniegu, lecz dojrzałych pomarańczy, mandarynek, grejpfrutów. Są one wszędzie. Nie tylko w sadach, ale i w hotelowych ogrodach przy plażach, wzdłuż dróg i ulic, na miejskich skwerach, na zboczach gór. Podobnie kwiaty o jaskrawych barwach na krzewach i drzewach.
 
Pogoda trochę „w kratkę”: słońce, obłoki, ale czasami popada deszczyk utrudniając fotografowanie. Przydają się kurtki, chwilami nawet parasole. Uczestniczę, jako jeden z siódemki zaproszonych polskich dziennikarzy z różnych miast kraju, w pierwszym w br. wyjeździe studyjnym zorganizowanym przez CTO – Cypryjską Organizację Turystyczną.
 
W programie są bizantyjskie kościoły, stołeczna Nikozja, cypryjska kuchnia i lokalne wina oraz – co okazuje się już w trakcie podróży – hotelowe SPA. One bowiem, a nie tylko łagodna zima, najczystsze w Europie powietrze – Cypr nie ma przecież zatruwającego je przemysłu, wspaniałe zabytki i krajobrazy, pyszna kuchnia i wina oraz liczne miejsca dla relaksu, przyciągają tak licznych zagranicznych gości.
 
Niektórych nawet na 2 – 3 miesiące. Tym razem, bo nie jestem tu po raz pierwszy, naszą przewodniczką jest Polka osiadła na wyspie wraz z rodziną od 17 lat, Ewa Ioannou. Co znacznie rozszerza możliwości poznawania uwzględnionych w programie miejsc. Chociaż jest on tak wypełniony, że nie pozostawia praktycznie czasu na indywidualne wypady chociażby do centrów miast, na zakupy czy do lokalnych kafejek, aby i od tej strony poznawać życie mieszkańców.
 
Do Larnaki przylatujemy z Warszawy w środku nocy. Czekają na nas pokoje w 4* hotelu Palm Beach w nadmorskim ich pasie, około 6 km od centrum miasta. Po krótkim wypoczynku i śniadaniu zwiedzamy go. Kilkupiętrowy duży budynek główny i zespół bungalowów oddzielają od plaży baseny. Warunki do wypoczynku przez cały rok znakomite.
 
Centrum SPA, po 3 baseny dla dorosłych i dzieci, dwa korty tenisowe, 6 restauracji, 5 barów, plac zabaw i klub dla dzieci. Jest też centrum biznesu oraz sala konferencyjna na 750 osób. Nawet własna, wolnostojąca w ogrodzie kaplica. Więcej informacji o nim znaleźć można na: www.palmbeatchhotel.com. Na terenie obiektu rosną dziesiątki wysokich palm, drzew owocowych, kwitnących krzewów.
 
I sporo wypasionych, dobrze utrzymanych kotów. Z nimi spotykać się będziemy na każdym kroku. Robię wypad w najbliższe okolice. Widzę kolejne hotele i ośrodki wypoczynkowe, małe centrum handlowo – usługowe. W paru sklepach atrakcyjne wyprzedaże. Także z nimi spotykać się będziemy na każdym kroku podczas całej podróży. Pora jednak na poznawanie zabytków i innych ciekawych obiektów oraz miejsc.
 
Zaczynamy od Larnaki, miasta założonego w XII w przed naszą erą przez bohaterów Wojny Trojańskiej. Pisałem o nim w ub. roku, reportaż ten jest nadal do przeczytania na naszych stronach ( Cypr: Nad grobem biblijnego Łazarza). Dodam, że oprócz tego świętego, miasto szczyci się jeszcze szczególnie dwiema postaciami. Grekiem Kimonem, który w 450 r. p.n.e. odegrał znaczącą rolę w obronie wyspy przez Persami i Zenonem z Kition (ok. 336 – 264 r. p.n.e.) – założycielem Szkoły Stoików w Atenach.
 
W najważniejszym tutejszym kościele św. Łazarza zakończyły się już remonty, na które natrafiałem podczas poprzednich w nim pobytów. Spokojnie więc oglądam i fotografuję jego wspaniałe wnętrza, także z chóru. A w pobliżu odnowione kamieniczki, starą, nadal trochę zaniedbaną byłą dzielnicę turecką z meczetem Büyük Camii i przylegającym do niego małym muzułmańskim cmentarzem.
 
Nad morzem zaś fort, bulwar nadbrzeżny oraz wzniesiony jesienią ub. roku pomnik weneckiego Skrzydlatego Lwa św. Marka. Znakomity obiad – jednym z celów tej study tour jest, jak już wspomniałem, poznanie cypryjskiej kuchni i win – w restauracji „Zephyros” specjalizującej się w daniach rybnych i z owoców morza. Jest sobota, lokal wypełniony po brzegi, kelnerzy uwijają się jak w ukropie.
 
Bo kuchnia cypryjska to przede wszystkim niezliczone przystawki zimne i gorące, które trzeba podawać co chwilę. Tak smaczne, że nie zawsze po ich chociażby skosztowaniu, starcza już miejsca i sił na danie główne: przepyszną rybę z grilla. O winach już nie wspominając. Nie pora jednak na zbyt długą kontemplację rozkoszy dla podniebienia.
 
Musimy, bo zmrok zapada obecnie szybko, jechać na południowy zachód wyspy, do Pafos. Po drodze mijamy jedno z najważniejszych sankuariów islamu, Hale Sultan Tekke z grobem Umm Haran, ciotki proroka Mahometa. Zatrzymujemy się przy sławnej Skale Afrodyty – Petra tou Romiou – w miejscu urodzin, według legendy, tej antycznej greckiej bogini. I o niej już pisałem obszernie w ub. roku (Cypr: Pafos – Kult Afrodyty, prof. K. Michałowski i rzeźbiarz ikonostasów). O zmierzchu wygląda ona jeszcze bardziej tajemniczo niż w promieniach słonecznych gdy widziałem ją po raz pierwszy.
 
W Pafos, które staje się naszym punktem wypadowym na 2 dni, bazę mamy w 4* hotelu St. George. Położonym w miejscowości Chlorakas, dosyć daleko od centrum miasta, oddzielonym od plaży basenami i zielenią. Oprócz blisko 250 pokoi i apartamentów, są w nim 4 restauracje i tawerna, kawiarnia oraz 5 barów.
 
A także całe zaplecze relaksowo – sportowe, sale konferencyjne i teatralne, własna kaplica, oczywiście też p.w. św. Jerzego, w której można zawrzeć małżeństwo oraz – obok – urządzić wesele. Więcej szczegółów o tym hotelu na: www.stgeorge-hotel.com.
 
Kolacja – tym razem prezentacja przystawek i dań mięsnych, w niewielkiej, popularnej Oikogeniaki Taverna Hatziomorfos w wiosce Mesoyi na obrzeżach Pafos.
 
Z dobrą orkiestrą i tańcami. Szefowa kelnerów – Polka z Częstochowy, którą poznałem w tym lokalu podczas pobytu wiosną ub. roku, tym razem jest mniej optymistyczna. Zastanawia się nawet, czy po paru latach pracy na Cyprze nie wracać do kraju. I tu bowiem odczuwa się kryzys gospodarczy. Bezrobocie w ciągu roku podwoiło się, co prawda tylko do 7%, ale z zarobkami jest coraz gorzej.
 
Gości w tak popularnej tawernie nawet w piątki, soboty i niedziele jest o wiele mniej. Chociaż… podczas naszego w niej pobytu stopniowo zapełniają się chyba wszystkie miejsca. Restauratorzy, i nie tylko, liczą na wiosenno – letni napływ turystów zagranicznych. Co wobec sytuacji w nieodległych stąd Egipcie i Grecji jest niemal pewne. W Pafos i jego okolicach jest wiele zabytków i ciekawych miejsc.
 
O niektórych, jak np. Kato Pafos ze sławnymi antycznymi mozaikami podłogowymi w odkrytych ruinach willi, czy porcie, pisałem już obszerniej w ub. roku. Większość wcześniej mi nie znanych, zwłaszcza monastyr Agios Neofytos, ruiny antycznego Kourionu i park botaniczny Eleouthkia – to tematy na osobne relacje, do których wrócę.
 
Nie mogę jednak nie wspomnieć o obiekcie z „trzeciego nurtu” naszej podróży – resorcie „Latchi Panorama” i tutejszej „farmie zdrowia” oraz SPA Akamas. Znajduje się on w północno – zachodniej części wyspy, u nasady półwyspu Akamas, w pobliżu wioski Droushia oraz malowniczej wioski rybackiej Latchi. Roztacza się z niego przepiękny, panoramiczny widok na zatokę Chrysochou.
 
Niedaleko rozciąga się również Park Narodowy Akamas znajdujący się na Liście Dziedzictwa UNESCO. Rośnie w nim m.in. ponad 600 rodzajów oraz gatunków drzew i krzewów, żyje z górą 100 rodzajów ptaków i innych okazów fauny. Jest to więc wymarzone miejsce na wypoczynek, relaks leczniczy bądź punkt wypadowy na wycieczki w okolice.
 
Przypomnę, że Cypr szczyci się ponad 320 słonecznymi dniami w roku. W głównym budynku mieści się restauracja „Panorama” oraz wspomniana farma zdrowia i spa z bogatą ofertą. Od pół roku pracuje w niej jako rehabilitantka Polka – Aleksandra Lisiecka, która oprowadza nas po całym obiekcie zajmującym 21,5 tys. m. kw. Nasza rodaczka, poza zabiegami ze swojej specjalności, próbuje m.in. wprowadzić tu zupełnie nieznany na Cyprze Nordic Walking.
 
„Latchi Panorama Resort” składa się także z 18 niewielkich, 3-4 poziomowych budynków hotelowych nazywanych blokami o 98 apartamentach oraz 5 willi. W centrum tego zespołu jest basen z krystalicznie czystą wodą. W innych miejsca mniejsze baseny, także dla dzieci i tereny zabaw dla nich. Do nadmorskiej plaży około 500 metrów, ale ze sporą różnicą poziomów.
 
Z ogromnych okien restauracji „Panorama” roztacza się rozległy widok na morze i okolice. Więcej informacji o tym obiekcie na: www.betweenfiendscyprus.com i www.cyprushealthfarm.com.
 
Trasa naszej podróży prowadzi również przez pogórze gór Troodos. Odwiedzamy m.in. wioskę typu miasteczkowego Omodos – centrum winiarstwa tego regionu.
 
Zainteresowanych jej szczegółami odsyłam do mojego reportażu (Cypr: Omodos – Ikony, wino i koronki) z ub. roku. Teraz, w zimie, wygląda ona jak wymarła. Stałych mieszkańców ma bowiem niewielu, a większy ruch turystyczny zacznie się dopiero w marcu – kwietniu. Otwarty jest jednak kościół św. Krzyża z drzazgą z krzyża Jezusa w relikwiarzu.
 
A także Muzeum Winiarstwa ze starą prasą do wyciskania soku z winogron oraz licznymi zabytkowymi sprzętami i wyposażeniem. Czynne są sklepy z dużym asortymentem miejscowych win. Atrakcją stylowej tawerny „Makrynari” położonej w wyżej położonej części Omodos jest nie tylko lokalna kuchnia i wina, ale również jej właściciel. Grający na instrumencie przypominającym mandolinę oraz śpiewający.
 
Gdy dołączył do niego z gitarą jeden z uczestników study tour, Józek Przemieniecki ze Szczecina, wyszedł z tego mini koncert. Przysłuchiwali się mu z zainteresowaniem inni goście tawerny, wśród nich piątka dzieciaków. W regionie tym podejmowali nas winem również gospodarze winiarni Antoniadesa w wiosce Mandria.
 
Nocowaliśmy zaś w 5* hotelu, a ściślej resorcie, St. Raphael w Limassol (Lemesos), jednym z czterech głównych miast cypryjskich. Położonym pięknie, chociaż również dosyć daleko od centrum miasta, w pobliżu portu jachtowego. Jest on zarazem dużym centrum konferencyjnym ze znakomitym zapleczem.
 
M.in. salami konferencyjnymi – największą na 525 miejsc, terenem sportowym, spa, własną kaplicą w której podobnie jak w już opisanych dużych hotelach można zawrzeć związek małżeński i tuż obok urządzić wesele itp. Więcej o tym resorcie na: www.raphael.com.cy.
 
W ostatnim pełnym dniu pobytu na Wyspie Afrodyty odwiedziliśmy jej podzieloną na dwie części – północną od 1974 roku okupują wojska tureckie – stolicę Nikozję. A w niej Starówkę, katedrę ortodoksyjną św. Jana Teologa oraz Muzeum Bizantyjskie. Ale to także temat na osobną relację. Obiad z narodowymi potrawami souvlaki i sheftalia był w słynącej z ich przyrządzania, podobno najlepszej pod tym względem nie tylko w mieście ale i kraju, tawernie „Leventis”.
 
Zdążyliśmy jeszcze popołudniu pojechać w region bizantyjskich kościołów na północnych zboczach gór Troodos. Ale fatalna pogoda – mgła czy niski pułap chmur, trudno było się zorientować – na wysokości około 1000 metrów pozwoliła na odwiedzenie przed zapadnięciem zmroku tylko stojącego w pobliżu starej górskiej wioski Kakopetria niewielkiego kościoła św. Mikołaja Od Dachów (Agios Nikolaos tis Steyis) z listy UNESCO.
 
Wypełnionego starymi freskami, które w ub. roku udało mi się sfotografować. Obecnie jest to absolutnie zabronione. Jedna z części tej świątyni jest w rewaloryzacji. Na zakończenie podróży studyjnej mieliśmy jeszcze jedną atrakcję.
 
Wieczór i parę godzin przed nocnym lotem do kraju w dosyć niezwykłym, kameralnym hotelu „Library” w wiosce Kalavasos.
 
Znajduje się w nim przytulny salon – biblioteka z bogatym księgozbiorem i płytoteką, wygodnymi fotelami, kominkiem, nastrojową muzyką. W sali, a raczej pokoju – restauracji duży wybór kolejnych specjałów cypryjskiej kuchni i piwniczek. Do dyspozycji gości jest kilka luksusowych pokoi hotelowych mających zamiast numerów nazwiska sławnych pisarzy greckich i światowych, w cenie noclegu również sauna. Ponadto już dodatkowo płatne kilkanaście różnych zabiegów w spa i wellness. Więcej o nim na www:libraryhotelcyprus.com.
 
Była to bardzo udana, mimo kapryśnej pogody, podróż studyjna. Z mnóstwem ciekawych zabytków, obiektów, wachlarzem potraw i win kuchni cypryjskiej oraz innych atrakcji. Potwierdziła znany fakt, że Wyspa Afrodyty interesująca jest i warta odwiedzenia o każdej porze roku. Nawet podczas obecnej, uważanej na niej za ostrą, zimy.
 
Oferta ciekawego, aktywnego spędzania czasu oraz zabiegów kosmetyczno – zdrowotnych, jest na niej bowiem ogromna. O niektórych hotelach – a jest ich mnóstwo – oraz walorach cypryjskiej kuchni i win już pisałem. Zaś o najciekawszych nowo poznanych, lub dawno niewidzianych tutejszych miastach, zabytkach i miejscach napiszę wkrótce.
 
Oczywiście ci, którzy myślą o przyjeździe na Cypr przede wszystkim po słońce i na plaże ciepłego Morza Śródziemnego, muszą poczekać przynajmniej do kwietnia. Pora jednak już obecnie o tym pomyśleć.
 
Jest to – co warto podkreślić – kraj nie tylko bardzo gościnny ale i bezpieczny. I chociaż dla nas nie tani, zapewnia standard wypoczynku adekwatny do ceny. A to dla wielu naszych zamożniejszych rodaków liczy się coraz bardziej.
 
Zdjęcia autora.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top