
Niektórzy Cypryjczycy przebąkują nawet o „zimie stulecia”. No bo czy można sobie wyobrazić, że temperatury w nocy, nawet na południowym wybrzeżu, potrafią spadać do 4–3 stopni C, oczywiście plus, a w dzień sięgać zaledwie 16 stopni?
Pustki nie tylko na plażach, ale i nad hotelowymi basenami. Jeżeli ktoś decyduje się na opalanie, to nie w kostiumie kąpielowym. Gości – przede wszystkim zagranicznych emerytów z Niemiec i innych „zimnych” krajów europejskich – jednak nie brakuje. We wszystkich hotelach, w których nocowaliśmy, zajętych jest co najmniej 70% miejsc. Bo cypryjska zima, nawet tak „ostra” jak tegoroczna, różni się zupełnie od tej, którą znamy w kraju.

Pogoda trochę „w kratkę”: słońce, obłoki, ale czasami popada deszczyk utrudniając fotografowanie. Przydają się kurtki, chwilami nawet parasole. Uczestniczę, jako jeden z siódemki zaproszonych polskich dziennikarzy z różnych miast kraju, w pierwszym w br. wyjeździe studyjnym zorganizowanym przez CTO – Cypryjską Organizację Turystyczną.
W programie są bizantyjskie kościoły, stołeczna Nikozja, cypryjska kuchnia i lokalne wina oraz – co okazuje się już w trakcie podróży – hotelowe SPA. One bowiem, a nie tylko łagodna zima, najczystsze w Europie powietrze – Cypr nie ma przecież zatruwającego je przemysłu, wspaniałe zabytki i krajobrazy, pyszna kuchnia i wina oraz liczne miejsca dla relaksu, przyciągają tak licznych zagranicznych gości.

Do Larnaki przylatujemy z Warszawy w środku nocy. Czekają na nas pokoje w 4* hotelu Palm Beach w nadmorskim ich pasie, około 6 km od centrum miasta. Po krótkim wypoczynku i śniadaniu zwiedzamy go. Kilkupiętrowy duży budynek główny i zespół bungalowów oddzielają od plaży baseny. Warunki do wypoczynku przez cały rok znakomite.

I sporo wypasionych, dobrze utrzymanych kotów. Z nimi spotykać się będziemy na każdym kroku. Robię wypad w najbliższe okolice. Widzę kolejne hotele i ośrodki wypoczynkowe, małe centrum handlowo – usługowe. W paru sklepach atrakcyjne wyprzedaże. Także z nimi spotykać się będziemy na każdym kroku podczas całej podróży. Pora jednak na poznawanie zabytków i innych ciekawych obiektów oraz miejsc.

W najważniejszym tutejszym kościele św. Łazarza zakończyły się już remonty, na które natrafiałem podczas poprzednich w nim pobytów. Spokojnie więc oglądam i fotografuję jego wspaniałe wnętrza, także z chóru. A w pobliżu odnowione kamieniczki, starą, nadal trochę zaniedbaną byłą dzielnicę turecką z meczetem Büyük Camii i przylegającym do niego małym muzułmańskim cmentarzem.

Bo kuchnia cypryjska to przede wszystkim niezliczone przystawki zimne i gorące, które trzeba podawać co chwilę. Tak smaczne, że nie zawsze po ich chociażby skosztowaniu, starcza już miejsca i sił na danie główne: przepyszną rybę z grilla. O winach już nie wspominając. Nie pora jednak na zbyt długą kontemplację rozkoszy dla podniebienia.

W Pafos, które staje się naszym punktem wypadowym na 2 dni, bazę mamy w 4* hotelu St. George. Położonym w miejscowości Chlorakas, dosyć daleko od centrum miasta, oddzielonym od plaży basenami i zielenią. Oprócz blisko 250 pokoi i apartamentów, są w nim 4 restauracje i tawerna, kawiarnia oraz 5 barów.

Kolacja – tym razem prezentacja przystawek i dań mięsnych, w niewielkiej, popularnej Oikogeniaki Taverna Hatziomorfos w wiosce Mesoyi na obrzeżach Pafos.
Z dobrą orkiestrą i tańcami. Szefowa kelnerów – Polka z Częstochowy, którą poznałem w tym lokalu podczas pobytu wiosną ub. roku, tym razem jest mniej optymistyczna. Zastanawia się nawet, czy po paru latach pracy na Cyprze nie wracać do kraju. I tu bowiem odczuwa się kryzys gospodarczy. Bezrobocie w ciągu roku podwoiło się, co prawda tylko do 7%, ale z zarobkami jest coraz gorzej.

O niektórych, jak np. Kato Pafos ze sławnymi antycznymi mozaikami podłogowymi w odkrytych ruinach willi, czy porcie, pisałem już obszerniej w ub. roku. Większość wcześniej mi nie znanych, zwłaszcza monastyr Agios Neofytos, ruiny antycznego Kourionu i park botaniczny Eleouthkia – to tematy na osobne relacje, do których wrócę.

Niedaleko rozciąga się również Park Narodowy Akamas znajdujący się na Liście Dziedzictwa UNESCO. Rośnie w nim m.in. ponad 600 rodzajów oraz gatunków drzew i krzewów, żyje z górą 100 rodzajów ptaków i innych okazów fauny. Jest to więc wymarzone miejsce na wypoczynek, relaks leczniczy bądź punkt wypadowy na wycieczki w okolice.

„Latchi Panorama Resort” składa się także z 18 niewielkich, 3-4 poziomowych budynków hotelowych nazywanych blokami o 98 apartamentach oraz 5 willi. W centrum tego zespołu jest basen z krystalicznie czystą wodą. W innych miejsca mniejsze baseny, także dla dzieci i tereny zabaw dla nich. Do nadmorskiej plaży około 500 metrów, ale ze sporą różnicą poziomów.

Trasa naszej podróży prowadzi również przez pogórze gór Troodos. Odwiedzamy m.in. wioskę typu miasteczkowego Omodos – centrum winiarstwa tego regionu.
Zainteresowanych jej szczegółami odsyłam do mojego reportażu (Cypr: Omodos – Ikony, wino i koronki) z ub. roku. Teraz, w zimie, wygląda ona jak wymarła. Stałych mieszkańców ma bowiem niewielu, a większy ruch turystyczny zacznie się dopiero w marcu – kwietniu. Otwarty jest jednak kościół św. Krzyża z drzazgą z krzyża Jezusa w relikwiarzu.

Gdy dołączył do niego z gitarą jeden z uczestników study tour, Józek Przemieniecki ze Szczecina, wyszedł z tego mini koncert. Przysłuchiwali się mu z zainteresowaniem inni goście tawerny, wśród nich piątka dzieciaków. W regionie tym podejmowali nas winem również gospodarze winiarni Antoniadesa w wiosce Mandria.

M.in. salami konferencyjnymi – największą na 525 miejsc, terenem sportowym, spa, własną kaplicą w której podobnie jak w już opisanych dużych hotelach można zawrzeć związek małżeński i tuż obok urządzić wesele itp. Więcej o tym resorcie na: www.raphael.com.cy.

Zdążyliśmy jeszcze popołudniu pojechać w region bizantyjskich kościołów na północnych zboczach gór Troodos. Ale fatalna pogoda – mgła czy niski pułap chmur, trudno było się zorientować – na wysokości około 1000 metrów pozwoliła na odwiedzenie przed zapadnięciem zmroku tylko stojącego w pobliżu starej górskiej wioski Kakopetria niewielkiego kościoła św. Mikołaja Od Dachów (Agios Nikolaos tis Steyis) z listy UNESCO.

Wieczór i parę godzin przed nocnym lotem do kraju w dosyć niezwykłym, kameralnym hotelu „Library” w wiosce Kalavasos.
Znajduje się w nim przytulny salon – biblioteka z bogatym księgozbiorem i płytoteką, wygodnymi fotelami, kominkiem, nastrojową muzyką. W sali, a raczej pokoju – restauracji duży wybór kolejnych specjałów cypryjskiej kuchni i piwniczek. Do dyspozycji gości jest kilka luksusowych pokoi hotelowych mających zamiast numerów nazwiska sławnych pisarzy greckich i światowych, w cenie noclegu również sauna. Ponadto już dodatkowo płatne kilkanaście różnych zabiegów w spa i wellness. Więcej o nim na www:libraryhotelcyprus.com.

Oferta ciekawego, aktywnego spędzania czasu oraz zabiegów kosmetyczno – zdrowotnych, jest na niej bowiem ogromna. O niektórych hotelach – a jest ich mnóstwo – oraz walorach cypryjskiej kuchni i win już pisałem. Zaś o najciekawszych nowo poznanych, lub dawno niewidzianych tutejszych miastach, zabytkach i miejscach napiszę wkrótce.

Jest to – co warto podkreślić – kraj nie tylko bardzo gościnny ale i bezpieczny. I chociaż dla nas nie tani, zapewnia standard wypoczynku adekwatny do ceny. A to dla wielu naszych zamożniejszych rodaków liczy się coraz bardziej.
Zdjęcia autora.