BUŁGARIA: RAWADINOWO – ZAMEK „ZAKOCHANY W WIETRZE”

Bułgaria swoją państwowość liczy od roku 681, w którym powstało pierwsze Państwo Bułgarskie na ziemiach zasiedlonych wówczas przez plemiona słowiańskie, podbite w 680 r. przez Protobułgarów pod wodzą Asparucha. Jego pierwszym władcą, ochrzczonym w obrządku bizantyjskim, został chan Borys jako książę Michał I.

 

    Z kilkudziesięciu wieków historii tych ziem, bo przecież przed Słowianami i Protobułgarami żyli tu ludzie, jeżeli nie od epoki kamiennej, to na pewno od chalkolitu, okresu między nią i epoką brązu, a później przybysze, od IV tysiąclecia p.n.e.: plemiona koczownicze z Azji Środkowej.

    Z najważniejszymi Trakami oraz osadnicy greccy, rządzili zaś Rzymianie i Bizancjum, zachowało się sporo zabytków antycznych. Z dawnych czasów chrześcijańskich liczne świątynie i klasztory, w ogromnej większości współcześnie już bez mnichów.

 

OD 26 LAT

 

    Ale ani jeden zamek, twierdza czy forteca, tak charakterystyczne dla innych regionów Europy. Być może pragnąc wynagrodzić rodakom ten brak, ale raczej chyba realizując swoje dziecięce fantazje, pewien bardzo zamożny człowiek od 26 lat buduje w Bułgarii własny zamek.

    Nazwał go „Zakochany w wietrze”, powstaje on na co najmniej kilkunastu, a może kilkudziesięciohektarowej działce we wsi Rawadinowo, położonej ze znanych miejscowości stosunkowo najbliżej, 35 km, od portowego miasta Burgas. Trafiliśmy tu, grupa polskich dziennikarzy zaproszonych przez bułgarskie Ministerstwo Turystyki na study tour wzdłuż czarnomorskiego wybrzeża, trochę przypadkowo.

    Nasz bułgarski przewodnik Kirił, znający nie tylko dobrze język polski, ale również nasz kraj i jego historię, bo pracował w Warszawie w przedstawicielstwie linii lotniczych swojego kraju, a wielokrotnie także na targach turystycznych w jego stoiskach, wygospodarował trochę czasu, aby po drodze zboczyć nieco z trasy.

    I pokazać nam coś dosyć niezwykłego. To bardzo neutralne określenie zespołu obiektów nazywanych tu Zamkiem. Ludzie, zwłaszcza Europejczycy, przyzwyczajeni są zresztą do różnych architektonicznych dziwactw.

 

NIEKTÓRE ARCHITEKTONICZNE DZIWACTWA AKCEPTOWANO

 

    Z których przynajmniej kilka, że wspomnę budowany nadal, od 1882 roku (!) w Barcelonie w Hiszpanii kościół Sagrada Familia według pomysłu Antonio Gaudiego, czy będący realizacją królewskich fantazji zamek Neuschwanstein bawarskiego Ludwika II Wittelsbacha, budowany od 1869 r i ukończony po jego śmierci, uzyskały później nobilitację i bardzo wysoką pozycję na liście obiektów odwiedzanych przez turystów.

    Podobnie jak – cofnę się w czasie o kilka wieków – Sobór Wasyla Błogosławionego na placu Czerwonym w Moskwie, będący w rzeczywistości zlepkiem 9 cerkwi i dzwonnicy zbudowanych w różnych okresach.

    Dziwactw architektonicznych, także w postaci wznoszonych współcześnie, zamków lub budowli zamkopodobnych, nie mówiąc już o sakralnych, nie brak i w Polsce. Też budzących, niekiedy niezdrowe, emocje. Ale i zainteresowanie. Tak jest również w przypadku bułgarskiego Zamku, w którym jesteśmy.

    Można go określać jako dziwactwo, którym dla mnie jest niewątpliwie, czy ostrzej, jako spełnienie koszmarnego snu pijanego władcy. Chce go jednak oglądać, i płacić za to dosyć słono, coraz więcej ludzi. A budowany w pobliżu, w „disneowskim” stylu, Aquapark „Neptun” zainteresowanie to na pewno zwiększy.

 

CO TU URZĄDZIĆ?

 

    Zamek budowany od 26 lat za ogromne pieniądze, bo nie ma tu żadnej „lipy”, makiet czy plastyku, ale solidne materiały budowlane i dyskusyjne, ale konkretne prace architektów, rzeźbiarz i innych wykonawców, nadal nie jest ukończony. Zużyto już 20 tys. ton kamienia – wapienia marmurowego, wydobywanego z wnętrza góry Szrandża.

    Na ukończenie czekają przede wszystkim wnętrza głównej budowli, od której ten zespół wziął nazwę. Kilkupiętrowej, z oknami także na stromym dachu oraz pięcioma asymetrycznymi wieżami. Podobno zarówno właściciel, jak i władze zastanawiają się, na co go przeznaczyć. Bo na rodową siedzibę raczej nie nadaje się.

    Muzeum, hotel, czy centrum kongresowo – konferencyjne? Chyba za daleko od Burgas. Z tablic informacyjnych obok sklepiku z pamiątkami na dziedzińcu przed wejściem do ogrodów wynika, że czynne są nim już dwa muzea: Antycznych map i Porcelany. Ale nie mam czasu na ich zwiedzanie. Co będzie jeszcze?

    Może, gdy otwarty zostanie wspomniany Aquapark „Neptun”, a znajdą się chętni, aby przyjeżdżać do niego nie tylko na kilka godzin, jednak hotel? Do Zamku wchodzi się przez średniowieczną w stylu bramę z dwiema wysokimi, kamiennymi wieżami. Trochę przypominającymi gotyckie Pragi, ale z wyraźnym przechyłem w stronę fantastyki.

 

RYCERZE, POMNKI I RZEŹBY

 

    Gości wita, pomimo upału, rycerz w koronie, zbroi, z mieczem i w stroju z jerozolimskim krzyżem na piersiach. Pod ścianą bramy stoi kilka manekinów rycerzy, ale też w kutej zbroi. Na wspomnianym pierwszym dziedzińcu prowadzącym także do ogrodu, stoi, na wysokim wykutym w skale postumencie, biała, chyba marmurowa, postać rycerza.

    W innym miejscu, wśród zieleni, której jest tu mnóstwo i różnorodnej, widzę inną rzeźbę. Też chyba w białym marmurze, bo na gips, czy tworzywa sztuczne, nie ma tu miejsca.

    Sądząc po kołczanie na strzały i skrzydłach, Amora obejmującego, z wzajemnością, piękną wybrankę. Oczywiście niemal naturalnej wielkości.

    Na skale, której para ta stanowi zwieńczenie, widzę tablicę z wymyślonym herbem w stylu rycerskim i nazwą zamku: „Wljuben w wiatyra”, czyli „Zakochany w wietrze”. Poniżej, na czerwonym tle złotymi literami znajduje się jakaś, dosyć obszerna informacja też po bułgarsku, ale pisana jak gdyby wypukłymi kropkami w stylu pisma Brailla.

    Nie mam czasu na jej odczytywanie, fotografuję, ale później na zdjęciu też okazuje się nieczytelna. Różnych rzeźb i pomników jest tu więcej, w kilku miejscach. Przede wszystkim są to postacie ludzkie oraz kamienne smoki i dziwaczne stwory.

 

OGRODY, JEZIORKO I FONTANNY

 

    W ogrodowej bramie, a także po jej wewnętrznej stronie, stoją kolejni rycerze w kutej zbroi. Widzę jak gdyby piwnice średniowiecznego zamku z kamiennymi stropami i jakąś ekspozycją. Przechodzę na otwarty placyk, w rodzaju rzymskiego forum, z rzeźbami, ale i budynkami dookoła.

    M.in długim, krytym półokrągłym dachem budynkiem o otwartych ścianach, przypominającym oranżerię. W każdym przypadku jest tu więcej fantazji, niż realizmu. Ciekawy jest ogród. Z jeziorkiem, z drugiego brzegu którego, roztacza się najładniejsza panorama zamku.

    Ale także kanałami z mostkami nad nimi. I kolejnymi rzeźbami oraz budowlami. Dużą, kamienną fontanną, mnie kojarzącą się ze słynną Di Trevi w Rzymie, ale też bardzo odbiegającą od oryginału. Wśród zieleni pasą się na łące, „wyrzeźbione” z krzewów, stadko słoni i samotny rumak.

    Z przejścia do drugiej części terenu zamku – inne szczegóły pomijam – widzę budowany park rozrywki „Neptun”. Z budowlami nie mniej dziwacznymi. Ale w nieco wyżej położonej części terenu zamkowego stoi też, stylizowana na starą bułgarską czy grecką, kamienna cerkiewka z ładnie wyposażonym wnętrzem.

 

CERKIEWKA JAK PRAWDZIWY ZABYTEK

 

    Pięknie rzeźbionymi w drewnie i bogato złoconymi „carskimi wrotami”, jak w zabytkowych ortodoksyjnych świątyniach. Jeszcze bardziej zdobionym, dużym tronem biskupim. Niezliczonymi, w kilku rzędach aż do stropu, ikonami też w rzeźbionych w drewnie i złoconych ramach.

    Sprzętami w podobnym stylu, żyrandolem i świecznikami na ścianach. Całość najbardziej chyba w tym zamkowym kompleksie zbliżona do realnych oryginałów, które można oglądać w bułgarskich świątyniach. Mury i cerkiewna wieża porośnięte są bluszczem. Przed świątynią jest sporej wielkości, porośnięty zielenią placyk. Obok stoi też niewielka kaplica z kopułą przypominająca kształtem europejski Renesans.

    Jest duża fontanna z rzeźbami kobiet naturalnej wielkości w centrum, na skalistym postumencie i otoczona kamienną balustradą, ale zbudowaną jak gdyby z wulkanicznych skał. Stoją kolejne rzeźby postaci ludzkich, głównie kobiet, podobnie trochę nadnaturalnej wielkości.

    W zamkowym ogrodzie znaleźć można sporo innych ciekawostek i uroczych miejsc, zachęcających do wypoczynku na którejś z ławeczek. W sumie cały ten kompleks architektoniczny, po dokładniejszym obejrzeniu go, robi o wiele sympatyczniejsze wrażenie, niż po stanięciu przed wieżami jego bramy.

 Zdjęcia autora

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top