GOŚCIE GLOBTROTERA: GRUZIŃSKIE WINA – 8 TYSIĘCY LAT TRADYCJI

Pięknym akcentem zakończył się tegoroczny cykl spotkań „Goście Globtrotera”. Bohaterem ostatniego w 2012 roku był młody pasjonat tych win Michał Mychajliw i jego współpracownicy. Ukrainiec z urodzenia – jak się przedstawił, Polak z wyboru i rodziny: żony i trzech córeczek oraz Gruzin z sympatii do tego narodu, jego kultury, tradycji oraz win. To ostatnie potwierdził nawet występując w gruzińskim stroju narodowym. Prezes zarządu spółki Georgia Wine Center w Warszawie oraz współwłaściciel restauracji gruzińskiej „Kindzmarauli” i ukraińskiej „Kozaczok” w warszawskim Wilanowie oraz małej, 1,5 hektarowej winnicy w Kachetii w Gruzji.
 
„Saero”, „Saperavi”, „Mukuzani”, „Kindzmarauli”, „Pirosmani”, „Kakhetian Royal” – nazwy tych, podobnie jak innych gatunków gruzińskich win niewiele jeszcze mówią polskim amatorom win. Nieobecnych do niedawna na naszym rynku, gdyż niemal wszystkie które Gruzini produkowali na sprzedaż – sporo ich wytwarza się również na własny użytek – kupowała Rosja i chciała jeszcze więcej.
 
Napicie się więc gruzińskiego wina wymagało albo pobytu w którymś z tych krajów, albo przywiezienia go stamtąd jako upominku. Ostatnio pojawiają się jednak one także w naszych sklepach i restauracjach. Co zawdzięczamy… wojnie rosyjsko – gruzińskiej w 2008 roku oraz wprowadzonemu po niej przez władze Federacji Rosyjskiej embarga na import gruzińskich towarów, w tym win.
 
Ze stratą, oczywiście, dla ich amatorów i wielbicieli w tamtym kraju. Ale to już nie nasz problem. Gruzja, a konkretnie jej region Kachetia – przypomniał nasz gość – jest światową kolebką wina. I ma w dziedzinie uprawy winorośli i wytwarzania z jej gron tego boskiego napoju 8 tysięcy lat tradycji. Tak! Osiem tysięcy. Udowodniły to ponad wszelką wątpliwość badania DNA gron oraz wykopaliska amfor.
 
Od pana Michała dowiedzieliśmy się sporo o historii, produkcji oraz współczesności tych win. Zafascynował się nimi w wieku 18 lat, w kawiarni w rodzinnym Lwowie i postanowił zająć nimi. Korzystał z pomocy specjalistów oraz gruzińskich przyjaciół. A każdy kto był w Kraju Kartlów, bo tak przecież nazywają swoją ojczyznę sami Gruzini, wie jacy są oni gościnni i życzliwi obcym.
 
Przybywającym oczywiście, dodam, z sercem i przyjaźnią. My, Polacy, mamy tam zresztą specjalny status ciesząc się, odwzajemnianą, sympatią. Podczas spotkania obejrzeliśmy krótkie filmy. Jeden prezentował cały proces produkcji wina od sadzenia nowych winorośli, poprzez ich uprawę i zbiory gron, po wytwarzanie z nich i butelkowanie napojów.
 
Film ten nakręcono w mikrorejonie Kindzmarauli, w liczącej 435 ha, jednej z pięciu największych winnic i wytwórni win w Gruzji – Kindzmaraulis Marani. I drugi, krótszy opowiadający o małej winnicy naszego gościa, ale także o tradycyjnych metodach wytwarzania win. Bo tym najbardziej pasjonuje się Michał Mychajliw.
 
W Gruzji, usłyszeliśmy od niego, na przestrzeni wieków wyhodowano ponad 500 gatunków i odmian winorośli. Do produkcji wina, zwłaszcza na dużą skalę, używanych jest tylko kilka. Ale Gruzini starają się zachować całe to bogactwo odmian. Zaś nasz gość produkować je w taki sposób, jak robiono to przed tysiącleciami.
 
A więc ręcznie, co oznacza 10–krotnie większy wkład pracy, ale i uzyskiwanie wybornego napoju. Pierwsze butelki tak wytworzonego w 2011 roku trafią do Polski dopiero za kilka miesięcy, bo wino jeszcze dojrzewa. Wielkość produkcji z tej małej winnicy jest skromna. Zaledwie 18 tys. butelek sześciu rodzajów win. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że najtrudniej wyprodukować jest wino naturalnie półsłodkie.
 
A więc zatrzymujące odpowiedni procent cukru w procesie fermentacji. Niezbędne do tego są grona zawierające 26% procent cukru. Ani więcej, ani mniej. Sprawdza się to specjalnym urządzeniem i gdy wykaże ono, że w gronach jest optymalna zawartość cukru, trzeba je natychmiast zrywać, gdyż nawet deszcz może ją zmienić.
 
Sposób produkcji – oprócz opisanego ręcznego, wina gruzińskie wytwarza się przede wszystkim metodami przemysłowymi przy pomocy urządzeń i aparatury zachodniej, głównie włoskiej – ma oczywiście wpływ na cenę. Najtańsze z nich dostępne są w Polsce w granicach 18 – 25 zł. za butelkę, w średniej cenie 35 – 40 zł. Ale produkowane są również wina kosztujące po kilkaset i więcej…euro.
 
Jeżeli chodzi o gruzińskie wina sprzedawane w Polsce, która obecnie jest dla nich trzecim pod względem wielkości zagranicznym rynkiem zbytu po Ukrainie i Kazachstanie, ich znawcy i amatorzy uważają, że ceny te są przystępne w stosunku do jakości tych win. Sprowadza je m.in. wspomniana już spółka – firma Georgian Wine Center (więcej o niej i jej ofercie znaleźć można na: www.georgianwine.pl), której prezesuje nasz gość.
 
Jak już wspomniałem, jest on również współwłaścicielem gruzińskiej i ukraińskiej restauracji w Warszawie przy ul. Wiertniczej 143 (www.kindzmarauli.pl), w których oryginalne dania z tych krajów przygotowywane są przez szefów kuchni: Eugenię Mychajliw, Galinę Siczyokno i Nugzara Sabanadze. Spotkanie zakończyło się, oczywiście, degustacją gruzińskich win i przekąsek przygotowanych w tej restauracji.
 
Z serwowanych win najbardziej uczestnikom spotkania smakowały czerwone wytrawne „Saperavi” i „Kindzmarauli Marani”, ale również białe, zwłaszcza „Muscat” z 2007 roku. Nie obyło się bez gruzińskich toastów. Bardzo miłym momentem był zbiorowy toast przekazany telefonicznie gruzińskiemu nauczycielowi naszego gościa sztuki uprawy winorośli i produkcji wina.
 
Zdjęcia autora

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top