CHORWACJA: #Sladami historii – KRÓLOWA PUSTYNI I MIEJSCE NARODZIN CESARZA DIOKLECJANA

Postać Gertrude Bell pojawiła się w mojej codzienności zupełnie niespodziewanie. Zafascynowała mnie historia kobiety, która pod koniec XIX wieku samotnie przemierzała pustynie Bliskiego Wschodu. Jej niezwykłe życie było dosłownie jak gotowy scenariusz filmu.

 

Brytyjka, podróżniczka, pisarka, archeolog, badacz, kartograf i oficer polityczny. Była na początku XX wieku jedną z najpotężniejszych kobiet w Imperium Brytyjskim, ale została przeoczona w większości pisanej historii tego okresu. Jej przyjaciółmi byli między innymi szejkowie z Bliskiego Wschodu, Winston Churchill czy Lawrence z Arabii.

Historia jej życia jest tak niezwykła, że trafiła do Rejestru Pamięci Świata UNESCO. Jak wielkie zatem było moje zdziwienie, gdy pewnego upalnego ranka zadzwoniła do mnie kustosz Muzeum Archeologicznego w Salonie z informacją, że w starych księgach z wpisami odwiedzających odnalazła jej rękopis. To było niezwykłe!

Gertrude Bell w Salonie! Z jej listów wiemy, że w 1910 roku zdecydowała się przyjechać do Dalmacji. Odwiedziła Split, ruiny Salony, gdzie spędziła dużo czasu z jednym z najważniejszych chorwackich archeologów, księdzem Frane Buliciem, a także Szybenik, Trogir, Zadar i Pulę. Zostawiła nam nie tylko fantastyczne fragmenty listów, ale i piękne zdjęcia z początku XX wieku.

Wróćmy jednak do Salony i jej związków z Dioklecjanem. Historia samego miasta jest fascynująca. Według greckiego historyka Strabona, była pierwotnie nadbrzeżną twierdzą i portem ilirskich Delmatów, którzy według ostatnich wykopalisk archeologicznych, mieli swoją warownię na zboczach góry Kozjak.

Salona rozwijała się przy ujściu rzeki Jadro do morza, w pobliżu Tragurium i Epetium, miast, które w III wieku przed naszą erą wybudowali Grecy z Issy . Z czasem stała się rzymską stolicą Dalmacji. Miastem kosmopolitycznym i bardzo dużym jak na swoje czasy, bo liczącym około 60 tysięcy mieszkańców.

Jednymi z nich byli rodzice Dioklesa, którego historia zapamiętała jako cesarza Dioklecjana. Ojciec przyszłego cesarza był najprawdopodobniej ubogim skrybą, a o matce niestety nic nie wiadomo. Dzięki służbie wojskowej i talentom przywódczym Diokles został po śmierci cesarza Numeriana jego następcą.

Wybrali go spośród siebie jego koledzy żołnierze. Historia zapamięta go nie tylko jako jedynego cesarza, który dobrowolnie abdykował, wielkiego reformatora, który przywrócił cesarstwu pokój, ale i jako prześladowcę chrześcijan. W pałacu wybudowanym na wybrzeżu morza Adriatyckiego spędził 12 lat emerytury, w trakcie której, jak napisała Bell „widział jak Konstantyn odwrócił politykę całego swojego panowania, przyjmując chrześcijaństwo” .

To za rządów Dioklecjana Salona otrzymała honorowy tytuł Valeria od przydomka cesarza. Ludzie przybywający do miasta z różnych stron świata nie tylko przynosili swoje zwyczaje, ale i wierzenia. Oprócz oficjalnej religii Rzymu wyznawano tu różne orientalne kulty. Była też wspólnota żydowska, a od III wieku również wspólnota chrześcijańska.

Miasto rozwijało się. Miało swój port, amfiteatr i wodę pitną dostarczaną akweduktem bezpośrednio ze źródła rzeki Jadro. Budowano wiele obiektów mieszkalnych i sakralnych. Z czasem znaczenie miasta zmalało, a w VII wieku zostało napadnięte i zniszczone przez Awarów. Ludność uciekła do opustoszałego już wtedy pałacu cesarza Dioklecjana, w którego murach założyła dzisiejsze miasto Split.

Salonę od zapomnienia uratował wspomniany już ksiądz Frane Bulić. Jako wykształcony w Wiedniu dyplomowany archeolog odpowiadał za nadzór kuratorski nad pomnikami historycznymi w całej Dalmacji. To jemu zawdzięczamy wiele znaczących odkryć na terenie Salony (bazylika Manastrine czy groby świętych kościoła katolickiego), ale również wielu innych, jak na przykład sarkofag królowej Jeleny, który odkrył rodowód chorwackich królów.

To właśnie dzięki niemu możemy dzisiaj podziwiać wykopaliska archeologiczne pokazujące rozmach i rozkosz tego niezwykłego miasta. Salona nie przestaje jednak zadziwiać. Co chwilę można przeczytać w mediach, że odkryto jakiś fenomenalny kawałek historii miasta dosłownie po wbiciu łopaty.

Dzięki trwającym badaniom archeologicznym wiemy już na pewno, że była terytorialnie większa niż zakładano, o czym świadczą odkryte niedawno nowe fragmenty murów obronnych miasta. Była też bardzo bogata, co potwierdzają różne artefakty odkryte na miejscu. Najnowszym znaleziskiem jest odkryta we wschodniej części miasta luksusowa willa z doskonale zachowanymi mozaikami.

Jedna z nich przedstawia pawia, symbol chrześcijan, kolejna kantaros, czyli naczynie do picia symbolizujące źródło życia. Można zobaczyć też motywy kwiatowe, które znajdują się w miejscu, gdzie zlokalizowany jest specjalny system grzewczy podobny do tego instalowanego w termach rzymskich. Gdy już odwiedzicie Salonę, to z pewnością uświadomicie sobie, że spacerujecie po ulicach miasta, po których ludzie chodzili już ponad 2000 lat temu!

Dla mnie za każdym razem to niezwykłe przeżycie. W jakimś sensie można dotknąć historii. Zobaczycie pozostałość insuli, w jakiej najprawdopodobniej mieszkał Dioklecjan. Podziwiać będziecie pozostałości wczesnochrześcijańskich bazylik, murów miejskich czy akweduktu, tych samych, które Bulić pokazywał Gertrude Bell.

Za: Ema Višić-Ljubić, Salona Colonia Martia Ivlia Valeria, Solin 2010. za: Gertrude Bell, Letter 1/4/1910, http://www.gerty.ncl.ac.uk/

Zdjęcia: Milan Šabić

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top