MISTYKA KRESÓW

„Kresy wschodnie… słowa które w wielu z nas budzą tęsknotę za tym, co było, a co bezpowrotnie minęło – pisze we wstępie do albumu zdjęć z przedwojennych kresów autorka, Marta Dobrowolska-Kierył – z pamięci starszych wydobywają wspomnienia z dzieciństwa, u młodszych wywołują pragnienie zajrzenia w głąb czasu, historii narodu i własnych przodków. Kresy to ziemie utracone. Już XIX-wieczni Polacy nazywali je Ziemiami Zabranymi, obywatele II Rzeczpospolitej uczestniczyli w trudzie ich odzyskania i scalenia z resztą własnego państwa, a nam wydarzenia II wojny światowej i ich konsekwencja każą znów o terenach ciągnących się wzdłuż wschodniej granicy myśleć jako o miejscach, w których mogłoby toczyć się nasze życie, gdyby tej szansy nie odebrała nam historia”.

 

 

 

 

Kresy to miejsce szczególne w naszej historii, pamięci, kulturze. Opiewane przez poetów, utrwalone na płótnach i fotografiach przywoływane we wspomnieniach snutych w rodzinnym kręgu przetrwały czas, kiedy oficjalnie nie można było o nich mówić.

Mają swój urok pamięci – bo jak pisał wieszcz Adam w epilogu do „Pana Tadeusza”;

„Kraj lat dziecinnych! on zawsze zostanie,

Piękny i czysty, jak pierwsze kochanie”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W czasach PRL-u temat Kresów nie istniał, nie podnoszono go, żeby nie drażnić wschodniego „Brata”. Miały więc Kresy smak owocu zakazanego, trudno, a właściwie praktycznie niedostępnego. Pamiętam jak w czasach studenckich jeździliśmy nad Bug, do Kodnia i Jabłecznej, żeby popatrzeć chociaż na tamtą stronę. We wczesnych latach 70. atrakcją był sam przejazd pociągiem z Krościenka do Przemyśla przez teren Kraju Rad – miasta Chyrów i Dobromil z sołdatami na schodkach wagonów – co dobrze pamiętam do dziś!

 

 

 

 

Pamiętam też pierwszy wyjazd do Wilna, był rok 1975, cała wyprawa – pozwolenia, zaproszenia i kilka godzin stania na granicy w Kuźnicy. I zaskoczenie, jakim było dla mnie to piękne, zaniedbane wtedy miasto z mnóstwem widocznych jeszcze polskich śladów, tablic w kościołach, starych napisów czy studzienek kanalizacyjnych z napisem – „Magistrat m. Wilna”. Wreszcie cmentarze, nie tylko Rossa, ale a nawet przede wszystkim inne – Bernardyński, Antokolski, Piotra i Pawła a także te wiejskie cmentarze w okolicznych wioskach; Mejszagole, Solecznikach, Ponarach – wszędzie.

 

 

Później po 1989 roku jak już było można ruszyły na Litwę, Białoruś i Ukrainę tysiące ludzi udających się w podróż sentymentalną „do kraju lat dziecinnych”. Dziś już niewielu zostało z tych, który pamiętali nasze przedwojenne i wojenne Kresy. Ich dzieci i wnuki nie są już nimi tak zainteresowane, to normalne. Ale warto wrócić do tych miejsc, gdzie przez kilka stuleci kwitła polska kultura i gospodarka, które są częścią naszej narodowej historii.

 

 

 

Wschodnie kresy stają się narodowym mitem. Nieistniejące od tak wielu lat, wciąż są obecne w rozmowach i sporach. Rodzą tęsknotę i sprawiają, że chce się je odwiedzić, choć nie ma ich na żadnej współczesnej mapie. Mają magiczną moc jednoczenia: sprawiają, że nieznani sobie ludzie stają się nagle bliscy, gdy odnajdą wspólne – kresowe – korzenie. Żyją.

 

 

 

A jakie były Kresy naprawdę? Przeglądając ten album, możemy spróbować spojrzeć na nie tak, jak widzieli je ich mieszkańcy. Zobaczyć miejsca, w których żyli, dostrzec troskę, jaką przykładali do swojego otoczenia, poznać trudy, z jakimi przyszło im się zmagać. A może nawet z zaskoczeniem odkryć, jak bardzo współczesne są niektóre z tych zupełnie przecież niewspółczesnych zdjęć.

 

 

 

 

Na dawnych zdjęciach w tym albumie znalazłem m.in. farę Witoldowi w Grodnie wysadzoną przez komunistów w latach 50. podobnie jak piękny kościół św. Stanisława w Pińsku, po którym został pusty plac ze stojącym do dziś wielkim pomnikiem Lenina.

 

 

 

 

 

 

 

 

Są tu ulice dawnych miast i miasteczek kresowych z ludźmi i szyldami ówczesnych sklepów. Widać jarmark na wodzie nad Piną w Pińsku, na który Poleszucy przypływali swoimi łodziami, przystań pasażerską na Wilii i statek na Kanale Ogińskiego, pasażerów lotu samolotem Lockheed L-14 Electra do Lwowa czy woły ciągnące wóz na Polesiu, wreszcie bose chłopki kupujące tekstylia u Żyda na Huculszczyźnie – zatrzymane w czasie obrazy dawnego życia. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Marta Dobrowolska-KieryłPrzedwojenne Kresy najpiękniejsze fotografie. Wydawnictwo RM. Warszawa 2010. 128 str. Cena 49.90

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top