Mongolskie jurty, w których pod koniec przyszłego tygodnia otwarta zostanie w Warszawie na Stegnach restauracja „Złota Orda”, muzyka tego kraju, ale także znany „globtroterowcom” z pobytu tam „Art Hotel Nikifor” w Krynicy Zdroju i jego specyfika, były tematem pierwszego powakacyjnego spotkania z cyklu „Goście „Globtrotera”.
Przybyli na nie: właściciel obu obiektów Jarosław Czepieliński, mongolska doktorantka z Polskiej Akademii Nauk Nomondalai Erica, śpiewaczka Ichinnorov Baasanjargal oraz szef kuchni otwieranej w stolicy nowej restauracji z egzotycznymi potrawami – Grzegorz Adamczyk. Jarosław Czepieliński opowiedział uczestnikom spotkania o swoim krynickim hotelu, w którym są korzenie mongolskiej restauracji w jurtach.
Dodam – szerzej na temat tego programu i zakończonego właśnie jego pierwszego etapu piszę osobno – że „Art Hotel Nikifor” uzyskał kilka godzin wcześniej w nim certyfikat „Złoty Standard”. Hotel ten, usytuowany trochę na uboczu centrum Krynicy Zdroju, jest obiektem kameralnym o 72 miejscach noclegowych.
Wystrój wnętrz nawiązuje do sztuki europejskiej z I połowy XX wieku: Modiglianiego, Toulouse-Lautreca, Klimta, Van Gogha, Chagalla i innych artystów. Pokoje kojarzą się nie z numerem, lecz z konkretnym twórcą. Hotel dysponuje też dwiema profesjonalnie wyposażonymi salami konferencyjnymi oraz kompleksem rekreacyjno – zabiegowym. Jest w nim m.in. grota saun: parowej i fińskiej, masaże wodne i manualne, zabiegi laserowe na ciało oraz wiele innych procedur.
Amatorzy aktywnego wypoczynku mogą uczestniczyć w różnorodnych wycieczkach pieszych, rowerowych i autokarowych. Tylko tam w polskich hotelach także w grupowych grach w curling. Ponadto w zawodach narciarskich w slalomie, psich zaprzęgów, paintballu, przejażdżkach quadami, jeepami, spływach tratwami, jeździe konnej itp.
Mocną stroną lokalu jest Regionalna Karczma Łemkowska Kłynec. Może ona pomieścić w 3 izbach do 150 osób. Izby te, o oryginalnym wystroju, powstały z trzech rozebranych łemkowskich chat. Karczma serwuje dania kuchni łemkowskiej, ale również innych. M.in. szkockiej i krymskiej. Przy czym wystrój sali z tą kuchni krymskich Tatarów wzorowany jest na pałacu chanów w Bachczysaraju.
W Krynicy Zdroju znajdują się też, jak już wspomniałem, korzenie restauracji z kuchnią mongolską w Warszawie. Jedna z jurt stała bowiem przez sezon w centrum Zdroju, a znajdująca się w niej restauracja serwowała dania egzotyczne. Niestety, konserwator zabytków miał trudności ze zrozumieniem, dlaczego jurta jest biała. I chciał, aby przemalowano ją na brązowo, gdyż… taki kolor miała sąsiadująca z nią szkoła.
Miejmy nadzieję, że w Warszawie jurty nie będą nikomu przeszkadzać. Mają one łącznie 150 miejsc dla gości i jak zapewnili właściciel oraz szef kuchni, będzie w nich można zjeść dania kuchni mongolskiej, tatarskiej i inne przyrządzane z oryginalnymi przyprawami. M.in. tatara ze świeżej koniny, suszone mięso końskie, jagnięcinę, baraninę, czebureki z bulionem, różne rodzaje pierożków, ryż z drobiem – wyłącznie mięsem indyków lub jagnięciną, ciastka z jabłkami pieczonymi na słodko itp.
Nad autentycznością smaku czuwać będą mongolskie specjalistki. Grzegorz Adamczyk opowiadał m.in., że jeden z rodzajów zupy mongolskiej powstaje w procesie gotowania mięsa i kości bez przerwy przez 48 godzin, a podaje się ją dodatkowo z mięsem. O jurtach – narodowych domach Mongołów, które miewają po 130, a nawet 220 m kw. powierzchni opowiadała Nomondalai Erica. W takich jurtach nie tylko mieszka się, ale urządzane są sale konferencyjne, sale ćwiczeń itp.
Mówiła także o zwyczajach związanych z jurtami, wyposażeniu mongolskich gospodarstw domowych, narodowej kuchni i potrawach w jej ojczyźnie itp. Natomiast śpiewaczka Ichinnorov Baasanjargal wykonała mongolskie pieśni. Obie panie ubrane były w narodowe stroje. Był to udany wieczór. A wkrótce będziemy mogli skosztować oryginalnych potraw na otwarciu restauracji „Złota Orda”.
Zdjęcia autora.