Czym dla Warszawy Wilanów, tym dla Krakowa Wieliczka. Przez lata „kusiła” przede wszystkim kopalnią soli. Ostatnio dzięki mądrym inwestycją oraz dobrej komunikacji publicznej, jest odwiedzana nie tylko by zobaczyć podziemia. Doskonałym pomysłem jest stworzenie obok kopalni dużego kompleksu tężni solankowych.
W przeciwieństwie do Ciechocinka – który słynie z tego rodzaju obiektów – gdzie chodzi się wokół budowli, w Wieliczce można wejść na specjalnie wybudowaną wieżę i co w Polsce niezwykłe chodzić po dachu obiektu. Z góry widać jak na „dłoni” całe miasto, a także jego okolice. Dodatkową atrakcją są rynny z solanką wokół ścieżki.
Kopalnia posiada ostatnio zrewitalizowany, z ciekawą roślinnością, park oraz pięknie wyremontowany, hotel i restaurację w zabytkowym budynku. Nie wszyscy zwiedzający kopalnię wiedzą, że również w podziemiach, działa na wysokim poziomie, lokal gastronomiczny. Polecam szczególnie bigos i golonkę. Zwraca uwagę spora gama deserów, które mają zwolenników nie tylko wśród dzieci
Po okresie pandemicznym, kiedy było bardzo dużo obostrzeń, kopalnia wróciła do normalnego trybu działania. Aż wierzyć się nie chce, że po jej podziemiach oprowadza ponad 1000 przewodników. Z pewnością jest to rekord krajowy, a może i światowy. Ciekawym pomysłem i świetnie wykonanym jest ustawienie na rynku figur górników.
Na pewno do atrakcji Wieliczki można zaliczyć również zabytkowe kościoły, ale jest też coś dla ciała czyli duża winnica. Po uprzednim umówieniu można spróbować wiele odmian win. Wiele ciekawych imprez w Wieliczce, w tym cykliczne spotkania z malarzami, odbywają się w czterogwiazdkowym hotelu Lenart.
Właścicielka Elżbieta Lenart sama jest uznaną artystką. Szczególnie przyciągają uwagę jej prace pokazujące portrety afrykańskich kobiet. Hotel Lenart słynie również z wyjątkowych apartamentów, mnie szczególnie spodobał się ten, który nawiązuje do stylu azjatyckiego, z posągami Buddy.
Zdjęcia: Cezary Rudziński
